~2~

1K 35 1
                                    


HeliCarrier właśnie startował, a ja, Rogers, Bruce i Natasha wchodzimy właśnie do centrum sterowania, gdzie wszyscy szykują się do latania. Kapitan był tym wszystkim zachwycony i rozglądał się na wszystkie strony. Zresztą moja reakcja za pierwszym razem była taka sama. Przed chwilą włączono kamuflaż i nikt z ziemi nie mógł nas zobaczyć.

-Witam was...- zaczął Fury, ale nie dane było mu dokończyć, bo ku zdiwieniu wszystkich Steve podszedł do Nicka i dał mu dziesięć dolarów. Tego to po nim się nie spodziewałam. - Doktorze, dzięki za przybycie.- tym razem pirat zwrócił się do Bannera.

- Dzięki za grzeczne, zaproszenie... To co długo tu pobędę?- odpowiedział mu Bruce z widocznym niezadowoleniem.

- Odzyskamy tylko Tesseract i jest Pan wolny. - no jakoś nie wydaje mi się żeby później był wolny. Dalszej rozmowy już nie słyszałam, bo postanowiłam pogadać z Natashą.

- Jak było w Rosji, co?- zapytałam a ona się chytrze uśmiechnęła co oznaczało ze dobrze się bawiła.

- Wspaniale. Wiesz coś jeszcze związanego z Bartonem?

- Niestety nie. - powiedziałam z wyczuwalnym smutkiem. Zarówno ja jak i Nat byłyśmy blisko z Clintem.

- Agentko Romanoff, proszę zaprowadzić doktora Bannera do labolatprium.- no i jak zwykle pirat musiał nam przerwać i zostałam sama.

- Spodoba ci się, a ile zabawek. - powiedziała wyraźnie zadowolona kobieta do Bruca.

Kiedy Nat już poszła, Coulson rozmawiał z Rogersem i zapewne prosił o podpisanie jego słynnych kart kolekcjonerskich. Ja stałam na środku i patrzyłam jak idą poszukiwania Lokiego i Tesseract'u.

- Znalazłem coś, zgodność 60%... nie drugie źródło prawie osiemdziesiąt- powiedział jeden z pracowników wiec szybko do niego podeszłam, a chwile później dołączył do mnie Phil.

- Gdzie?- zapyrał wcześniej wspomniany mężczyzna.

- W Stuttgart'cie. - o super wycieczka do Niemiec.

- Jakoś wcale się nie ukrywa. - powiedziałam kiedy zobaczyłam gdzie bóg obecnie się znajduje.

- Kapitanie, lećcie tam. - odezwał się Fury.

~~~

Wszyscy byliśmy juz gotowi i lecieliśmy do Niemiec, gdzie znajdował się nasz bożek.
Ja z kapitanem mieliśmy iść na dol a Natasha leciała quinjetem. Kiedy juz dotarliśmy wszyscy ludzie byli na dworze, a Loki jakimś cudem się sklonował i było go teraz cztery albo pięć. Kazał im klęczeć co mnie trochę rozmieszylo. Nagle jakiś dziadek wstał i zaczął mowic:

- Nie przed takimi jak ty. - powiedział facet co rozszmieszylo jelonka. Tak a propos miał teraz jakieś rogi i dziwny strój.

- Nie ma takich jak ja. - odezwał się bóg.

- Tacy jak ty zawsze tak sądzą.

- Spójszcie na niego poddani- powiedział Loki i wycelował w staruszka swoja dzidą. - udzieli wam ważnej lekcji.

Juz miał strzelać, ale Kapitan szybko stanął przed dziadkiem i obronił go tarczą co było sygnałem, że ja tez wkraczam.

- Wiesz jak ostatnio byłem. W Niemczech też spotkałem człowieka co lubił się wywyższać, skończyło się awanturą.- powiedział Rogers.

- A ja jak ostatnio byłam w Niemczech zabiłam takiego jak ty, no ale ty masz być żywy wiec nici z zabawy. - powiedziałam do naszego jelonka, a ten tylko się zaśmiał.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz