~21~

234 12 5
                                    

Ekipa sprzątająca jest w wieży od jakiś dwudziestu minut. Sprawdzają czy ci ludzie żyją czy nie. Jednak większość z nich nie przeżyła bliskiego spotkania ze mną. Tony siedzi na kanapie i jak zwykle pije alkohol. Kto by się tego spodziewał. Ja natomiast dowodziłam resztą ludzi i mówiłam im co mają robić. Stark przez cały czas na mnie patrzył, a ja nie miałam pojęcia dlaczego, ale powoli to denerwowało.

Na całe szczęście Jarvisowi udało się naprawić elektryczność w wieży i mogłam pooglądać wiadomości. Nie wyglądało to za dobrze. Trzy HeliCarriery spadły do wody, tym samym rozwalając Triskellion. Przykro mi się zrobiło kiedy pomyślałam, że to koniec z T.a.r.c.z.ą. Fury mimo, że tego raczej nie pokazuje to wiem, że jest mu w jakimś stopniu przykro. Tak naprawdę stracił wszystko, co robił do tej pory.

Okazało się, że większość agentów to hydranci, więc z T.a.r.c.z.y zostali jacyś dobitkowie. Przykre, nie powiem. Nigdy bym nie pomyślała, że Hydra jest tak inteligentna aby stworzyć tak idealny plan. No może nie do końca, bo teoretycznie to przegrali, ale jeszcze na długo będziemy mieć z nimi styczność.

Będzie ciężko przez najbliższy czas, ale nie możemy się poddawać. Jeszcze jest szansa na odratowanie tego wszystkiego. Mała, ale jednak zawsze jest nadzieja. Stone właśnie powoli się wybudzała kiedy ekipa zaczęła ją podnosić. Patrzyła na mnie z wymalowaną nienawiścią na twarzy. Trzeba byłoby być ślepym żeby tego nie zauważyć. Mają ją zabrać do najgorszego więzienia dla przestępców, więc jak dla mnie bardzo dobrze.

Miałam dość tego dnia. Co ja mówię, całego tygodnia. Teraz marzę o ciepłym kocyku i leżeniu w łóżku, oglądając seriale, a najlepiej żeby Tony był obok mnie. Wtedy byłoby idealnie. Żegnałam się teraz z wszystkimi z ekipy, bo w końcu udało im się zabrać ciała, a żywych zakuć i przetransportować. Kiedy nareście wyszli wypuściłam głośno powietrze i spojrzałam się na Starka.

- Co?- zapytałam zdziwiona kiedy zobaczyłam, że nadal mi się przypatruje.

- Nic takiego.

- Słuchaj ja rozumiem, że nie wyglądam za dobrze, ale w końcu przejechał mnie samochód.

- Wyglądasz tak jak zawsze, czyli przepięknie. Chodzi o to, że nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.

- No widzisz jednak przeżyłam. Pamiętaj, że mnie tak łatwo zabić się nie da.

- Zapamiętam. Następnym razem będę o tym myślał i miał nadzieję, że faktycznie wywinęłaś się od śmierci.

Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że znowu mam go obok siebie i na razie nie zapowiada się aby coś się zmieniło. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach okrakiem. Patrzyliśmy sobie w oczy i panowała między nami cisza. Żaden z nas nie chciał jej przerywać. Nie potrzebne były słowa tylko obecność drugiej osoby. W końcu postanowiłam się do niego przytulić. Tęskniłam za tym jak za niczym innym.

On również mnie objął kładąc swoje ręce na mojej talii. Trwaliśmy w tym uścisku dłuższą chwilę i cieszyliśmy się chwilą. Właśnie tego potrzebowaliśmy przez ostatnie dni. Bliskości.

- Zróbmy imprezę. - powiedział Tony tak nagle, że naprawdę chwilę mi zajęło zanim to do mnie dotarło.

- Co? - zapytałam i oderwałam się od niego, ale nie odrywając z niego oczu.

- No imprezę. Jak chcesz nie musi być taka duża. Możemy zaprosić tylko kilka osób.

- O nie ja wiem jak te kilka osób wygląda. Później w salonie siedzi nam całe miasto.

- Nie, tym razem zaprosimy tylko niektórych. Z kim byłaś kiedy cię nie było?

- Fury, Hill, Steve, Natasha i Sam.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz