Leżałam w tej piwnicy od dłuższego czasu, bo nadal średnio miałam siły na wstanie. Całe moje ciało mnie bolało i jak tylko próbowałam wstać to od razu się wywalałam. Harkness musiała rzucić na mnie jakieś zaklęcie żebym tak szybko nie doszła do siebie. Ma w tym wszystkim jakiś cel i wydaje mi się, że już teraz coś szykuje.
Nie powiem, ale trochę się bałam. Tylko to nie był strach przed Agathą tylko o moich bliskich. Nie wybaczyłabym sobie gdybym naraziła ich na niebezpieczeństwo. Ta sprawa powinna zostać między mną, a matką. Chociaż i tak wiem, że ona ich w to wmiesza. Zrobi to na przykład aby mnie zmanipulować. Dlatego właśnie jestem tak przestraszona.
Stwierdziłam, że muszę jak najszybciej się stąd ulotnić i zadzwonić do reszty. Na pewno wywiozła mnie na jakieś zadupie. Po co miałaby mnie zamknąć gdzieś blisko wieży. Wtedy to oni na pewno by mnie znaleźli. Także głupia to ona nie jest.
W końcu zaczęłam wstawać i przytrzymując się ściany starałam się stąd wyjść. Jednak po chwili już spadłam na ziemie. Naprawdę czułam się strasznie słabo, ale wiedziałam, że muszę to zrobić dla drużyny. Są dla mnie teraz jak rodzina i nie chciałabym ich w tym momencie stracić. Musiałam odzyskać dla nich siły.
Nadal się nie poddając wstałam tej ziemi i podtrzymując się ściany przeszłam do wyjścia. Musiałam przejść przez gówniane schody i naprawdę było blisko abym się znowu wywaliłam, ale się nie poddałam i szłam dalej.
Okazało się, że nad piwnicą znajduje się jakiś zwykły dom. To znaczy, że tak się chowała i dlatego nikt tu nie szukał. Na szczęście od razu znalazłam drzwi wyjściowe, więc się tam skierowałam. Kiedy znalazłam się na dworze to oślepiło mnie światło słoneczne.
Zakryłam rękami oczy i kiedy w końcu się przyzwyczaiłam do światła to zaczęłam się rozglądać na boki. Było to jakieś małe miasto i naprawdę nie mieszkało tu dużo ludzi tylko kompletnie nie wiedziałam, gdzie ja tak naprawdę jestem. Nie ma na razie tutaj żadnej tabliczki z nazwą miasta.
Szczerze nie wiedziałam, co dalej robić. Totalnie nie wiem, gdzie się znajduje, więc tak na serio to mam duży problem. Już miałam się poddawać, ale nagle zobaczyłam jakąś budkę telefoniczną. Teraz to mogę powiedzieć, że jestem uratowana. Wykorzystując wszystkie moje siły poszłam do tej budki.
Było trochę ciężko, ale jakoś dałam radę. Tylko jak byłam już przy telefonie to musiałam odpocząć chwilkę i oprzeć się ściany. No i oczywiście zapomniałam, że potrzebuje dwadzieścia pięć centów. Mam nadzieje, że w tym stroju znajdą się jakieś pieniądze. Na szczęście się nie myliłam i znalazłam nawet dwie monety dwudziesto pięcio centowe. Włożyłam pieniążek i wpisałam numer prywatnego telefonu Tonego. Na początku nikt nie odbierał i włączył się Jarvis. Mogłam mu wyjaśnić sprawę i mógł mnie wtedy z nim połączyć.
- Tu elektryczny pomocnik Tonego Starka, czego pan bądź pani potrzebuje?
- Witaj Jarvis to ja Olivia... Mógłbyś mnie połączyć z Tonym. - powiedziałam z przerwami, bo nadal byłam wykończona. Miałam nadzieję, że Jarvis mnie z nim połączy i że mnie jakoś zapamiętał.
- Oczywiście, proszę poczekać. - odpowiedział mi lokaj, a ja się strasznie ucieszyłam. Naprawdę miałam nadzieję, że wszyscy są teraz bezpieczni. Usłyszałam jakąś chwilową ciszę i miałam też nadzieję, że jakoś go zaskoczę albo żeby Jarvis nie powiedział, że to tak naprawdę ja.
- Jeśli chcesz jakiejś współpracy, reklamy czy cokolwiek innego, nie, nie zgadzam się. - powiedział Stark, zbudzając mnie z moich myśli. Cieszyłam się, że znowu słyszę jego głos i miałam nadzieję, że nic mu nie jest. Na to co powiedział trochę się uśmiałam. Znaczyło to, że Jarvis powiedział, że to pilne i nie wspomniał, że to ja.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanfictionOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...