Byłam już centralnie pod moim budynkiem, więc wysiadłam z auta i weszłam do środka. Znowu musiałam męczyć się wchodzeniem po schodach. Naprawdę czasami zastanawiam się, czy się stąd nie wyprowadzić. Te schody są tak męczące, wręcz nie do zniesienia. Gdy byłam pod drzwiami miałam zamiar otworzyć drzwi. Jednak jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że są one już otwarte. Nie powiem, ale się trochę przestraszyłam. Wyciągnęłam pistolet, który trzymam zawsze w torebce. Właśnie dlatego nie warto ze mną zadzierać. Nie pozwalałam też małemu zabierać mi torebki, bo nie wiadomo co zrobi z wiadomością, że ciocia ma w posiadaniu pistolet. Ja bym się wystraszyła.
Cicho weszłam do środka i rozglądałam się na boki. Światło w chyba całym mieszkaniu było zapalone, co było bardzo dziwne. Zawsze gaszę światło zanim wyjdę, nie chce mieć dodatkowych zer na rachunku. Usłyszałam hałasy z kuchni, więc się tam zakradłam i wyskoczyłam za ściany celując do stojącej tam osoby. Zobaczyłam tam kogoś kogo ostatnio bardzo potrzebowałam.
Stała tam oczywiście Natasha, która trochę się przestraszyła. Dopiero teraz zobaczyłam, że grzebie w mojej lodówce. Odłożyłam broń i usiadłam przy blacie.- Czy ty zawsze musisz mnie tak straszyć? - zapytałam jej się przypominając sobie wszystkie wcześniejsze razy kiedy zakradała mi się do domu. Mogłam się spodziewać po otwartych drzwiach.
- To ty mnie przestraszyłaś. Wchodzę sobie do twojego domu, a ciebie nie ma. Co miałam sobie pomyśleć. Stwierdziłam, więc że zacznę coś jeść. Masz strasznie pustą lodówkę. A teraz gadaj gdzie byłaś?
- U Starka.
- Gdzie?! Chyba się przesłyszałam. Przecież zerwaliście. Chyba że...
- Nie. Byłam razem z Billym na ślubie Brooke, czyli jak nie pamiętasz siostry Jacoba. No i przyszedł tam Tony mówiąc, że musimy porozmawiać. Ja mu mówiłam, że nie mamy o czym i przyszła do nas taka Sofie i powiedziała, że Stark może przyjść na wesele.
- Beznadziejny pomysł. Pomysłowa to ona nie była.
- Wiem. No i okazało się, że będę siedzieć z Tonym i tą pomysłową. Ta przez cały czas go podrywała, czym niesamowicie mnie denerwowała. Trochę się pokłóciliśmy i ja wyszłam do łazienki. Później jak wróciłam Stark zaprosił mnie do tańca, więc się zgodziłam. Muszę przyznać, ale tańczy to on nieźle, a jak....
- Ejejej nie myśl już o nim. Miałaś zapomnieć, a ty jeszcze bardziej się zakochujesz.
- Co jest ze mną nie tak?
- Wszystko.
- Aha dzięki. Myślałam, że jako przyjaciółka będziesz mnie wspierać. No wiesz na przykład Spokojnie wszystko z tobą okej. Nie musisz się martwić.
- Zakochałaś się w nim, a miłość tak szybko nie mija. Jeszcze przez długi czas będziesz tak miała. Dlatego ja się nie zakochuje.
- Dobra, wracając. Billy nam przerwał i powiedział, że chce iść do domu, a ja nie byłam pewna, czy to ma sens. Wtedy Tony wyskoczył z tym, że możemy iść do niego i Billy zobaczy jego zbroje. On oczywiście zachwycony zaczął mnie błagać abym się zgodziła i niestety się zgodziłam.
- A co chciał ci powiedzieć?
- Tego nie wiem. Nie powiedział tego co chciał.
- Dziwne. Wywnioskowałam, że masz straszną słabość do tego kaszojada.
- Też to zauważyłam, ale i tak dzieci Bartona bardziej mnie przekonują.
- Uwierz mi, że mnie też. Jako chyba jedyni na tym całym świecie. No może czasami ty. A coś się między wami tam zadziało? No wiesz buziaczki i w ogóle.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanfictionOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...