~34~

143 9 0
                                    

Minęły trzy dni od ostatniej misji i już dzisiaj miała odbyć się impreza. Przez ten cały czas odpoczywałam i trenowałam z Clintem lub Natashą. To była chyba jedyna czynność jaką robiłam. Po prostu stwierdziłam, że należy mi się trochę odpoczynku. Te wszystkie misje nie były jakieś bardzo męczące, ale jednak i tak wolałam się zrelaksować.

Właśnie tak, a propos odpoczynku to leżę właśnie w łóżku i staram się znowu zasnąć. Parę chwil temu obudziły mnie promienie słoneczne wchodzące przez okno. Była jakaś dziewiąta, czyli nie aż tak źle. Chociaż i tak trochę późno jak na mnie.

Odwróciłam się w bok i miałam taką minimalną nadzieję, że Tony tam będzie. Jednak jak zwykle go tam nie było. Czego ja mogłam się spodziewać. Przez ostatnie dni przesiadywał tylko w labolatorium wraz z Bannerem. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że po drodze zdążyliśmy się już pokłócić.

Nasza kłótnia zaczęła się od tego, że strasznie mnie olewał. Wychodził tylko do kuchni i jak go o coś pytałam to nie odpowiadał. No i jak zrobił to już chyba piąty raz w jeden dzień to się tak wściekłam, że zaczęłam na niego wrzeszczeć. Rozumiem, że miał jakieś ważne rzeczy do zrobienia, ale chyba jeszcze trochę powinien ze mną rozmawiać. W końcu jestem jego dziewczyną.

Niestety, ale tym sposobem tylko pogorszyłam sprawę i teraz to Banner wychodzi po jedzenie. Stark nie powiedział mi nawet co robią. Starałam się tym raczej nie przejmować, ale było trochę ciężko. Powoli miałam dosyć tych jego humorków.

W końcu zaczęłam podnosić się z łóżka, bo stwierdziłam, że już nie zasnę. Wstając zobaczyłam jeszcze wiszącą na wieszaku moją dzisiejszą sukienkę. Wczoraj razem z Natashą byłam na zakupach, bo kobieta uważała, że muszę mieć nową sukienkę.  Jako, że Tony tutaj na razie nie przychodzi to mogłam ustawić ją na widoku.

Cała drużyna wiedziała, że jesteśmy pokłóceni i starali się nas pogodzić. Próbowali wszystkiego, ale nic nie pomogło. Oboje mamy ciężkie charaktery, więc z tym będzie trochę trudno. Dobrze wiem, że Stark coś przede mną ukrywa i naprawdę chciałabym żeby w końcu mówił mi wszystko. Rozumiem, że niektóre rzeczy są jakieś pogmatwane i w ogóle, ale zrozumiałabym. No chyba, że będą posługiwać się naukowym językiem. Wtedy to ja miałabym lekki problem.

Kiedy w końcu w miarę się ogarnęłam to wyszłam z pokoju. Musiałam zjeść śniadanie i może trochę się ogarnąć. Do imprezy zostało tylko kilka godzin, a ja jeszcze nic nie zrobiłam. Pewnie przyjdę spóźniona, ale chyba nikt tego nie zauważy. No ewentualnie Romanoff, ale jej to nawet nie liczę.

Nareszcie dotarłam do kuchni i na całe szczęście nikogo tu nie było. No ale znając życie w wieży ktoś zaraz się tu zjawi. Zaczęłam robić sobie kawę na pobudzenie i może dopiero po napoju będę miała wystarczająco dużo siły aby zrobić sobie śniadanie.

Gdy kawa się już zrobiła miałam ją podnieś, ale przerwał mi czyjś głos.

- A co ty taka zaspana? - powiedział Steve, a ja momentalnie odwróciłam się w jego stronę. Niestety nie był tam sam i obok niego stał Tony we własnej osobie.

- Nie wiem tak jakoś wyszło. Właśnie dlatego zrobiłam sobie kawę. - rzekłam i wzięłam napój do ręki i upiłam łyka.

- To wcale nie jest takie zdrowe. Zdajesz sobie z tego sprawę?

- Wystarczają mi treningi z Natashą to dopiero nie jest zdrowe. - stwierdziłam całkiem szczerze, a Kapitan parsknął śmiechem i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Jak chcesz możesz kiedyś potrenować ze mną. Wydaje mi się, że Nat jest bardziej wymagająca.

- Gdybyś mógł. Byłabym wtedy zbawiona. Dosłownie. - oznajmiłam i dalej delektowałam się smakiem kawy. Rogers i Stark zaczęli coś sobie szykować, a ja nie zwracałam na nich szczególnej uwagi.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz