~18~

245 12 0
                                    

Jechaliśmy razem ze Stevem do Stark Tower. Niestety, ale w przeciwieństwie do Tonego, Rogers przestrzega przepisów i jedzie niesamowicie wolno. Wybrał dłuższą drogę, bo gdyby wybrał tą krótrzą zastały by nas korki i to takie duże. W skrócie totalnie się to nieopłacało. Przez cały czas myślałam o Tonym, bo niestety jak odjeżdżałam widziałam jak wszystko się w nim gotuje ze złości. No bo jednak nie powiedziałam mu o tym, że wracam z Kapitanem.

Bałam się jego reakcji i czy nie zrobi mi jakiejś awantury, że jeżdżę ze Stevem. Co jak co, ale Stark bywa strasznie zazdrosny. Nie przepada też za Rogersem także kolejny powód do kłótni. Nie lubię się z nim kłócić, ale co mam poradzić. Taki już ma charakter i nikt tego nie zmieni. Nawet, jak wiele osób myśli, że mam na niego dobry wpływ, ale ja tego nie dokonam. Charakteru nie zmienisz. No chyba, że ktoś wypierze ci mózg to może wtedy.

- Steve, moglibyśmy jeszcze wskoczyć do jakiejś kawiarni?

- Pewnie.

Chciałam na razie ochłonąć, bo na pewno czeka mnie poważna rozmowa w domu. Przy okazji wytłumaczę wszystko Rogersowi. Jest moim przyjacielem i powinien wiedzieć o takich rzeczach. Mrożonka wybrał jakąś spokojną kawiarenkę, która raczej nie ma za dużo klientów.

Steve zaparkował motor i ssiedliśmy z niego. Weszliśmy do środka i usiedliśmy do wolnego stolika. Cały czas gadaliśmy, a ja opowiedziałam mu jak to się stało, że wróciłam do Tonego. Cieszył się, że w końcu się pogodziliśmy i zaczyna nam się układać.

Ja za to spytałam go o Natashę. Nie rozmawiał z nią jeszcze i się trochę boi. On jest zupełnie inny od reszty mężczyzn. Jest kulturalny i wie jak się zachować, ale nie umie wyznawać uczuć. Nie wiem czy Romanoff odwzajemnia uczucie do niego, bo nie lubi o takich rzeczach rozmawiać. Nawet ze swoją najlepszą przyjaciółką. Skandal.

Jednak wydaje mi się, że ona też coś do niego czuje. Mam nadzieję, że tak jak mi w końcu zacznie im się układać. Rogers mówił mi jeszcze jak przyzwyczaja się do tego wszystkiego. Nie do końca się tu jeszcze odnalazł. Z resztą co się dziwić. Przeleżał w lodzie chyba siedemdziesiąt lat, więc dużo go ominęło.

Jednak stwierdzam, że nieźle daje sobie radę. Już mniej więcej wszystko kuma i rozumie, więc lepiej do niego dotrzeć. To brzmi trochę jakbym mówiła o dziecku. Stwierdziłam, że czas już się zbierać, więc razem wyszliśmy z lokalu. Wsiedliśmy na motor Steve i odjechaliśmy. Pod wieżą znaleźliśmy się trzydzieści minut później, czyli nie tak źle jak na późną godzinę.

- Dzięki, że mnie podwiózłeś.

- Nie ma sprawy.

- To do zobaczenia kiedyś na pewno.

- Cześć. - powiedział i odjechał.

Zanim weszłam do wieży musiałam wziąść kilka wdechów. Bałam się jak Tony zareaguje i czy zrobi mi jakąś awanturę. Fakt, faktem nie było mnie około dwie godziny, więc mógł się trochę martwić. Już z trochę lepszym samopoczuciem weszłam do środka i skierowałam się do windy.

Gdy byłam już na miejscu, wybrałam odpowiednie piętro i czułam jak coraz bardziej się stresuje. Naprawdę możecie uważać, że przesadzam, ale po prostu bałam się, że znowu nasza relacja z Tonym będzie wisiała na włosku. Tego stresowałam się najbardziej.

- Witam panno Brown. - powiedział głos  lokaja w windzie przez co poskoczyłam. Nawet nie wiecie jak się wystraszyłam.

- Witaj Jarvis. Tony jest w wieży?

- Pan Stark aktualnie siedzie w warsztacie, madame.

- Dzięki Jarvis.

- Zawsze do usług.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz