Lecieliśmy quinjetem już jakiś czas. Tony jest już w Stark Tower, gdzie zapewne znajduje się Loki. Miał go czymś zająć, kiedy my mieliśmy dolecieć. Już od jakiegoś czasu stres zżerał mnie od środka, co było okropnym uczuciem. No ale cóż, takie życie.
Byliśmy już blisko wieży, gdy zobaczyliśmy, że na niebie jest jakiś dziwny portal przez, który wylatują kosmici. Nie wyglądało to ciekawie, a wręcz strasznie.- Stark, nadlatujemu od południa. - odezwała się Natasha do komunikatora.
- Co, stawaliście na siusiu. Lećcie nad park wystawie wam ich. - odpowiedział jej Tony, który miał na myśli ufoludki. Nawet w obliczu zagrożenie musi powiedzieć jakiś głupi tekst.
Zrobiliśmy tak jak geniusz kazał i Natasha zastrzeliła kosmitów wbudowanymi działkami. Lecieliśmy właśnie do góry, gdzie znajdował się Loki i jak się po chwili okazało, był razem z Thorem. Na szczęście przeżył upadek z HeliCarrier'a. Zaczęliśmy strzelać lecz jelonek nas szybciej zauważył i wystrzelił promieniem w silnik, więc zaczęliśmy spadać. Ja z Kapitanem chwyciłam się ściany, żeby za bardzo się nie poobijać przy lądowaniu. Clint próbował w miarę delikatnie wylądować, co średnio mu wychodziło. Z resztą co się dziwić lecieliśmy tak krzywo, że proste lądowanie się wykluczało. Zaryliśmy mocno w ziemie, po czym szybko wyszliśmy z samolotu.
To wszystko wyglądało strasznie wszędzie pełno latających kosmitów i jeszcze spanikowani cywile, którzy nie dokońca wiedzieli co się dzieje. Podbiegliśmy pod Stark Tower, gdy nagle usłyszeliśmy straszny hałas, więc spojrzeliśmy w niebo. Z portalu wychodził właśnie jakiś wielki stwór. Kompletnie nie wiedziałam co to jest. Z jednej strony przypominało latającą rybę i na pewno wybuchła bym śmiechem, gdyby nie sytuacja w której się znajdowaliśmy. To coś przeleciało nam nad głowami i nie powiem robiło wrażenie.
Nagle z tej rybki zaczęli wyskakiwać kosmici na ziemie i na budynki, po czym zaczęli atakować ludzi.
- Stark, ty to widzisz? - zapytał się Rogers wciąż nie umiejąc uwierzyć w to wszystko. Z resztą tak samo jak ja. To wyglądało jak jakiś koszmar i chciałam żeby jak najszybciej się skończył.
- Tak, ale nie wierzę w to co widzę. Gdzie jest Banner? Zgłosił się wreszcie?- zapytał nas Tony.
- Banner?
- Jakby coś daj znać.
No i tak o to skończyła się ich rozmowa. Schowaliśmy się za samochodem i obserwowaliśmy to wszystko nie dokońca wiedząc co zrobić. Po chwili dołączył do nas Steve.
- Tam na górze jest cała kupa cywili. - powiedział Clint do Kapitana.
- Loki. - powiedział tylko Rogers. Patrząc na miejsce, gdzie nasz jelonek się znajduje. - Tu też nie mają wesoło. - W tym momencie kosmici zaczęli do nas zeskakiwać więc ja z Natashą zestrzeliliśmy kilku z nich.
- Damy radę. Możesz lecieć. - powiedziałam Mrożonce.
- Zatrzymacie ich?
- Kapitanie... To będzie czysta przyjemność. - odpowiedział mu Barton szykując strzały.
Kapitan zeskoczył na dół i poszedł tam pomagać, a my zostaliśmy. No i się zaczęło Romanoff i ja załatwialiśmy wszystkich pistoletami, a Clint łukiem i strzałami. Nie powiem, ale świetnie się bawiłam. Tak, wiem nie jestem normalna, ale nie codziennie zabijasz jakiś ufoludków. Obok nas znajdował się autobus, gdzie znajdowali się cywile, więc ja z Nat strzelaliśmy do kosmitów osłaniając Bartona, a on pomagał wyjść ludziom.
- Zaraz mi się Budapeszt przypomina. - powiedziała do nas Wdowa, gdy cywile już wyszli z pojazdu, a my staliśmy za autem i zabijaliśmy armię wroga.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanfictionOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...