Jestem na tym statku już od dłuższego czasu. Killian opowiadał o tym miejscu prezydentowi i o jego jakże super planie. Starałam się coś podsłuchać, ale raczej średnio mi to wychodziło, słyszałam tylko urywki, bo rozmawiali gdzieś indziej. W tym czasie starałam się też użyć mocy, ale sprawiało mi to tylko ból. Nie dokońca wiem czemu tak jest, ale przestałam. Mam nadzieję, że Tony da sobie radę albo żeby wogóle tu nie przychodził. Bałam się, że jak przyjdzie nie da sobie rady, a nie chciałabym go stracić.
Prezydenta gdzieś wzięli, ale nie wiedziałam co chcą z nimi zrobić. Podejrzewałam, że nie może to być coś dobrego. Usłyszałam jakieś hałasy na zewnątrz, więc oznaczało to, że Stark się już zjawił. Nagle blisko mnie musiało coś wybuchnąć, bo był straszny hałas. Niestety, ale wybuch mnie dosięgnął i odepchnęło mnie gdzieś w bok. Niby się uwolniłam od tej maszyny, ale przykryły mnie jakieś gruzy i nie mogłam się ruszyć. Całe ciało miałam obolałe, dosłownie.
Próbowałam coś zrobić, ale marnie mi to wychodziło. W dodatku od tego serum czy czegoś tam byłam strasznie osłabiona i miałam mało siły. Tak, więc i tak nie podniosła bym tych gruzów.
Nagle poczułam jak ktoś je rusza i jeszcze bardziej zaczęły na mnie napierać, więc postanowiłam powiedzieć:
- Zostaw, proszę zostaw.
Spojrzałam do góry i zobaczyłam Tonego w zbroi i lekko się uśmiechnęłam.
- Tak to jest jak obecna zadaję się z byłą. - powiedział i skierował do mnie swoją rękę.
- Ale ty durny jesteś. - powiedziałam zrezygnowana.
- Wiem. Omówimy to przy kolacji. - gdy to powiedział wyciągnęłam do niego rękę. Niestety, ale nie dosięgałam i brakowało chyba milimetra żebyśmy się złapali. - Łap. Daj mi rękę.
Wyciągnęłam dłoń jeszcze bardziej, co niesamowicie sprawiało mi ból. Już złapaliśmy się za ręce, kiedy nagle z niższego piętra Killian przebił ręką podłogę i zaatakował Tonego.
Niestety to wystarczyło żeby mnie puścił, a ja krzyknęłam z przerażenia. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale nie miałam pojęcia co. Widziałam jak Aldrich spalił prawie Starkowi reaktor, przez co zbroja mogła przestać działać.
- Czy on panią zaczepia? - zapytał się mnie Killian, a ja tylko ze zrezygnowaniem spuściłam głowę. Skoczył na Tonego i teraz nad nim tak jakby wisiał. - Nie wstawaj.
Patrzyłam jak Aldrich ma nagrzane ręce i kieruje dłonie do reaktora. Przysłuchiwałam się im, ale jednocześnie próbowałam użyć mocy. Szło mi raczej marnie, ale dalej próbowałam. Wiedziałam, że tylko tak będę w stanie uratować Starka. Oczywiście jeśli on pierwszy tego nie zrobi.
- Nie gorąco ci. To cię trochę nie denerwuje. Jesteś jak żółwik, całe życie w tej skorupie.
- Tony. - powiedziałam, gdy naprawdę się wystraszyłam.
- Przygląda się. Radzę ci nie patrz na to. Nie patrz. To nie będzie przyjemny widok.
Zamachnął się, ale w ostatniej chwili udało mi się użyć mocy i zatrzymałam jego ręce. Używałam do tego całej swojej siły i wcale bym się nie zdziwiła gdyby już nie mogła jej później użyć. Killian i Stark byli strasznie zdziwieni zaistniałą sytuacją. Tony wykorzystując chwilę nieuwagi wroga, odciął mu rękę ostrzem w rękawicy. Aldrich krzyknął z bólu i po chwili rosła mu już nowa ręka, ale to też strasznie bolało, więc ledwo wytrzymywał.
- Tak zrób sobie przerwę.
Cieszyłam się jak głupia, że mi się udało. Moje zadowolenie jednak minęło, kiedy zobaczyłam odciętą rękę Killiana, która roztapiała podłogę. Ta po chwili się zawaliła i zsunełam się na jakąś platformę. Prawie spadłam i trzymałam się tylko trochę przez co jeszcze bardziej zaczęłam panikować. Widziałam ziemię, która jest podemną. Było strasznie wysoko, więc jakbym spadła na pewno bym nie przeżyła. Wokoło latają zbroje Tonego, co mnie bardzo zdziwiło, bo było ich chyba z pięćdziesiąt.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanficOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...