Leciałam z Tonym jeszcze tym helikopterem i nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Mężczyzna nic mi na razie nie chce powiedzieć i jedyne, co wiem to to, że lecimy na Syberię. Nie wiem nawet co tam się znajduje i czemu akurat tam lecimy.
To wszystko jest niepokojące i naprawdę czekam na wyjaśnienia, ale on totalnie nic mi nie mówi i mam tego dosyć. Siedzi cicho i grzebie w tym swoim telefonie, a mnie olewa. Jeśli tak to ma wyglądać to ja zaraz naprawdę się obrażę i zobaczymy jak będzie się wtedy czuł.
- Pytam się ostatni raz. Po co lecimy na Syberię? - zapytałam trochę głośniej, aby napewno mnie usłyszał. On cicho westchnął i w końcu na mnie spojrzał.
- Bo tam jest Kapitan. - oznajmił, a ja przeżyłam lekki szok. Nie zamierzam znowu z nim walczyć. Oj nie.
- Naprawdę? Po tym wszystkim nadal chcesz go złapać? Mógłbyś choć raz odpuścić. Co jak co, ale Steve to nadal twój przyjaciel, więc mógłbyś udawać, że nie wiesz gdzie jest. To już jest naprawdę.. - mówiłam ze złością, bo byłam wkurzona na niego, że mimo wszystko nadal chce go złapać. Jednak nawet nie dokończyłam, bo po chwili mi przerwał.
- Słuchaj, to wcale nie tak. Lecimy tam żeby mu pomóc. - oznajmił, a ja byłam teraz totalnie zdziwiona, bo nie wiedziałam co powiedzieć.
- Co?
- No tak. Ross o tym nie wie i ma tak pozostać. Wiem, złamiemy zasady, ale nikt się nie dowie. A nawet gdyby to i tak nic mi nie zrobią. Trudno. Najwyżej będziemy cały czas uciekać, ale damy radę.
- Napewno nic nie brałeś?
- Ibuprofen. - odpowiedział, a ja spojrzałam na niego morderczo. - No co? Ręka mnie strasznie boli.
- Jak ja cię nienawidzę.
- Dobrze wiem, że mnie kochasz.
- No i właśnie dlatego cię nienawidzę.
- Jest to trochę dziwne.
- Nic nie jest dziwniejsze niż ty.
- Może. - stwierdził i zaczął odpinać temblak, który miał na sobie, bo po walce z Stevem coś sobie z nią zrobił.
- Co ty robisz? - zapytałam lekko zaniepokojona jego zachowaniem. On schował swój telefon i oparł się o siedzenie, a ja coraz bardziej zaczęłam się stresować.
- Ufasz mi? - nagle zadał mi pytanie, a ja spojrzałam na niego w zdziwieniu.
- Tak.. - powiedziałam niepewnie, a on się chytrze uśmiechnął.
- To dobrze. - stwierdził i nacisnął jakiś przycisk i nagle jego ręka pokryła się zbroją.
Patrzyłam na niego w zdziwieniu, a jego siedzenie nagle zniknęło, a on sam gdzieś zniknął. Po chwili poczułam jak to samo dzieje się z moim fotelem i nagle gdzieś mnie przesunęło do tyłu. Lekko się wystraszyłam, ale nie wiedziałam, że będzie jeszcze gorzej.
Nagle poczułam silny wiatr, a po chwili coś mnie popchnęło do tyłu. Znalazłam się na dworze i zaczęłam spadać w dół. Krzyknęłam z przerażenia i nagle zaczęłam się strasznie stresować przez co nie mogłam użyć swoich mocy. Musieliśmy być strasznie wysoko nad ziemią, bo nadal nie widziałam żadnej wody ani nic, a nadal spadałam.
Cały czas się wydzierałam i nagle poczułam ostre pociągnięcie. Otworzyłam oczy, które zamknęłam przed chwilą i zobaczyłam trzymającego mnie Tonego w zbroi. Opuścił na chwilę hełm i się szeroko uśmiechnął, a ja jeszcze mocniej go objęłam, bo bałam się, że spadnę.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłam, a Stark zaczął się głośno śmiać.
- Fajnie było? - zapytał z głupim uśmieszkiem, a ja spojrzałam na niego morderczo.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanfictionOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...