~48~

103 7 0
                                    

Siedziałam właśnie w jakimś odrzutowcu z Nat, Tonym, Rhodeyem i Visionem, bo lecieliśmy na lotnisko do Niemiec. Tam ma pojawić się Rogers wraz z Buckym i Wilsonem. Naprawdę nie wiem jak to wszystko się teraz potoczy, bo mamy rozkaz złapać Kapitana, ale czy nam się to uda to ja naprawdę nie wiem.

Tak naprawdę nie chcę używać mojej pełnej mocy, bo wiem, że nie skończyłoby się to dobrze. Zapewne niektórzy mogliby nie wyjść z tego cało, więc po prostu z tego zrezygnowałam. Dla dobra wszystkich.

Na całe szczęście Nat udało się namówić T'Challę, aby był po naszej stronie, więc mamy kolejne ręce do pomocy. Peter również się zgodził, ale on leciał akurat osobno wraz z Happym. Rozmawiałam już z Hoganem i stwierdził, że ma już dosyć. No niestety, będzie musiał się z nim użerać przez jeszcze dłuższy czas.

Najgorsze jest to, że Wanda uciekła i jak się okazuje pomógł jej w tym Clint. Ta no właśnie sama byłam zdziwiona, gdy to usłyszałam. Barton strasznie ryzykuje i mam nadzieję, że dla niego skończy się to dobrze.

Naprawdę mam nadzieję, że to wszystko się dobrze skończy i nikt na tym nie ucierpi.

Jeśli nie podpiszą protokołu to będą ścigani przez rząd i będą musieli się ciągle ukrywać. Owszem może i niektóre warunki nie są korzystne, ale przynajmniej możemy robić to co kochamy. Sama bym tam dodała kilka zmian, ale to taki szczegół. Może jeszcze kiedyś uda nam się wszystkim dogodzić. Miejmy taką nadzieję.

Byłam już ubrana w swój strój do walki i siedziałam wpatrzona w podłożę. Bałam się, że to wszystko nas podzieli, ale tak na zawsze. Naprawdę chciałabym, aby to wszystko dobrze się skończyło i w dalekiej przyszłością znowu będziemy drużyną. No może brakuje jeszcze Thora i Bannera, ale na nich to chyba nie mamy co liczyć. Oboje są gdzie w kosmosie, więc szanse, że do nas wrócą się naprawdę niskie.

Zaczęłam powoli tęsknić za oglądaniem z Thorem Krainy Lodu albo za tym jak upychał się jogurtami czy budyniami. Trochę dziwne, że teraz jakoś tak to wspominam, bo to raczej nie jest odpowiedni czas na to.

Stwierdziłam, że chyba czas przestać patrzeć na tą ziemię, więc podniosłam głowę i zaczęłam się rozglądać. Tony i Rhodey zawzięcie o czymś rozmawiali, Vision siedział na siedzeniu i ewidentnie nad czymś myślał, a Nat siedziała naprzeciwko mnie i cały czas na mnie patrzyła. Ja zrobiłam dziwną minę, a ona lekko się uśmiechnęła i wstała. Usiadła obok mnie, a ja cały czas na nią patrzyłam w milczeniu.

- Obserwowałam cię od dłuższego czasu i jestem w stanie zauważyć, że intensywnie nad czymś myślisz. - stwierdziła Natasha, a ja głośno westchnęłam.

- Po prostu boję się jak to wszystko się skończy, bo raczej nie będzie to szczęśliwe zakończenie. To wszystko robi się coraz bardziej trudne i.. i czuję, że nasza drużyna się podzieli i już nic nie będziemy mogli zrobić. - wyznałam i spojrzałam jej w oczy, a ona wypuściła powietrze.

- Wiem, że tym cię nie pocieszę, ale masz rację. Na razie możemy się podzielić, ale będziemy musieli się pozbierać, bo inaczej kto będzie chronił świat, co?

- Niby ta. Jednak wiesz, że może być to trudne? Nie wydaję mi się, że uda nam się wszystkich złapać. A wtedy Ross będzie ich szukał do skutku, a oni będą musieli się ukrywać.

- Możliwe. Nawet bardzo, ale nie możesz cały czas tak myśleć miejmy nadzieję, że się uda i inni podpiszą protokół.

- A dasz radę złapać Rogersa? - zapytałam, a ona milczała. - No właśnie, prędzej pomożesz mu uciec niż go złapiesz. Tak samo jak ja. Gdyby naprawdę zależało mi na tym, aby ich złapać to użyłabym swoich mocy tak jak zrobiłam to z Agathą, ale tego nie zrobię. Nie chcę, aby stała im się jakaś duża krzywda. - powiedziałam, a Romanoff patrzyła na mnie ze spokojnym wzrokiem.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz