~45~

104 7 0
                                    

Od odwiedzin kochanego sekretarza stanu minęły dokładnie trzy dni. Już dzisiaj ci, co zdecydowali się podpisać protokół mieli pojechać na zebranie ONZ w Wiedniu. Niestety będzie tam tylko Nat i Tony oraz ja. Szkoda, nie powiem. Mieliśmy tam jechać dopiero za kilka godzin, ale Romanoff chciała, abyśmy jeszcze skoczyły do Londynu.

Protokół niestety podpisuje tylko Rhodes, Vision, Tony, Nat i ja. Reszta jeszcze decyduje. No może oprócz Sama i Steva, którzy są pewni swojej decyzji i tego nie podpiszą. Trochę szkoda, że postanowili tak postąpić, ale to ich sprawa. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli ich łapać, bo nie wiem, czy dam radę to zrobić.

Co do Rogersa to udało mi się jeszcze z nim porozmawiać przed jego wyjazdem stąd. Okazało się, że trzy dni temu dostał wiadomość o śmierci Peggy. Jego miłości z czasów wojny. Wcześniej dużo mi o niej opowiadał i naprawdę zdołałam polubić tą kobietę po samych opowieściach. No ale niestety, była jednak w wieku Steve, czyli bardzo stara.

Starałam się być teraz przy Stevie, aby poczuł się trochę lepiej. Myślę, że raczej czuje się odrobinę lepiej, ale i tak nic teraz mu nie pomoże. Jej pogrzeb miał odbyć się dokładnie dzisiaj w Londynie. Właśnie dlatego jedziemy tam razem z Romanoff.

Ona też z nim o tym rozmawiała, więc wie jaka jest sytuacja. Chcemy jeszcze przekonać mężczyznę, aby zmienił swoje zdanie, ale i tak dobrze wiemy, że nic z tego nie będzie. Steve jest uparty i pewny swoich poglądów i ciężko namówić go do zmiany ich.

Nadal spałam w pokoju Romanoff i nie zamierzałam tego miejsca zmieniać. Na razie jest mi tu dobrze, więc tu zostanę. Z Tonym nie zamieniłam ani jednego słowa. Nie wiem czemu, po prostu tak jest. Nie podjęłam jeszcze decyzji, czy mu wybaczę, czy nie. Nie potrafię tego w tym momencie zrobić. Nat namawiała mnie do spojrzenia w nagrania z kamer, ale tego nie zrobiłam. Nie chciałam tego znowu przeżywać.

Najgorsze jest tylko to, że za każdym razem, gdy go widzę to czuję, że to przeżywa i sobie nie radzi. Co jak co, ale znam go już dosyć długo i widzę jak się czuje. W tych chwilach chcę go zawsze pocieszyć, ale wiem, że on wtedy uzna, że całkowicie mu wybaczyłam.

Na całe szczęście udało mi się ukrywać to co się dzieje, więc nikt oprócz Nat i Tonego tego nie wie. Poprosiłam też kobietę, aby nikomu nie mówiła, bo nie chcę teraz, żeby wszyscy mi współczuli i pocieszali. Jedyne czego się jeszcze obawiam to to, że Wanda spróbuje wejść do mojej głowy. Wtedy zobaczy, że cały czas blokuję swój umysł. W tym wypadku może w ogóle się wściec.

Ja po prostu blokuje go, bo boję się, że spotkam kogoś takiego jak Agatha, a ta osoba od razu wszystko wyczyta z moich myśli. Wtedy dopiero będę miała problem i to taki duży. Powiedzmy, że od tego całego starcia z Harkness jestem przewrażliwiona na tym punkcie.

- A ty co? - przerwała nagle moje głębokie rozmyślania Natasha, która stała we framudze drzwi. Teraz dopiero ogarnęłam, że leżę na jej łóżku już od jakiś dwóch godzin i cały czas rozmyślam, gapiąc się w sufit.

- Myślę. - odpowiedziałam jej i ułożyłam się w pozycji siedzącej. Ona tylko głośno westchnęła i usiadła obok mnie.

- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.

- No właśnie nie jestem tego taka pewna. Dobrze wiesz, że Steve nie zmieni decyzji. A ja boję się tego, że będziemy musieli się za nim uganiać, bo zwieje ONZ.

- Też się tego boję. I niestety wydaję mi się, że tak będzie. - stwierdziła, a ja się do niej odwróciłam i spojrzałam jej w oczy.

- Obawiam się, że to może być koniec naszej drużyny i nic z tego dobrego nie wyniknie.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz