~22~

217 8 1
                                    

Następnego dnia przygotowywałam wieżę do imprezy. Nie chciałam aby wszystko za mnie robił Jarvis. Ja w przeciwieństwie do Tonego nie lubię dawać wszystkich obowiązków sztucznej inteligencji. Wolę zrobić wszystko sama, po za tym nie jestem pewna czy Jarvis zrobiłby wszystko tak jakbym chciała.

Jest jeszcze dosyć wcześnie, więc Stark jeszcze śpi. Niestety, ale w całym salonie jest straszny syf i ktoś musi to posprzątać. Wczoraj razem z mężczyzną zrobiliśmy tutaj straszny bałagan. Wszędzie leżał popcorn i nachosy. Zrobiliśmy sobie seans filmowy i krótko mówiąc zaczęliśmy sobie dokuczać. No i oczywiście jak to bywa ze Starkiem, wszystko zakończyło się w łóżku.

Wracając, jestem teraz w kuchni i przygotowuje coś na śniadanie. Nie będę przecież sprzątać z pustym brzuszkiem. Byłoby to niedopuszczalne. No i oczywiście Tony będzie głodny, a sam sobie nic nie zrobi. Jego zdolności kulinarne są na minusie i lepiej nie ryzykować spaleniem kuchni. Raz próbował zrobić mi omlety i zakończyło się remontem w kuchni. Musieliśmy wymienić piekarnik i płytę indukcyjną. No i kupić patelnie.

Robiłam teraz jajecznicę, bo stwierdziłam że na razie mam na to najbardziej ochotę. Nagle poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu i owija swoje dłonie na mojej talii. Poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi, bo położył głowę na moim ramieniu.

- Jak się spało?

- Dobrze, tylko jest jeden minus. A mianowicie to, że obudziłem się bez ciebie obok.

- Ktoś tu musi wszystko ogarnąć. To ty wymyśliłeś tą imprezę i nie moja wina, że nasz salon wygląda jakby przyszedł tam Hulk.

- Jarvis mógł to zrobić.

- Wiem, ale wole zrobić to sama. - powiedziałam i zaczęłam nakładać śniadanie na talerze. - A teraz usiądziemy do stołu i zjemy śniadanie. - dodałam i Tony ze zrezygnowaniem przestał mnie przytulać i podszedł do stołu.

Wzięłam dwie porcje i postawiłam je na stole, by po chwili do niego usiądź. Jedliśmy w ciszy, ale nie takiej nieprzyjemnej czy niezręcznej. Była to po prostu cisza przy jedzeniu.

Po skończonym śniadaniu umyłam talerze i skierowałam się do salonu. Tony ewidentnie nie chciał mi pomóc, bo od razu poszedł do warsztatu. Mówił że musi dokończyć jakiś ważny projekt, ale ja dobrze wiedziałam, że nie chciał mi pomóc. Leń śmierdzący. Może jednak to i lepiej. Przynajmniej wiem, że wszystko będzie zrobione porządnie, bo Stark zapewne zrobiłby to na odwal.

Przygotowałam sobie siatki na śmieci, odkurzacz i mokre chusteczki. Wydaje mi się, że jakieś picie też wylaliśmy, więc muszę czymś to zmyć. No właśnie bardziej przydałaby się mokra szmatka, ale Tony podobno nie wie gdzie są. No i ani mi ani jemu nie chce się iść na zakupy.

Zaczęłam sprzątać to wszystko co było na podłodze. Nie mogłam tego wszystkiego wciągnąć odkurzaczem, bo mógłby się zatkać. Naprawdę strasznie dużo jest tutaj jedzenia i papierków. Zajęło mi to chyba jakąś godzinę, czyli dosyć długo. Wszystkie okruszki, które leżały na podłodze, wciągnęłam odkurzaczem.

Potem musiałam wytrzeć stół, bo jak się okazało był strasznie klejący. Oczywiście od Coli lub innych niezdrowych napojów, które wczoraj piliśmy. Naprawdę nie spodziewałam się, że potrafimy zrobić taki bałagan. Stark jeszcze okej, ale ja nie robię aż takiego syfu. W każdym razie to zajęło mi ledwo trzydzieści minut.

Po posprzątaniu salonu opadłam z wykończenia na kanapę. Nie miałam teraz ochoty na nic innego niż odpoczynek na sofie. Zamknęłam oczy i cieszyłam się chwilą. Najgorsze jest tylko to, że ta chwila nie trwała za długo, bo odezwał się dzwonek mojego telefonu. Akurat teraz muszą do mnie wydzwaniać?

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz