~14~

259 15 0
                                    

Po wizycie w firmie Starka, cały czas o nim myślałam. Wiedziałam, że im więcej mam z nim wspólnego tym bardziej cierpię. Bolało mnie to, że ze mną zerwał. Nie do końca się z tym wszystkim pogodziłam. Nie pomagał mi w tym jeszcze Billy, który zachwycał się spotkaniem z Tonym i cały czas mówił jaki to on jest super.

W dodatku jutro odbyć ma się ślub Brooke, czyli siostry męża Rose. Nawet nie było pogrzebu, a oni już robią ślub. Tak naprawdę planowali go już od roku i nie mają za dużo pieniędzy, aby go przenieść. Nie mam ochoty na niego iść, ale obiecałam to Billowi i Jacobowi. Będę zajmować się chłopcem przez całą uroczystość, więc może to lepiej. Nie będę musiała schłuchać tego całego przynudzania. Nigdy nie lubiłam takich uroczystości. Były po prostu nudne i jedyny plus było jedzenie, które można było później zjeść.

Było to dla mnie trochę bezsensu, ale ja nic do tego nie mam. Z resztą może w końcu zapomnę o wcześniejszych wydarzeniach. Na szczęście mam już sukienkę i nie muszę chodzić po sklepach. Jedyną osobą, która w tym momencie wiedziała, gdzie jutro idę to Pepper. Aktualnie Potts mogłam nazwać swoją dobrą znajomą. Niestety, ale Natasha nie odbiera ode mnie telefonów, bo nadal jest na misji. Z tego co wiem ma wrócić jutro, ale nie jestem pewna. Chciałabym żeby wróciła jak najszybciej.

~~~

Już dzisiaj odbyć ma się ten śmieszny ślub. Zaczyna się za dwie godziny, więc dużo czasu to ja nie mam. Wstałam trochę wcześniej i zrobiłam śniadanie sobie i młodemu. On w tej chwili ogląda jakieś bajki, a ja postanowiłam, że zacznę się szykować. Mam nadzieję, że nie będzie zawracał mi głowy podczas ubierania się. Kiedyś wiele razy zdażyło się, że przyszedł mi o czymś mało ważnym powiedzieć i zamiast się szykować rozmawiałam z nim i się zazwyczaj spóźniałam.

Założyłam pudrowo-fioletową sukienkę i do tego buty na obcasie. Nie zamierzałam ani się jakoś super ubierać, ani malować. Dlatego znowu stawiłam na delikatny makijaż. Nie miałam jakoś ochoty się jakoś super stroić, bo po prostu nie lubiłam tak. Starałam się trochę pośpieszyć, bo musiałam jeszcze przyszykować Billego. Niestety, ale sam tego nie zrobi.

Na szczęście nie zajęło mi to dużo czasu. Zdążyłam jeszcze przebrać chłopca i odpowiednio go uczesać. Oczywiście nie obyło się bez marudzenia małego, że on nie lubi jak go czeszę. Wydaję mi się, że wyglądaliśmy całkiem nieźle i stwierdziłam, że możemy już ruszać. Jechaliśmy tam jakieś trzydzieści minut. Nie było tam bardzo daleko, ale nie było też blisko.

Dojeżdżałam na miejsce i gdy już zaparkowałam pomogłam wysiąść Billemu z samochodu. Nie umie jeszcze rozpinać fotelika, więc sam nie wyjdzie. Skierowałam się razem z małym do kościoła i pod samym wejściem zobaczyłam Jacoba, czyli tatę chłopca. Ten gdy zobaczył rodzica wyrwał mi się i z prędkością światła podbiegł do niego.

- Tata!

- Hej Billy. - powiedział i przytulił się do młodego. - Cześć. - to natomiast zwrócił w moją stronę nadal będąc w uścisku ojcowskim. Jakoś za bardzo to on mnie nie lubił, ale jako, że w jakimś stopniu jestem dla niego rodziną jest dla mnie miły.

- Hej. Słuchaj, bo mam pewną sprawę.

- No.

- Młodemu na pewno będzie nudno i jeśli zacznie płakać lepiej żebym wyszła. Gdybym to ja miała ślub nie chciałabym żeby jakieś dziecko zaczęło mi płakać podczas składania przysięgi.

- Masz rację. A tak wogóle, dzięki za to, że się nim tak zajmujesz.

- Nie ma sprawy. Tylko mam jeszcze jeden warunek.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz