- Nie za dużo! - krzyknął nagle Bucky, a ja przewróciłam oczami. Jezu jak takie rzeczy mnie denerwują.
- Jezu daj spokój. Dasz radę. To przecież nic takiego. - odezwałam się i nie zwracając na niego uwagi, kontynuowałam to co robiłam wcześniej.
- Nic takiego tak. Czuje się jakbym robił coś złego. I nie mów mi, że przesadzam. Ja wiem swoje.
Kolejny raz przewróciłam oczami na jego słowa, będąc lekko na niego wkurzona. Od początku robienia tego gówna tylko marudzi i naprawdę normalnie bym się cieszyła, że wrócił, ale w tym wypadku chciałabym mu zatkać buzie.
- Ała! Jezu. - na końcu swojej wypowiedzi Bucky wydał bliżej nieokreślony dźwięk, co przypominało jęk, ale z drugiej strony brzmiało jak okrzyk pterodaktyla.
- Nie jęcz już tak. Bo nie mogę tego w żaden sposób chwycić. - stwierdziłam, a on zrezygnowany oparł się na krześle. Naprawdę nie wiem o co mu chodzi. Zachowuj się jak dwuletnie dziecko albo gorzej.
- O mój boże. - Barnes kolejny raz jęknął, ale tym razem drzwi od mojej sypialni otworzyły się z hukiem, przez co podskoczyłam tak samo jak Bucky.
- CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE?! - krzyknął wkurzony Tony, który wszedł do pokoju zakrywając oczy. Tak samo wyglądał Sam, który stał tuż za nim. Spojrzałam na Jamesa, a on na mnie nierozumiejąc, o co im chodzi. Zachowują się jakby jakieś nielegalne rzeczy się tu działy.
- Ja rozumiem, że się za sobą stęskniliście, ale nie sądziłem, że jesteście do tego zdolni. Jak mogliście w ogóle tak postąpić. - odezwał się nagle Wilson, a ja spojrzałam na niego w niedowierzaniu. Nie mam pojęcia co oni właśnie sobie myślą.
- Nie wiem co sobie ubzduraliście, ale z tego co wiem to cięcie włosów nie jest nielegalne. - ogłosiłam, a oni zdziwieni wzięli swoje ręce z oczu i zaczęli na nas patrzeć. Wściekłość zastąpiło zdziwienie i szybkie zrozumienie sytuacji. Spojrzałam na Buckiego, a on na mnie i jak chciałam zachować powagę to nie mogłam gdy zauważyłam jak James ma tylko obcięte połowę włosów, a druga część jest nadal długa.
- Matko boska, myślałem, że robisz mu... - kiedy zrozumiałam, co próbuje nam powiedzieć Sam, od razu otworzyłam szeroko oczy.
- CZY TY JESTEŚ TĘPY!!! JAK MOGŁEŚ W OGÓLE TAK POMYŚLEĆ!!! TO JEST NIEODPOWIEDZIALNE I NIESTOSOWNE TY GŁUPI FLAKONIE!!!
- Livia, proszę cię ja nie chcę umierać. Odłóż ten wazon na miejsce. - powiedział przerażony Wilson, a ja spojrzałam na lewo i zobaczyłam, że ze złości aktywowała się moja moc, a wazon obok mnie zaczął się unosić. Nie mam pojęcia co się tak właściwie stało, bo już dawno umiem panować nad mocą, a taka sytuacja nie przytrafiła się mi od kilku lat. Coś naprawdę jest nie tak ze mną i zaczynam się niepokoić. Odłożyłam wazon na miejsce i zaczęłam się się zastanawiać, co mogło się tak naprawdę wydarzyć.
- Kochanie? Wszystko w porządku? - zapytał Tony, który jakimś cudem znalazł się obok mnie. Kiwnęłam energicznie głową i stwierdziłam, że nie powinnam sobie zawracać tym głowy.
- Dobra musicie wyjść, bo jeszcze nie skończyłam ciąć Buckiego. - odezwałam się i wzięłam nożyczki do ręki, aby pozbyć się tych tłustych włosów. - O i nie wymyślajcie jakiś dziwnych fantazji.
- To mówcie dokładniej, bo Barnes wydawał odgłosy, które dawały mi mieszane uczucia.
- Lepiej już wyjdź.
~~~
Po jakiś dwóch godzinach udało mi się skończyć ten jego fryz i przynajmniej wygląda teraz jak człowiek. Kiedy się zobaczył w lustrze, o mało mi tam nie zemdlał, ale ostatecznie mu się spodobało. Jakimś cudem przyznał też, że wcale nie jest źle, więc zadowolona wygoniłam go z pokoju i zaczęłam sprzątać.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanfictionOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...