Lecieliśmy quinjetem już trochę czasu i każdy siedział raczej cicho. Thor i Steve zawzięcie o czymś rozmawiali, Natasha siedziała raczej cicho, ale co jakiś czas spoglądała na słuchającego muzyki Bruca. Próbował się w ten sposób odstresować i chwilowo zapomnieć o zielonym. Clint leżał i odpoczywał, bo rana dawała o sobie pamiętać. Tony siedział za sterami, a ja natomiast siedziałam w ciszy.
Cały czas myślałam o spotkaniu z bliźniakami i naprawdę cieszyłam się, że znowu mogłam ich zobaczyć. Niegdyś byliśmy wręcz nierozłączni i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś znowu tak będzie. Naprawdę to był jeden z powodów dla których naprawdę zastanawiałam się czy jest sens uciekać od Hydry.
Mimo wszystko uważam, że źle postąpili wstępując w szeregi nazistów. Zrobili to z własnej nie przymuszonej woli czego w ogóle nie rozumiałam. Rozumiem, że są wściekli na Starka, ale z tym to trochę przegięli. Jednak wiem, że w jakimś stopniu są dobrzy i nie chcą krzywdzić niewinnych ludzi. Mam taką nadzieję.
Wracając do rzeczywistości. Starałam się jak najmniej pokazywać to, że się cieszę spotkaniem z Maximoff. Gdybym to pokazała, Natasha zasypała by mnie pytaniami, a ja miałabym jej dość. Zresztą nie tylko ona, bo Tony na pewno też by to zrobił.
Właśnie jak już mówimy o Starku to zauważyłam, że trochę dziwnie się zachowuje. Odkąd wróciliśmy, on jest jakiś nerwowy i czymś zestresowany. Nie wiem z jakiego powodu i mam nadzieję, że mi to powie jak wrócimy.
- Ej ty! - szepnął Clint i tym samym wybudził mnie z moich rozmyślań. Spojrzałam na niego w niezrozumieniu, a on kontynuował. - Patrz.
Spojrzałam w miejsce gdzie wskazał głową, a ja odwróciłam się w tamtym kierunku. Natasha właśnie zmierzała w kierunku Bannera i kucnęła obok niego. Ja stwierdziłam, że może być ciekawie, więc trochę się do nich przybliżyłam i zaczęłam podsłuchiwać.
- Kołysanka zadziałała jak nigdy. - oznajmiła Romanoff, a ja lekko przewróciłam oczami. Jeśli zamierzają się podrywać to ja chyba tu zwariuje.
- Myślałem, że obejdzie się bez zielonego. - powiedział ze zrezygnowaniem Bruce i spojrzał w oczy kobiety.
- Gdyby nie ty, ofiar byłoby znacznie więcej. A po kumplu zostałby mi pukiel włosów.
- Może masz rację, ale chyba lepiej nie mówić mi takich rzeczy.
- Dlaczego wciąż mi nie ufasz?
- Nie tobie, sobie. - powiedział, a Natasha głośnio wypuściła powietrze. Ich relacja jest naprawdę dziwna i szczerze to nie wiem jak to się rozwinie.
- Thor, jak poszło Hulkowi?
- Krainę bogini Hel wypełniają lęki poległych jego wrogów. - oznajmił z dumą gromowładny, a Bruce się załamał. Natasha spojrzała się na niego karcąco, a ja powstrzymywałam się od parsknięcia śmiechem. - Znaczy nie chodzi tu o jęki poległych, nie nie. Jęki rannych. Ludzie marudzą, lubią se ponarzekać, wiesz. Tu padaczka, tam żółtaczka, czy inna zgaga.
Szczerze to byłam trochę załamana jego wypowiedzią. Zamiast pomóc Brucowi on tylko bardziej pogrążył go w depresje. Ewidentnie nie nadaje się do pocieszania.
- Ej Banner! Doktor Cho już leci z Seulu, może skorzystać z twojego labolatorium? - oznajmił Stark, czym chyba trochę odwrócił uwagę Hulka.
- Yyy tak wie gdzie co jest.
- Dzięki, powiedz jej niech się przygotuje. Bartona trzeba połatać. - powiedział i ostatnią wiadomość przekazał sztucznej inteligencji.
- Naturalnie.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanfictionOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...