~13~

248 15 2
                                    

Obudziłam się w nocy, ponieważ znowu miałam koszmar. Nawiedzają mnie każdej nocy po śmierci Rose. Popatrzyłam obok aby spojrzeć czy Billy przezemnie się nie obudził. Na całe szczęście spał jak zabity, więc spał spokojnie.

Niestety, ale koszmary nie kończą się na tym. Często widzę w nich Tonego, jak ze mną zrywa. Nie wiem czemu, ale strasznie za nim tęsknie. Chciałabym żeby to się nigdy nie wydarzyło. Nadal go kocham i chyba nigdy nie przestane.

Starałam się jeszcze zasnąć, aby chociaż odrobinę się wyspać. Na szczęście udało mi się i nie miałam już koszmarów. Spałam spokojnie do czasu gdy ktoś zaczął mnie szturchać.

- Ciociu. Wstawaj. Późno już, a ja jestem głodny.

Wstałam, więc ociężale z łóżka i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i się ubrałam. Wyszykowałam też rzeczy młodego, bo on sam nie dokońca umie się ubierać. Kiedy mały się szykował, ja poszłam robić śniadanie. Zrobiłam jajecznicę i po chwili przeniosłam ją na talerze.

- Billy śniadanie!

- Już idę!

Ustawiłam danie na stole i czekałam na chłopca. Przybiegł po chwili ubrany dosyć śmiesznie. Otóż koszulkę miał na lewej stronie, a buty miał założone odwrotnie. Zastanawiałam się tylko jakim cudem on to zrobił. Postanowiłam, że powiem mu po śniadaniu, bo wiedziałam, że jest głodny.

Po zjedzonym posiłku pomogłam Billemu poprawić ubranie i poszłam do sypialni po telefon. Gdy byłam już w środku zobaczyłam, że na komodzie leży powerbank i ładowarka. Wszystko byłoby dobrze, ale nie należało to do mnie. Wtedy zrozumiałam, że Pepper musiała to zostawić gdy była u mnie na noc. Wybrałam, więc numer Potts i czekałam aż odbierze.

- Hej, Pep. Zostawiłaś u mnie ładowarkę i powerbanka. Mogłabym przyjść do ciebie do firmy i ci je oddać.

- Pewnie. Chętnie poznam twojego siostrzeńca tak przy okazji.

- Jasne to do zobaczenia.

- Papa.

Wróciłam, więc do salonu, gdzie siedział aktualnie Billy. Jeśli się nie mylę znowu oglądał świnkę Peppę.

- Młody, idziemy do cioci Pepper.

- A mam taką?

- To moja przyjaciółka. Możesz do niej mówić jak chcesz. Musimy jej coś oddać, więc masz być grzeczny, jasne?

- A mogę zabrać Iron mana?

- W sensie figurkę?

- No tak, a co innego.

- Nie, nie nic.

- To idziemy.

- Tak.

Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęłam ubierać małego. Dopiero później sama się naszykowałam. Podeszliśmy do mojego auta, zapięłam Billego w foteliku i później sama usiadłam na miejsce kierowcy.

W firmie byliśmy trzydzieści minut później. Modliłam się tylko, aby nie spotkać Starka. Nie zamierzałam z nim rozmawiać. Bałam się, że po prostu zacznę przy nim płakać. Wzięłam młodego na ręce i razem weszliśmy do środka, ale zatrzymał nas czyjś głos:

- Przykro mi nie przyjmujemy gości. - powiedział Happy wpatrzony w gazetę. Pewnie dlatego mnie nie poznał.

- Nawet starych przyjaciół. - gdy to powiedziałam on się na mnie spojrzał i szeroko uśmiechnął.

- Olivia, jak dawno cię u nas nie było. Jakby co to nie wiem gdzie jest Tony.

- Ja nie do Starka. - odpowiedziałam mu, a on dziwnie się na mnie spojrzał.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz