~40~

142 4 0
                                    

Siedzieliśmy teraz wszyscy już w quinjecie i zaraz mieliśmy startować i lecieć do Sokovii. Zapowiadała się niezła walka i naprawdę tym razem musimy ją wygrać. Dzięki temu, że powstał Vision, bo tak go nazwała Wanda, mamy większe szanse na wygraną. Jednak i tak boję się, że może coś pójść nie tak.

Ultron staje się coraz silniejszy i w dodatku ma Natashę. Zaraz Kapitan ma przedstawiać plan działania, a ja coraz bardziej się stresuje. To może być tak naprawdę nasza ostatnia walka, ale musimy ją wygrać za wszelką cenę.

Pietro i Wanda też byli lekko podenerwowani. Czuli się tu trochę obco, bo jeszcze nie wszyscy byli w stanie im zaufać. Starałam się resztę jakoś przekonać, że można im ufać, ale niektórzy i tak stoją za swoim i nadal mają do nich lekki dystans. Jednak nie mogę zmusić bliźniaków do pogodzenia się z Tonym. Jakoś tak ciężko ich do tego namówić.

- Mała szansa, żeby nam się udało. Jeśli choć jeden jego żołnierzyk przetrwa to koniec... naszej misji i nas. - powiedział Stark, a ja na niego spojrzałam. To mamy lekki problem.

- I tak nie mam planów na wieczór. - stwierdził Steve, a ja lekko się uśmiechnęłam.

- Ja zaatakuje pierwszy. Iron man to główna nagroda. - oznajmił miliarder i nagle z nikąd pojawił się Vision.

- To prawda. Ciebie nienawidzi najbardziej.

Kiedy wszyscy byli już gotowi, Clint wystartował i włączył autopilota. Zrobił to, bo Steve poprosił wszystkich, aby go wysłuchali. Kapitan będzie tłumaczył plan, więc po prostu lepiej by było, aby każdy skupiał uwagę na nim, a nie na tym, czy na pewno odrzutowiec dobrze leci.

- Ultron na nas czeka. Na pewno przywita nas ogniem. Dla nas jest to normalne, ale dla mieszkańców Sokovii... niekoniecznie. Dlatego priorytetem jest ewakuacja. Oni chcą tylko żyć w spokoju... dziś nie mogą na to liczyć. Ale na naszą pomoc tak. Nie wolno nam ich zawieść. Musimy odkryć, co buduje Ultron. Znaleźć Natashę i opróżnić miasto. Żadnych przypadkowych ofiar... Ultron ma nas za potwory, że to przez nas świat jest zły. Musimy go pokonać i udowodnić, że się myli. - przemówił Rogers, a wszyscy siedzieli teraz w ciszy.

Gdy było już po przemówieniu to usiadłam w jednym z najgłębiej położonych kątów. Muszę odpocząć i to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Boję się, że mogę kogoś stracić, a tego bardzo nie chcę. Jeśli ktoś tego nie przeżyje to naprawdę nie wiem, o zrobię.

Musimy tym razem to wygrać, bo jeśli nie to
może zginąć naprawdę wiele ludzi, a może nawet cała ludzkość. Nie do końca znamy plany Ultrona, ale i tak skończy się to zagładą ludzkości. Jednak nie możemy do tego dopuścić.

Nagle moje rozmyślania przerwał Tony, który usiadł obok mnie. Jednak nic nie mówił jakby zastanawiał się co tak naprawdę powiedzieć. Ja też nic nie mówiłam i z bezsilności położyłam głowę na jego ramieniu. Potrzebowałam tej bliskości kogoś i tylko tyle mi na razie było potrzeba.

- Jak się czujesz? - zapytał mnie mężczyzna.

- Jest okej, ale mam lekkiego stresa.

- Nie tylko ty. Zanim jeszcze wylądujemy i zaczniemy ewakuacje to pamiętaj, że kocham cię najbardziej na świecie.

- Ja ciebie też, ale nie podoba mi się, że brzmi to jak pożegnanie. O co chodzi?

- Boję się, że któreś z nas może tego nie przeżyć. Po prostu chcę abyś to wiedziała.

- Ja to wiem już od dawna. Nie bój się. Na pewno wszystko będzie dobrze i zobaczysz, że po tym wszystkim, będziemy świętować nasze zwycięstwo. - powiedziałam chociaż sama w to wątpiłam. Jednak musiałam jakoś go pocieszyć, bo strasznie się martwił.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz