Stałam wraz z drużyną przed tą armią i Agathą. Szczerze to nie wiedziałam co robić i czy dam radę pokonać kobietę. Jeśli mi się to nie uda to będę miała duży problem. Muszę też chronić moich przyjaciół i tych wszystkich ludzi. Nie mogłam pozwolić aby ktoś jeszcze cierpiał.
Ci agenci zapewne wjechali tu wtedy gdy bariera się na chwilę otworzyła. Nie wiedziałam za bardzo od kogo oni są i czego chcą. Zaczęłam rozglądać się po ich twarzach i najgorsze było to, że kawałek za nimi stała Melinda May, Skye i jakaś kobieta, której nie znam i dwóch ziomków, których widzę pierwszy raz na oczy. Za nimi wszystkimi stał zapewne facet, ale miał na sobie taką jakby maskę. Od razu zorientowałam się, że to Coulson, bo są tu Avengersi, którzy nadal myślą, że on nie żyje.
Z jednej strony ucieszyłam się jak ich zobaczyłam, ale po chwili zorientowałam się, że ich też będę musiała pilnować. Nie ważne co się stanie oni i tak nie dadzą sobie rady z Harkness. Tylko ja będę w stanie ją pokonać. Będę musiała to zrobić, bo inaczej może zginąć wiele osób.
Nagle Agatha podniosła swoją mocą agentów, którzy są przede mną i uniosła uch wysoko nad ziemią. Odruchowo naszykowałam moce aby w razie czego ich złapać. Jeśli by spadli to na pewno mogliby zginąć albo w najlepszym przypadku zostać kalekami.
- Ta sama historia, inne stulecie. - zaczęła wiedźma, a ja odwróciłam się w jej stronę. - Na takie jak my zawsze znajdą się widły i pochodnie, Olivio.
Gdy to powiedziała zrobiła ruch dłońmi i ci ludzie zaczęli spadać, a ja szybko użyłam swoich mocy i przytrzymałam ich centymetr przed ziemią. No może nie aż tak blisko, ale na pewno nie wysoko. Po chwili, gdy byłam pewna, że się nie zabiją opuściłam ich na dół. Nie było to jednak miękkie lądowanie, bo nadal miałam tą myśl, że do mnie celowali.
- Kochani, zajmijcie się armią. - powiedziałam do reszty i się do nich odwróciłam. Oni tylko pokiwali twierdzącą głowami, a ja dokończyłam - Ja zaraz wrócę.
Wtedy użyłam mocy i uniosłam się nad ziemię. Ostatni raz spojrzałam na Tonego i się do niego uśmiechnęłam. Po chwili odleciałam i skierowałam się do wiszącej nad ziemią Agathy. Gdy byłam już blisko niej ona wycelowała do mnie z kuli, którą zgrabnie ominęłam. Podleciałam wyżej i teraz znajdowałam się na przeciwko Harkness.
Ona się na mnie spojrzała, a ja zrobiłam to co ona wcześniej. Użyłam mocy i wyjątkowo mocno się skupiłam aby po chwili zniknąć z pola widzenia Harkness. Stałam się niewidzialna i dopiero teraz mogłam zajść kobietę. Ona zaczęła się rozglądać i widać było, że się trochę pogubiła, bo nie wiedziała co zrobić.
Mogłam teraz patrzeć na wszystko z innej perspektywy. Ona poddała się i podleciała do dachu, na którym po chwili stanęła i nie wisiała już w powietrzu. Na razie postanowiłam się jakoś nią nie przejąć i patrzyłam z góry jak Avengersi walczą z tymi agentami.
Naprawdę z góry wyglądało to niesamowicie i mogłabym robić tak częściej. Szczerze to nigdy wcześniej nie próbowałam latać, bo średnio to umiałam robić. Dlatego właśnie gdy udało mi się wzbić w powietrze i płynnie latać to bardzo się ucieszyłam. Nie wiedziałam, że może to być aż tak wspaniałe uczucie.
Spojrzałam jeszcze na ekipę Phila, którzy szykowali się do ataku. Wiedziałam, że nie mogli odpuścić, ale nie chcę aby coś im się stało. Reszta drużyny nie zna żadnego z nich i nie mieli by skrupułów, aby skopać im dupska. Dlatego musiałam zadziałać.
Nadal będąc nie widoczna użyłam magii i wszystkich razem trochę uniosłam nad ziemią, ale tak by Harkness tego nie widziała. Gdybyście tylko widzieli ich miny, kiedy zaczęli się podnosić. Lecąc nad nimi wyniosłam ich do jakiegoś zakamarka między budynkami. Opuściłam ich na ziemię i chyba im się to nie spodobało, bo nie mieli miękkiego lądowania.
CZYTASZ
Nowy Początek| Avengers
FanfictionOlivia Brown prowadziła raczej spokojne życie. No może nie do końca. W wieku 15 lat została porwana przez hydrę, gdzie poddano ją eksperymentom. Po kilku latach udało jej się uciec, a teraz żyje i stara się żyć z dala od hydry i innych tego typu org...