~37~

136 6 1
                                    

Lecieliśmy teraz quinjetem do domu Clinta. Jednak nikt o tym jeszcze nie wiedział oprócz mnie, no i oczywiście łucznika. Romanoff nie była w dobrym stanie, dlatego nic jej nie powiedzieliśmy. Nawet nie wiem, czy by do niej to dotarło. Dostaliśmy potężnego kopa w dupę i ciężko będzie nam się pozbierać.

Wszyscy byliśmy pogrążeni w ciszy i tylko Tony rozmawiał z Marią przez kamerkę. Nie za bardzo ich słuchałam. Myślami byłam aktualnie w iluzji, którą pokazała mi Wanda. Za każdym razem, gdy spojrzałam na kogoś z drużyny, widziałam jak leży na tej podłodze. Martwy.

Nie mogłam się po tym pozbierać. Niby mam tą świadomość, że to tylko iluzja, ale nadal nie mogę się z tym pogodzić. Po prostu zawsze się bałam, że ktoś może przeze mnie zginąć. Starałam się robić wszystko, aby nie mieszać ich w moje prywatne sprawy.

Kiedy jeszcze pracowałam dla Hydry zrobiłam sobie dużo wrogów. No i to nie są tacy słabi ludzie, których można pokonać raz dwa. Dlatego właśnie starałam się jak najbardziej ukrywać, że jestem w niebezpieczeństwie. Tak było po prostu łatwiej.

Jednak fakt, że w tej iluzji to ja zabiłam moich przyjaciół, był jeszcze gorszy. Starałam się o tym zapomnieć i grać, że wszystko jest okej, ale nie potrafiłam. Nie potrafiłam już ukrywać, że jest źle i w tej chwili sobie nie radzę.

Zauważył to zarówno Clint jak i Tony, który od czasu do czasu na mnie patrzył. Reszta też nie była w dobrym stanie. Ja wcale nie miałam najgorzej. Jednak czułam, że Stark najbardziej przejmuje się mną. Nawet nie spojrzał na resztę, tylko na mnie.

Zawsze gdy to robił starałam się uśmiechnąć, ale wychodził z tego raczej grymas. Kiedy w końcu skupiłam uwagę na Tonym, a nie na iluzji to postanowiłam, że posłucham o czym mówi Maria, bo wcześniej to nawet nie zwracałam na nią uwagi. Po prostu olałam fakt, że może mówić coś ważnego.

- Dziennikarze was kochają, reszta ludzkości mniej. - kontynuowała Hill, czym w ogóle mnie nie pocieszyła. - Nie wydano jeszcze nakazu aresztowania Bannera, ale to tylko kwestia czasu.

- A moja fundacja pomocy? - zapytał Stark, który też był lekko załamany.

- Jest już na miejscu. Jak zespół? - zapytała, a ja automatycznie odwróciłam wzrok na Natashę. Nie wiem dlaczego akurat na nią, ale wydaje mi się, że czuje się najgorzej z nas wszystkich.

- Mamy trochę... dostaliśmy bety. Pozbieramy się.

- Na razie nie ujawniać się i nie wracać do bazy.

- Czyli przyczaić się?

- Póki nie znajdziemy Ultrona nic więcej nie mogę zaproponować.

- My też nie. - powiedział Tony i się rozłączył.

Cicho wypuścił powietrze i podszedł do Clinta, który siedział za sterami. Trudno się jednak dziwić, bo on jako jedyny znał drogę. Cały czas przyglądałam się, co Stark zamierza zrobić.

- Chcesz się zamienić? - zapytał, a ja lekko się uśmiechnęłam, bo wiedziałam, że mu się to nie uda.

- Nie, dobrze jest. Możesz się przekimać. To będzie dosyć długi lot.

- Długi lot mówisz? Dokąd?

- Do kryjówki. - odpowiedział mu Barton, a mężczyzna już zrezygnował z dalszego starania się.

Stark odszedł od sterów i spojrzał na mnie. Po jego minie już wiedziałam, że zamierza tu podejść, a ja nie jestem pewna, czy jestem gotowa na rozmowę. Tony zapewne będzie o to wszystko wypytywał, bo się martwi, ale ja nie wiem, czy chcę.

Nowy Początek| AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz