4

676 58 32
                                    

Siedziałem w kuchni i jadłem bardzo kreatywne danie ktorym były platki z mlekiem. Kenma siedział obok mnie grając w jedną ze swoich gier

-Nie boisz się?- zapytałem z pełną buzią
-Nie. Jeśli chodzi o ciebie i o mnie to jesteśmy najbardziej chronieni... Zwłaszcza ty. Twój ojciec nie ma więcej potomstwa więc po jego śmierci mafia by upadła... Nawet jeśli oddałby interes komuś innemu... I tak wszystko by przepadło. Twoje życie jest cenniejsze niż myślisz. A skoro chcesz żebym był tu z tobą, chroniony to chyba nie mam sie czego bać- mruknął bez emocji -zresztą nie jesteśmy słabi... Oni nie są głupi. Wiedzą że nie damy się złapać tak łatwo- dodał nie przerywając gry

Jak zawsze mówi z sensem

Przez przeszklone drzwi zauważyłem kilkunastu ludzi wchodzacych z moim ojcem do willi

-Co to za ludzie... Kenma twoi rodzice też tu są- ściszyłem głos
-Pewnie że są. W końcu są doradcami twoich- mruknął

-Akaashi, Kenma wy też chodźcie- usłyszałem ojca

Znowu ten jebany stres

Bez słowa weszliśmy do ,sali konferencyjnej, która też tu była

Blondyn był zmuszony odłożyć swoją gre co spotkało się z jego niezadowoloną miną

-Coraz więcej ludzi ginie... Jednak nie tylko naszych. Bokuto też tracą swoich ludzi. Oni również są zagrożeni. Synu... Ograniczymy twoje wyjścia z willi. Będziesz tu siedział z pełną ochroną. Przykro mi z tego powodu ale jeśli dalej tak pójdzie nie będziemy mogli walczyć sami. Ktoś chce coś dodać?- zapytał ojciec

-Panie Akaashi- odchrząknęła mama Kenmy -prosze tylko o bezpieczeństwo dla mojego syna- spojrzała na blondyna który znudzony bawił się swoimi palcami
-Ja również. Chciałbym żeby został tu ze mną ze względu na moje samopoczucie. Jeśli Kenmie cos by sie stało... Ja chciałbym własnoręcznie zabić tego który go skrzywdził- dodałem
-Rozumiem...- wyjął radyjko

(Takie do kontaktu z pracownikami czy cos haha)

-Kozume Kenma... Zostaje z Keijim jego również chronić- Powiedział i po chwili odłożył radyjko

-Jeszcze coś?- zapytał
-Nie, to wszystko. Dziękuje- jego matka się ukłoniła
.

Udałem się z Kenmą do mojego pokoju
-Ja ide już spać. Nie wiem czemu ale jestem wykończony- szepnąłem padając na łóżko z głośnym westchnięciem
-Jasne- mruknął ponownie wyjmując swoją gre
-Nie siedź za długo. To nie zdrowe cały czas grać- nakryłem się jakimś pierwszym lepszym kocem
-Okej... Dobranoc- szepnął
*
*

Obudziłem się chyba rano. Za oknem panował półmrok... Chyba zaraz zacznie wschodzic słońce.

Co dziwne Kenmy nie było w pokoju. Chwyciłem mój telefon z zamiarem napisania do chłopaka

Zerknąłem na godzinę
19:30...
Co?! Przespałem cały dzień?!!

W lekkim szoku zrezygnowałem z pisiania do niego. Zwlekłem sie z łóżka i powolnym krokiem skierowałem do drzwi

-Dzień dobry- przywitałem gosposie
-Ooo witaj Keiji. Zrobić ci cos do jedzenia?- zapytała radośnie
-Nie dziękuje... Wiesz może gdzie jest Kenma?- zapytałem

-Sprawy się strasznie pogorszyły... Niestety jesteśmy zmuszeni do zawieszenia broni z państwem Bokuto. Musimy z nimi współpracować i pozbyć się tych tajemniczych zabójców. Jeśli poszłoby tak dalej, zostalibyśmy z garstką ludzi. Kozume... On...- zaczęła

Poczułem lekki stres

-Inaczej... Z obu mafii musiał iść jeden z doradców... Żeby wręczyć sobie papiery o przerwanej na ten czas walce... Jutro mają zjawić się tu państwo Bokuto.... Kenma zgłosił sie do tego. Powiedział cos o tym że też musi się przyczynić do wbicia levelu. Twój ojciec wyraził zgodę. Nie martw sie. Jest obserwowany przez naszych ludzi. Nic mu nie będzie. To bezpieczne zadanie- uśmiechnęła sie pocieszająco

-K-kenma- szepnąłem łapiąc się za lekko bolącą głowę

                     KUROO POV

-Na pewno chcesz iść?- zapytał mój przyjaciel
-Koutarooou a czy wyglądam ci na kogoś kto siedziałby na dupie nic nie robiąc?- zaśmiałem się biorąc pistolet
-to tylko jakies papiery zanieść... Oni raczej nie mieli niewiadomo kogo. Nawet jeśli... To przez obecną sytuacje nie zaatakowali by. Teraz to już czysta formalność- dodałem chwytając czarną teczkę

-Za bardzo się boisz sowo!- wyśmiałem jego głupią mine
-Spierdalaj cholerny kocie. Masz tu wrócić w nienaruszonym stanie. Będę czekał. W razie czego wyśle za tobą paru ludzi- warknął
-Zastanawiam sie czemu tak bardzo cie kryjemy. Stary zamieszkałes u mnie żeby mieć zapewnione bezpieczeństwo a przy pierwszej lepszej okazji chcesz wyjść? Jesteś bezmyślny... Jak zawsze- mruknął pod nosem zakładając ręke na rękę  

-Będzie okej uspokój się już- poklepałem go lekko po ramieniu

Posłałem mu lekki uśmiech i wyszedłem z Willi

*

Dobra... Z tego co kojarze to tutaj miałem się spotkać z jakimś doradcą Akaashiego. Ciekawy jestem kto przyjdzie... Może ten najwyższy? Słabo pamiętam tych ludzi... W końcu widziałem ich tylko raz w życiu. Kojarzyłem jeszcze jakiegoś czerwonowłosego z przerażającą twazą. Może jego wysłali?

Okolica była opuszczona. To miejsce nie należało do żadnej z mafii. Wszedłem w wąską uliczkę w której mieliśmy się spotkać

Na wszelki wypadek trzymałem w mojej kieszeni nóż

Nikogo nie ma. Czyli jak zawsze muszą się spóźnić? Jednak w oddali na jednym z kontenerów siedziała jakaś dziewczyna w czarnym płaszczu 

Dziewczyn raczej nie bierze się na doradców co mnie bardzo boli. Podszedłem bliżej

Zobaczyłem jej krótkie blond włosy które miały juz dosyc duży, ciemny odrost. Jednak były na tyle długie że zasłaniały jej twarz ktora była lekko spuszczona. Dziewczyna siedziała z jedną nogą przy klatce piersiowej którą owineła rękami a druga swobodnie zwisała z kontenera

Czy to moja szansa na podryw czy coś..?

Podszedłem jeszcze bliżej

-Hej mała... Zgubiłaś się? Mogę ci jakoś pomóc?- zapytałem

*
*
*
*
*
*
*
*
*

KAŻDY WIE KTO BYŁ TĄ ,DZIEWCZYNĄ, XDD SORKI ZA BŁEDY

To the last breath   BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz