19

544 40 15
                                    

Kiedy weszliśmy ,przez taras, do willi naprzeciwko zobaczyliśmy jakiegoś chłopaka ktory klęczał ze spuszczoną głową przy drzwiach wejściowych. Kucał przy nim Kenma

(WYTŁUMACZENIE JAKBY NAPRZEXIWKO TARASU BYŁ TEN SZPITALIK Z KTOREGO WRACALI. JAK SIE WCHODZIŁO PRZEZ TARAS TO NAPRZECIW BYŁY DRZWI WEJŚXIOWE. musiałam to wytłumaczyć żebysxie mogli sobie wyobrazić mniej więcej xdd)

-Kiyoomi?!- krzyknął Bokuto podbiegając do chłopaka

-Nie wiem co mu jest. Od razu jak wszedł padł na kolana. Nic nie mówi- wymruczał Kenma odsuwając się od niego

-Chwilę...- moje serce się chwilowo zatrzymało -z-z kim byłeś i czemu jesteś sam?- zapytałem patrząc na niego z przerażeniem

-Porwali go- spojrzał na mnie

-Co?! Kogo?! Kurwa z kim on był?!- krzyknąłem niby do Kenmy jednak odpowiedział Bokuto

-Miya, prawda?- zapytał
Czarnowłosy pokiwał twierdząco głową. No tak. Jak mogłem zapomnieć...

-Zaatakowali w dużej grupie... Ja... On...- zaciął się -... To moja wina. Zająłem sie walką... Nie zwracałem na niego uwagi- dodał szeptem

-Nie. To nie twoja wina. O co ci chodzi?- westchnął Bokuto ,stawiając, chłopaka na nogi

-Oczywiście że nie twoja. Dobrze że walczyleś. Chyba nikt w takiej sytuacji nie zwracałby uwagi na innych- mruknąłem

-Kurwa!- w moich oczach pojawiły się łzy. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na grupie

-KURWA DO WILLI! JUŻ! SZYBKO! NIE PYTAJCIE O NIC! MA PRZYJŚĆ KAŻDY. LUDZIE BOKUTO TEZ! JUUŻ!!!- krzyknąłem rozłączając sie

-Oni go zabiją?- po moim policzku spłynęła łza

Zawsze byłem za bardzo uczuciowy...

-Nie... Raczej nie... Gdyby chcieli to by to zrobili tam. Pewnie bedą go torturować żeby wydobyć jakieś informacje. Trzeba go odbić jak najszybciej- zamyślił sie Kenma

-AKAASHII!!!- krzyknął Kageyama wbiegający do willi -Mają Hinate!- dodał

-Co?!- Bokuto się poderwał

-On dostał strzałą! Myślałem ze siedzi za mną i czeka aż wszystkich zastrzele... Oni go uspili i zabrali! Nie dałem rady! Przepraszam!- ukłonił się nisko

-Nie... To nie twoja wina... Nie popełniliśmy błędu...- Zacząłem czując nowe łzy w oczach

-Kageyama- przytuliłem go mocno
-Dobrze ze jesteś cały- zacząłem się trząść

-Kuroo... Porwali Shoyo i jednego z bliźniaków- białowłosy zwrócił się do czarnowłosego który chyba słysząc krzyki tu zszedł. Pusciłem Kageyame

-Co?! Szukamy ich! Czemu tak tu siedzicie?- zapytał

-Nie idziemy. Oni to przemyśleli...- odpowiedział

Po chwili w willi zaczęli się wszyscy zbierać

-Mają Nishinoye!- krzyknął Suga

-Kurwa kolejny?- zapytał Bokuto

-Ja... Oni zaczeli strzelać strzałami... Myślałem że jest dobrze ale sam dostałem. Zobaczyłem jak Noya pada wtedy zorientowałem się że to strzały usypiające. Wyjąłem ją i wbiłem jakiemuś w serce. Oni uciekli a ja zasłabłem chyba. Przepraszam- szepnął padając na mnie

-N-nie... Kurwa Kenma dzwoń po Kōraia!- krzyknąłem

Chłopak spełnił moją prośbę a raczej rozkaz
*

To the last breath   BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz