11

620 51 18
                                    

-Emm to znaczy... Nieważne- mruknął chyba ogarniając że za bardzo podekscytował się sowami na misce

-Tak wogóle to chciałbym z tobą o czymś porozmawiać- dodał
-Ze mną?- zapytałem zaskoczony podając Kuroo jakąś czerwoną miseczkę w kotki
-Tak... Tak jakby chodzi o jednego z twoich doradców- odpowiedział

-Kuroo w tej drugiej szafce są płatki weź sobie jakieś a w lodówce mleko. My zaraz wrócimy- westchnąłem udając się w stronę korytarza

-Wiec..?- dopytałem zakładając rękę na rękę

-Haiba Lev- mruknął
-Co z nim? Jeśli chodzi o tą panikę to wiem o niej. Powiedział mi- dodałem
-Co... Boisz się że twój doradca sie przez niego pogorszy czy coś? Lev jest jednym z najlepszych naszych ludzi nie musisz się obawiać. Myślę że to nie powinno się powtórzyć. Każdemu zdarza się gorszy dzien- wytłumaczyłem go

-Nie do końca o to mi chodziło. Tak jakby... Znaleźli ich- ostatnie zdanie szepnął
-Co?! Kiedy?! Kto?! Żyją?! Zrobili im coś?! Moja głowa! Chyba mdleje! łap mnie!- krzyknąłem widząc mroczki przed oczami

Naprawdę zrobiło mi się słabo. Zanim zrozumiałem co się stało białowłosy zamknął mnie w lekkim uścisku

-Juz się uspokoiłeś?- zapytał ironicznie
-Tak. Puśc mnie i odpowiedz na moje pytania- błagam nie puszczaj mnie...

Chwila... Co ja sobie myśle. Nienawidzę go przecież

-Yaku do mnie zadzwonił. Sąsiedzi mówili że jakieś podejrzane osoby o nich pytały a gdy wrócili do domu pod mieszkaniem stał TEN chłopak z kucykiem. Nie zauważył ich na szczęście. Kazałem im tu przyjechać- skończył

-Kurwa!- syknąłem -jak ich znaleźli?- dodałem czując ból brzucha spowodowany stresem

-Nie wiem ale są cholernie silni. Cały czas masowo ubywa nam ludzi. Pewnie chcą wyeliminować tych silniejszych żeby później zostali z nami słabsi którzy według nich od razu dadzą się zabić co oznaczałoby że mieliby dostęp do nas- podsumował
-Jednak nie damy się. Nie czas teraz na fochy więc chwilowo przestane być taki jak wcześniej- dodał

-Za ile będą? Myślisz że gdyby kucyk ich zobaczył... Myślisz że daliby rade?- dopytałem
-Myślę że bez problemu. Oboje są cholernie silni jednak nie wiadomo czy Haiba znowu by nie spanikował. Skoro znalezli ich mieszkanie to inni tez są zagrożeni- zamyślił sie przez chwilę -to kurewsko upokarzające że muszę siedzieć tutaj chroniony. Chciałbym walczyć. Nawet jeśli miałbym zginąć... Walczyłbym do ostatniego oddechu- spojrzał mi głęboko w oczy

-Co jest? Jesteś cały blady. Nie mdlej mi tu czy coś- pomachał mi ręką przed oczami

Ignorując go w szoku wróciłem do kuchni. Wyjąłem jakąś szklankę którą napełniłem wodą i stanąłem opierając się o blat

Moi przyjaciele... Moja jedyna rodzina... Oni naprawde mogą zginąć... Nie darowałbym im tego! Zajebałbym każdego po kolei!

Jedyne co czuje to te jebane mdłości.
Ojciec się nie zgodzi na ukrycie każdego z moich doradców... To naprawde jes....

-AKAAASHIIII KEIIIJIII!!!- z rozmyśleń przerwał mnie głośny krzyk. Nawet nie wiem do kogo należał

-Emm tak?- zapytałem biorąc łyka wody

-Dobrze się czujesz? Wyglądasz jakbys miał zaraz zemdleć- mruknął Kenma podchodząc do mnie

-Oni są w niebezpieczeństwie. Lev i Yaku tu jadą. Ich już znaleźli- niemal szepnąłem

-Co?! Jak?- dopytał
-Wszystko z nimi okej?- Kuroo dołączył do blondyna

-Ponoć tak...- ponownie napiłem się wody

-Znaleźli kolejnych...- usłyszałem przerażony głos Bokuto

Spojrzałem na niego w szoku

-O-Oikawa jest ranny- dodał patrząc na moją reakcje

Czułem jakby moje ciało opuściły wszystkie siły. Usłyszałem głośne tłuczenie się szklanki o również szklaną podłogę. Moje oczy sie zeszkliły a ręce delikatnie trzęsły

-Oi!- krzyknął Kuroo

Przyłożyłem dłoń do moich ust

-Ejj! Słyszysz co mówie? Uspokój się już- usłyszałem Kenme

-Będzie żył. Powiadom lekarzy... O ile ich tu macie. To tylko drasniecie kulą. Nic poważnego. Iwa go tu wiezie- ponownie Koutaro stanął przede mną

Poczułem że będę zygać. Jak najszybciej wybiegłem do łazienki

Ranny?! Oni wszyscy umrą.?! A ja nawet nie mogę im pomóc?!!

-Oi, oi, oi Akaashi już dobrze. Jadą tu bezpiecznie. Oikawie pewnie tylko to zdezynfekują i zabandażują. To nic poważnego nie panikujmy tak- poczułem lekki uścisk na ramieniu

-Masz racje- wtuliłem się w przyjaciela -Przepraszam za to ale... Oni nas znajdują. Ja muszę ich chronic- uspokoiłem się trochę

-Bokuto-san... Zadzwoń do ojca i poinformuj go o tym. Oikawa w takim stanie nie może się narażać- zwróciłem się do chłopaka stojącego w drzwiach

-Juz dzwoniłem. Będzie rozmawiał o tym z twoim- białowłosy spojrzał na telefon -już są- dodał

-Lev czy Oikawa?- poderwałem się
-Oikawa. Służba wpuściła ich na teren willi. Chodz im otworzyć jak chcesz- dodał

Pobiegłem do drzwi wyjściowych. Zobaczyłem w oddali chłopaka niesionego przez Iwaizumiego... Chyba tak się nazywał

-Oikawa!- wydarłem sie podbiegając do nich. Zignorowałem brak obuwia

-On żyje?! Co mu jest?!- spojrzałem na biegnącego Hajime

-Przed chwilą stracił przytomność. Noga mu mocno krwawi- odpowiedział ze szklanymi oczami

Czemu ma łzy w oczach? Przecież dopiero co się poznali. Nie mogli sie przez ten czas przywiązać

-Oikawa! Co mu jest?!- usłyszałem krzyk Leva ktory wbiegł do willi
Wtuliłem sie w niego
-Dobrze że nic ci nie jest- mruknąłem

-Kenma szybko pokaż gdzie jest sala szpitalna!- nakazałem sam czując że moje nogi stały sie jak z waty

-Mori... Co jest?- zapytał Bokuto
-Kurwa. Znaleźli nas... Mimo że widzieliśmy tylko jednego jestem pewien że było ich więcej- mruknął

-Zadzwoń do Iwy żeby tu wrocił jak go zaniesie. Chce znać szczegóły- dodał

-Lev... Będzie dobrze- wyszeptałem
-Czemu mnie pocieszasz? To ty wyglądasz jakbys miał zaraz zemdleć- zaśmiał sie
-To nie jest śmieszne. Szybko chodźmy do Oikawy. Muszę sie dowiedzieć co z nim...-  wyrwałem sie z uścisku

Nasz mini szpital znajduje sie na terenie willi. A dokładniej killa metrów od niej. Ponownie ignorując brak butów wybiegłem do mojego być może umierającego przyjaciela

Chyba teraz dopiero zdałem sobie sprawe że to tylko wygladało poważnie

-Keiji idioto... Tylko go drasneła- walnąłem się w czoło zwalniając kroku

*
*
*
*
*
*
*
*
NIE CHXE ZA BARDZO PRZEDŁUZAC TEJ KSIAZKI ALE Z DRUGIEJ STRONY MAM STRASZNIE DUZO POMYSLOW NA ROZDZIALY. NO NIC... XDD

To the last breath   BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz