14

579 43 23
                                    

Wykorzystując sytuacje podbiegłem do blondyna wtulając się w niego

-Oi! Wiem że ci ciężko ale nie przesadzaj- odsunął sie ode mnie

Nie wiem czemu ale chciałem mieć go bliżej siebie... Nieważne

-Jasne. Później po kogoś zadzwonie żeby go stąd zabrali i godnie pochowali- popatrzyłem ostatni raz na męzczyzne

-Na pewno nie dasz się przytulić księżniczko?- upewniłem sie
-Spierdalaj- warknął
-A Akaashiemu dajesz- mruknąłem podążając za Kenmą
-Bo to mój przyjaciel- syknął

-W ogóle wiesz czemu zabijają akurat w taki sposób?- zmieniłem temat
-Nie mam pojęcia-

                        POV LEV

-Yaku. No czekaj na mnie- podbiegłem do chłopaka
-Jeszcze raz wspomnij o moim wzroście to cie zabije!- słodko się denerwuje...

-Mam nadzieje że znowu nie spanikujesz dziewczynko- uśmiechnął się

-Oczywiście że nie.- syknąłem

Chłopak obrócił się trzymając palec na buzi. Rozszerzyłem oczy ze... Strachu

Co to za pojebane uczucie?!
Chłopak widząc to chwycił mnie za rękę i wciągnął w jakąś uliczkę

-Jakieś trzy osoby. Jeśli to oni... Mamy ich zabić- szepnął

Wyjął pistolet i wychylił sie lekko odbezpieczając broń
-Lev... Co ty robisz. Nie panikuj znowu i tez wyciągnij- popchnął mnie lekko
Zaczęło ciężej mi się oddychać

-Nie idź tam. Oni cie zabiją- mruknąłem przerażony

Zacząłem się lekko trząść

-Oni nie wiedzą że tu jesteśmy. Chyba na kogoś czekają. Stoją do nas tyłem. Mamy ich w garści. Wychylił się ponownie

-Jest ich trzech, słyszysz? Jesli mi nie pomozesz to zginę. Każdy z nich ma bron pewnie wiec jeśli nie jeden to drugi we mnie strzeli. Jeśli mi pomozesz to ten nie postrzelony nie bedzie wiedział w kogo strzelic. To nasza szansa. Proszę ogarnij się- szepnął podchdząc do mnie

-Daj mi ręke- mruknął. Zrobiłem o co prosił -o co chodzi? Czemu się trzęsiesz? Czego się boisz Lev?- dodał patrząc mi w oczy

Poczułem łzy w moich oczach... Znowu to cholerne uczucie...
-J-ja.... T-ty nie możesz u-umrzeć- wypuściłem łzy

-Jeśli mi pomożesz to nic sie nie stanie- ponownie zabezpieczył pistolet

-Ucieknijmy stąd- wyszlochałem
Coraz mocniej mną trzęsło.

Czy ja naprawdę się bałem...? Ale nie przerazała mnie myśl że mi się coś stanie. To było coś innego...

Poczułem małe dłonie chłopaka na swoich policzkach. Pociągnął mnie na ,swoją wysokość, i gwałtownie złączył ze sobą nasze wargi. Moje oczy poszerzyły się jeszcze bardziej. Zaczął je lekko muskac jednak nim zdązylem załapać chłopak sie odsunął. Moje serce biło jak szalone. Poczułem jakieś dziwne uczucie w brzuchu... Co jest?

-Panikowałes... Musiałem jakoś odciągnąć od tego twoją uwagę. Teraz jest dobrze?- zapytał

Poczułem piekące mnie policzki

-T-tak. Nie myśle o tym. Zabijmy ich- wróciło dawne ,ja,

Odbezpieczyłem również swoją bron

-Dawaj- szepnął

Zatrzymałem go
-Ja pójdę przodem. Uważaj na siebie- mruknąłem

Stanęliśmy naprzeciwko mężczyzn celując w nich jednak w zabiciu ich przerwało wibrowanie telefonu młodszego

-Szef... Tylko od niego nie mam wyciszone- faceci sie odwrócili patrząc na nas w szoku

-Tak szefie?- dał na głosnomowiący

-Czekają na was trzy osoby. Nie zabijcie ich przypadkiem. To ci z innego miasta o których mówiłem na spotkaniu. Ze względu na panikę Haiby przydzielilem do was ich. Goshiki, Semi i Shirabu- powiadomił nas

-Tak to my! Opuscie tą broń!- krzyknął jeden

-Zrozumiałem- szef się rozłączył

Schowałem zabezpieczony pistolet. Mori zrobił to samo

-Wystraszyłem się. Uwazajcie na siebie słonca- szepnął ciemnowłosy całując ich szybko w usta

-Emmm sorki?- zapytałem

-A tak, tak... Jesteśmy razem nie przejmujcie sie- mruknął

-W sensie że w trójkącie?- dopytał Yaku -Nieźle się bawicie. Dobra chodzcie juz- pospieszył ich

Zazdroszcze im...

(HAHAHAHA IDK CO MI ODWALIŁO ALE BEDZIE TRÓJKĄCIK XD^^)
(OGOLNIE MUSZE PRZYSPIESZYC TE POBOCZNE SHIPY BO NIE CHCE PRZEDŁUZAC ZA BARDZO)

                    POV ATSUMU

Wróciliśmy do mieszkania. Panikarz poszedł od razu wziąć prysznic który i tak musiał zdezynfekować. Zacząłem robić sobie tosty... Ciekawe czy krolewicz cos wreszcie zje
Nie wiele myśląc udałem się pod łazienkę

-Ej panikaro!- zawołałem
Chyba mnie nie usłyszał. Ignorując to czy jest nagi wszedłem do łazienki. No chłopak chyba nie wiedział że zamek jest zepsuty i nie da się zakluczyc

Kiyoomi stał przed lustrem pod którym znajdowała sie umywalka w jakims płynie do dezynfekcji

Spojrzałem w lustrze na chłopaka który stał jedynie w ręczniku zawiązanym na biodrach

-Kurwa! Pojebało cie?! Wypierdalaj stąd! Zboku jebany!- odwrócił się do mnie
-Wow... Jak?- zapytałem

-O co ci chodzi? Wypierdalaj no!- warknął

-Jakim cudem masz takie ciało...- podszełem do niego w szoku -... Skoro nic nie jesz...- dodałem
Poczułem gorąco na policzkach. Jego ciało bylo idealne...

-Oi! Nie zbliżaj się!- krzyknął. Nie posłuchałem
Chce go dotknąć

Podszedłem jeszcze bliżej... Chłopak oparł się o ścianę nie mając żadnej drogi do ucieczki. Gdy stałem wystarczająco blisko przejechałem lekko ręką po jego umięśnionym brzuchu

-Jesteś brudny! Zarazisz mnie! Zostaw!- odepchnął mnie

-A tak... Sorki... Robię tosty... Zjesz?- przypomniałem sobie po co tu przyszedłem

-Nie dzieki- warknął -a teraz wyjdź- dodał
W szoku opuściłem pomieszczenie

*
*
*
*
*
*
*
*
*
*

EJ DOBRA. IDK NIE CHCE ZEBY Z TEJ KSIAZKI SIE ZROBILA JAKBY KSIAZKA ZE WSZYSTKIMI SHIPAMI BO W KONCU TO BOKUAKA ALE IDK. NIEWAZNE JIZ

To the last breath   BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz