34

464 39 6
                                    

                    POV AKAASHI

Wszedłem do szpitala... Muszę iść się upewnić że Atsumu żyje...

Jeśli chodzi o noc... Cała zleciła mi na tuleniu spiącego Bokuto który pojechał na lotnisko po swoją narzeczoną...

-Hejka- mruknąłem do Kōraia
-Akaashi? Coś nie tak? Źle spałeś?- podszedł do mnie
-A... Tak jakoś... Nie mogłem zasnąć- Odpowiedziałem przecierając zmęczone oczy -co z Atsumim?- dopytałem

-Jest okej... Aktualnie tak jakby... Jest w śpiączce... ALE nie panikuj. To nie jest jakaś bardziej poważna. Jest w stanie samodzielnie oddychać, jego serce pracuje prawidłowo. W kazdym momencie może się wybudzić- zapewnił
-Śpiączka?- zapytałem

Chyba nawet nie dociera do mnie teraz co oznaczają te słowa

Ciekawe jaka ta jego przyszła żona jest... A jak Koutarou się w niej zakocha?

-Akaashi dziwnie się zachowujesz. Na pewno wszystko ok?- złapaliśmy kontakt wzrokowy

-He? A tak.. Przepraszam. Która sala?- zmrurzyłem oczy

-Przenieśliśmy go do 20. Jakby coś się działo to dzwoń-

-Pewnie. Dzieki- wyminąłem go kierując sie na drugie piętro

Gdy byłem już przy odpowiednim pomieszczeniu poprostu wszedłem
-I to by było na tyle. Naprawdę kochałem jak mi to opowiadano...- usłyszałem półgłos czarnowłosego który siedział do mnie tyłem

-Hej...- mruknąłem podchodząc do nich leniwym krokiem
-Co?! Ile tu stałeś?- Sakusa odwrócił się w moją stronę
-Dopiero wszedłem.  Czemu tu siedzisz?- chwyciłem jakies krzesełko i usadłem po drugiej stronie łóżka
-Tak jakoś- odpowiedział

Pewnie gdybym nie był zajęty myślami o tej pieprzonej narzeczonej Bokuto to bym jakoś zareagował, drążył temat czy coś

Zapanowała cisza

Cholera oni się przyjaźnią!

-Oii Kiyoomi. Wiesz coś o tej Lanie?- zapytałem z iskierkami w oczach
-Co? Kim?- spojrzał na mnie z niezrozumieniem
-Narzeczonej Bokuto- oświeciłem go

-A... Ta- zamilkł

-Powiesz mi coś? Co on o niej mysli? Chce sie z nią żenić? Kocha ją? Spodobała mu się?- narzuciłem

-He? A co ci tak zależy? Czyżbyś zakochał się w swoim największym wrogu?- spojrzał na mnie

Jego chłodne spojrzenie przeszyło mnie zostawiając po sobie lekki strach

Pokiwałem głową na nie

-Mhm... Jedyne co Koutarou o niej mówił to to że jest miła i ładna. Nie chciał o niej rozmawiać za bardzo. Widać że nie tego chciał. Widać że to rodzice wybrali życie za niego a on nie chce ich zawieść. Nic więcej nie wiem- odpowiedział

W jego oczach zobaczyłem nutę współczucia?

Może mi się wydawało... Chyba tak...

-Przyjeżdża dzisiaj na dwa dni- skrzyżowałem ręce nie kryjąc grymasu na mojej twarzy

Jednak po chwili dotarło do mnie co się dzieje

-Wooo wo wo wo wo...- wstałem z krzesła jak poparzony lekko się cofając -Jesteście razem?! Każdy jest ze swoim wrogiem? Co sie dzieje- schowałem twarz w dłoniach

-O co ci chodzi? Jesteś cholernie dziwny. Nie jestem z nim- warknął

-Mhm- spojrzałem na ich splecione ze sobą dłonie -Jak się wybudzi lepiej mu to wyznaj Sakusa i nie spierdziel tego. Korzystajcie póki mamy zawieszenie broni i nie musicie rywalizować. Skoro z nim stabilnie to ja chyba będę wracał. Odwiedze jeszcze innych- zacząłem kierować sie do wyjscia z sali

-Jesteś dobrym przywódcą a jednocześnie przyjacielem. Bokuto pewnie by mnie opierdolił za zakochanie się we wrogu- syknął
-To nie tak że by cie opierdolił. Chce jedynie waszego bezpieczeństwa i dobra. Myślę że nie byłby ani trochę zły a wręcz przeciwnie. Sam rozumie co to znaczy zbliżyć się do przeciwnika- tymi słowami go zostawiłem

Sam nie wiem co to miało niby znaczyć

Mój telefon zawibrował

Bokuto Kotaro ;)
Przyjechaliśmy już. Chodź ją poznać. Hej hej hej!😉

No super... Zobaczymy czy jest taka ,ładna, i ,miła, jak mówił

W ogóle czy ja jestem gejem? Nigdy nad tym nie myślałem... Nigdy nie miałem okazji się przekonać czy podobają mi się kobiety

Ciekawe czy ta cała Lana jest dla niego wystarczająco dobra...

Wcale nie chce tam iść

Może pójdę najpierw do Shoyo. Polubiłem jego towarzystwo naprawdę.

Zapukałem do jego sali jednak nie czekając na odpowiedz wszedłem

Na łóżku siedział Hinata a przy nim nasz kochany trójkącik

-Umm... Hej- mruknąłem
-Ooo Akaashi hejka!- krzyknął rudowłosy
-Hejj
-Hejka
-Czesc- przywitali się pozostali

-Dzisiaj tez przyszliśmy go odwiedzić. Nie wiedziałem ze macie tu takie fajne osoby- zaśmiał się Semi
-Ale własnie napisał Bokuto że mamy przyjść poznac narzeczoną jego. Każdy chyba ma kto jej nie zna jeszcze. Bycie synem szefa jest przejebane. Nie chciałbym żeby ktoś wybierał z kim mam być- dodał

-Ta... Nie chce tam iść. Czegoś się boje- szepnąłem
-Oiii nie bój się niczego. W razie co ochronimy cie!- zasmiał się ciemnowłosy
-Chodźmy lepiej bo pisał to już jakieś pięć minut temu- dodał Shirabu

-Shoyo przyjdziemy później jeszcze- uśmiechnął się Semi
-Jasne! Będę czekał!- odwzajemnił uśmiech

Trochę mi ulżyło ze nie musze iść tam sam

Czego ją się boje?

*

Wszedłem za trójkącikiem do willi

-Nie ma ich jeszcze?- zapytał Goshiki
-Kurwa kazali nam tu czekać na siebie- odparł zirytowany Kageyama

-Akaashi- usłyszałem głos Kenmy przy sobie -tylko ją poznasz i wracamy do pokoju. Bokuto bedzie miał go na ten czas z tą suką. Ma z nim przyjechać jeszcze jej przyjaciółka jakaś to ona będzie miała sama pokój. Wiec na te dwa dni wprowadzam się do ciebie ja- wytłumaczył

-D-dobrze... Ale ała chyba...- mruknąłem

Co oni będą robić w tym pokoju niby?
-Będzie dobrze- przytulił mnie lekko

-Akaashiii!- krzyknął Lev który przyłączył się do uścisku
-He? Co jest?- dopytałem
-Nic! Ale chciałem dołączyć- zaśmiał sie

Uwielbiam jego pozytywność

Drzwi do willi się otworzyły...
Moje serce chwilowo się zatrzymało

*
*
*
*
*
*
*
*

I ZNOWU BYŁ ROZDZIAŁ BEZ TEJ NOTKI MOJEJ NA KONCU. IDK CO MAM TU NAPISAC

To the last breath   BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz