Jechaliśmy już na miejsce. Cholernie się denerwuje. Jak zawsze przez stres zachciało mi się żygać
Tym razem przynajmniej jestem ,na miejscu,
-Jesteśmy. Pierwsi pobiegną wojownicy. My zaraz za nimi. Ciężko ranni doradcy mają tu wrócić. Nie umierajcie nam- krzyknął Bokuto
-Tak... Uważajcie na siebie błagam- szepnąłem
-Kenma- złapałem chłopaka za ręce. Dawno nie widziałem go tak skupionego i wściekłego jednocześnie
-Kuroo proszę nie pozwol mu umrzeć- mruknąłem cicho do chłopaka który jedynie przytaknął
-Iiiiiii..... Już! Dajcie z siebie wszystko!- krzyknął Kōrai
Z wszystkich busów zaczeli wybiegac nasi ludzie
-Teraz poprostu bądźmy dobrej myśli...- mruknął białowłosy -Hirugami podaj mi te kartki- dodał
-Jasne... Prosze- uśmiechnął się lekko
W małej panice zacząłem chodzić w kółko
A jak im się nie uda?
A jak ktoś umrze?-Hej, hej, hej. Będzie dobrze, tak?- Koutarou złapał za moje lekko trzęsące się dłonie
Znowu poczułem to przyjemne uczucie
-T-tak- wyjąkałem...
-J-jeste-em- usłyszałem jakiś zsapany głos. Momentalnie znalazłem się przy Kiyoomim który niósł na plecach nieprzytomnego Atsumiego -Wracam już... Uratował go Osamu który sam nieźle oberwał. Muszę po niego wrócić. Jeśli żyje to go przyprowadze- mruknął kładąc chłopaka na podłodze
-Okej...- szepnął Kōrai
Czarnowłosy wybiegł-J-j-ja-jak to jeśli z-żyje?- wyjąkałem czując napływające do moich oczu łzy
Bokuto zaczął mnie uspokajac... Ten to ma przejebane ze mną-Oddycha... Żyje.. Nie wiemy jak długo- usłyszałem Kōraia który podłączył go do czegoś -nie wiadomo ile wstrzykneli mu tego gówna- dodał cały czas sprawdzając funkcje życiowe bliźniaka
-Przenieśmy go do furgonetki Konohy. On zawiezie go do szpitala. Każ mu się pospieszyć... Nie wiadomo jak z innymi- nakazał
-Tak jest!-
Po chwili chłopak wrócił ze spuszczoną głową
-On... Przestał oddychać. Zaczęli reanimacje w drodze do szpitala- popatrzył smutny na białowłosegoMomentalnie straciłem panowanie nad swoim ciałem
-Akaashi! Nie mdlej nam tu!- krzyknął Koutarou. Złapał mnie i delikatnie posadził opierając o ścianeTo się nie dzieje...
-Kurwa- usłyszałem ciche syknięcie
-Osamu!- podczołgałem się do rannego chłopaka który był przytulony do nieprzytomnego Suny
-Suna!- krzyknął Bokuto-Jest gorzej niż myśleliśmy...- szepnął Kōrai który gdzieś wybiegł
-Ra-ratujcie go. Ze mną nie jest tak źle- dodał
-Szybko do drugiej furgonetki. Hirugami pomóż mi!- usłyszałem kolejny krzyk
Chwile później Kōrai ponownie do nas wbiegł
-Znaleźli Hinate. Jedzie do szpitala. Jest w lepszym stanie niż bliźniak. Z nim pojechał Yaku i Suga. Morisuke twierdzi ze Lev zaginął... Jeśli chodzi o Suge i Yaku to oni przeżyją jednak nie są w stanie walczyć. Druga furgonetka juz wróciła. Jeszcze tylko Noya i możemy zarządzać odwrót- wytłumaczył przy okazji ogarniając Osamu
-Lev co?!- krzyknąłem
Jak to zaginął?
-Kazałem mu uważać. Kurwa co za uparciuch- mruknął Semi z Kiyoomim który się na nim wieszał -Nie wiem jakim cudem on nie krzyczy z bólu...- pokazał na strzałę wbitą dosyć głęboko w noge czarnowłosego
-Kiyoomi- syknął przejęty Bokuto
-A ty? Nie masz ani jednej rany... Serio jesteście dobrzy- popatrzył na Eite
-Tak... Narazie staramy się w miarę chronić innych. Dobra wracam- szybko wybiegł-Oi Oi Oi! Ty również nam tu nie mdlej- usłyszałem Kōraia który oglądał strzałę -do szpitala. I to jak najszybciej- stwierdził
Osamu dostał środki przeciwbólowe dożylnie dzieki czemu zaczęły szybko działać. Jego rany nie były aż tak poważne żeby jechał do szpitala
-Ci najsilniejsi dalej walczą... Martwi mnie to że jedynym porwanym którego nie odnaleziono jest Noya- szepnął po chwili wpisując kolejne rzeczy na ,karty pacjentów,
-Akaashi jak się czujesz? Widać że jesteś tym strasznie przejęty. Przez stres się różne rzeczy dzieją- białowłosy podszedł do mnie
-Jest o-okej- mruknąłem
-Nie możemy im jakoś pomoc?- wstałem na nogi-Niestety. Obiecałes mi że będziesz tu grzecznie siedzieć- odpowiedział Koutarou. Przy nim zdecydowanie czuje się lepiej
*
-Wystarczy. Mamy nakaz żeby wracać. Pan Akaashi i pan Bokuto chyba zorientowali się ile doradców juz leży w szpitalu- usłyszałem męski głos jednego z doradców ojca który był tu jako ,Kierowca,
-A-ale Nishinoya nie został znaleziony a Lev zaginął- wyjąkałem
-Przykro mi. Zgłaszając się na doradców chyba liczyli się ze śmiercią. Proszę nakazać odwrót- obrócił się na pięcie i wrócił do swojej furgonetki-A-Akaashi?- zapytał Bokuto którego ręce poczułem na sobie -już dobrze. Pobladłeś- dodał
Aktualnie miałem to w dupie. Jedna z najradośniejszych osób które znałem poprostu zaginęła... Czy tak miał wyglądać jego koniec? Czy już nigdy nie zobacze tego jego uśmiechu?Do moich oczu napłynęły łzy które zaczęły wypływać strumieniami
-Oi Keiji nie płacz. Hej hej hej będzie dobrze!- krzyknął sowiasty stając przede mną
-L-Lev nie żyje?- zapytałem z nadzieją że chłopak odpowie że Haiba jest cały i zdrowy
-Nie wiadomo... No chodź tu- przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej -jest dobrze... Nikt nie widział go martwego. Po prostu zniknął nam z pola widzenia- zaczął gładzic moje włosyJestem pewien że gdyby go tu nie było własnie przeżywałbym juz chyba trzeci atak paniki
-Pierwsze osoby już wracają- usłyszałem Kōraia -kurwa- syknął cicho
-C-co?- chciałem odsunąć się od obejmujących mnie ramion jednak uścisk jedynie się wzmocnił
-Co się dzieje?!- krzyknąłem starając sie cos zobaczyć-Spokojnie. Nic się nie dzieje. Pojedziemy teraz do domu i cie uspokoimy troszkę- wyszeptał
-Bokuto... Daj-daj mi zobaczyc- poczułem jak moje serce na chwile pezestaje bić
W mojej głowie miałem tylko jedno imię...
Nie, nie, nie, nie, nie, nie NIEEE
-Kenma!- krzyknąłem z całej siły odpychając od siebie Koutarou
Wybiegłem z furgonetki patrząc w stronę z której przybiegali nasi ludzie
-K-Kenma!- pisnąłem nie kontrolując łez
Blondyn był niesiony na ,pannę młodą, przez zmartwionego Kuroo. Na twarzy Kozume była krew. Przez łzy widziałem jedynie czerwoną plamę
-Stracił przytomność ale to nie tak jak myslisz. On żyje- krzyk Kōraia był ostatnim co usłyszałem. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Poleciałem do tyłu
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*IDK IDK. PANIKARA AKAASHI PO RAZ KOLEJNY
*
CZYTASZ
To the last breath BOKUAKA
FanfictionCo się wydarzy kiedy dwa gangi będą zmuszone współpracować przeciwko mafii która wkroczyła do ich miasta? Do czego dojdzie miedzy ich przywódcami? Oprócz bokuaki pojawia się dużo innych shipow ZACHOWANIA NIEKTORYCH RÓŻNIĄ SIE OD TYCH Z ANIME! POS...