26

501 40 35
                                    

Jechaliśmy już na miejsce. Cholernie się denerwuje. Jak zawsze przez stres zachciało mi się żygać

Tym razem przynajmniej jestem ,na miejscu,

-Jesteśmy. Pierwsi pobiegną wojownicy. My zaraz za nimi. Ciężko ranni doradcy mają tu wrócić. Nie umierajcie nam- krzyknął Bokuto

-Tak... Uważajcie na siebie błagam- szepnąłem

-Kenma- złapałem chłopaka za ręce. Dawno nie widziałem go tak skupionego i wściekłego jednocześnie

-Kuroo proszę nie pozwol mu umrzeć- mruknąłem cicho do chłopaka który jedynie przytaknął

-Iiiiiii..... Już! Dajcie z siebie wszystko!- krzyknął Kōrai

Z wszystkich busów zaczeli wybiegac nasi ludzie

-Teraz poprostu bądźmy dobrej myśli...- mruknął białowłosy -Hirugami podaj mi te kartki- dodał

-Jasne... Prosze- uśmiechnął się lekko

W małej panice zacząłem chodzić w kółko

A jak im się nie uda?
A jak ktoś umrze?

-Hej, hej, hej. Będzie dobrze, tak?- Koutarou złapał za moje lekko trzęsące się dłonie

Znowu poczułem to przyjemne uczucie
-T-tak- wyjąkałem

...

-J-jeste-em- usłyszałem jakiś zsapany głos. Momentalnie znalazłem się przy Kiyoomim który niósł na plecach nieprzytomnego Atsumiego -Wracam już... Uratował go Osamu który sam nieźle oberwał. Muszę po niego wrócić. Jeśli żyje to go przyprowadze- mruknął kładąc chłopaka na podłodze
-Okej...- szepnął Kōrai
Czarnowłosy wybiegł

-J-j-ja-jak to jeśli z-żyje?- wyjąkałem czując napływające do moich oczu łzy
Bokuto zaczął mnie uspokajac... Ten to ma przejebane ze mną

-Oddycha... Żyje.. Nie wiemy jak długo- usłyszałem Kōraia który podłączył go do czegoś -nie wiadomo ile wstrzykneli mu tego gówna- dodał cały czas sprawdzając funkcje życiowe bliźniaka

-Przenieśmy go do furgonetki Konohy. On zawiezie go do szpitala. Każ mu się pospieszyć... Nie wiadomo jak z innymi- nakazał

-Tak jest!-

Po chwili chłopak wrócił ze spuszczoną głową
-On... Przestał oddychać. Zaczęli reanimacje w drodze do szpitala- popatrzył smutny na białowłosego

Momentalnie straciłem panowanie nad swoim ciałem
-Akaashi! Nie mdlej nam tu!- krzyknął Koutarou. Złapał mnie i delikatnie posadził opierając o ściane

To się nie dzieje...

-Kurwa- usłyszałem ciche syknięcie
-Osamu!- podczołgałem się do rannego chłopaka który był przytulony do nieprzytomnego Suny
-Suna!- krzyknął Bokuto

-Jest gorzej niż myśleliśmy...- szepnął Kōrai który gdzieś wybiegł

-Ra-ratujcie go. Ze mną nie jest tak źle- dodał

-Szybko do drugiej furgonetki. Hirugami pomóż mi!- usłyszałem kolejny krzyk

Chwile później Kōrai ponownie do nas wbiegł

-Znaleźli Hinate. Jedzie do szpitala. Jest w lepszym stanie niż bliźniak. Z nim pojechał Yaku i Suga. Morisuke twierdzi ze Lev zaginął... Jeśli chodzi o Suge i Yaku to oni przeżyją jednak nie są w stanie walczyć. Druga furgonetka juz wróciła. Jeszcze tylko Noya i możemy zarządzać odwrót- wytłumaczył przy okazji ogarniając Osamu

-Lev co?!- krzyknąłem

Jak to zaginął?

-Kazałem mu uważać. Kurwa co za uparciuch- mruknął Semi z Kiyoomim który się na nim wieszał -Nie wiem jakim cudem on nie krzyczy z bólu...- pokazał na strzałę wbitą dosyć głęboko w noge czarnowłosego

-Kiyoomi- syknął przejęty Bokuto
-A ty? Nie masz ani jednej rany... Serio jesteście dobrzy- popatrzył na Eite
-Tak... Narazie staramy się w miarę chronić innych. Dobra wracam- szybko wybiegł

-Oi Oi Oi! Ty również nam tu nie mdlej- usłyszałem Kōraia który oglądał strzałę -do szpitala. I to jak najszybciej- stwierdził

Osamu dostał środki przeciwbólowe dożylnie dzieki czemu zaczęły szybko działać. Jego rany nie były aż tak poważne żeby jechał do szpitala

-Ci najsilniejsi dalej walczą... Martwi mnie to że jedynym porwanym którego nie odnaleziono jest Noya- szepnął po chwili wpisując kolejne rzeczy na ,karty pacjentów,

-Akaashi jak się czujesz? Widać że jesteś tym strasznie przejęty. Przez stres się różne rzeczy dzieją- białowłosy podszedł do mnie
-Jest o-okej- mruknąłem
-Nie możemy im jakoś pomoc?- wstałem na nogi

-Niestety. Obiecałes mi że będziesz tu grzecznie siedzieć- odpowiedział Koutarou. Przy nim zdecydowanie czuje się lepiej

*

-Wystarczy. Mamy nakaz żeby wracać. Pan Akaashi i pan Bokuto chyba zorientowali się ile doradców juz leży w szpitalu- usłyszałem męski głos jednego z doradców ojca który był tu jako ,Kierowca,

-A-ale Nishinoya nie został znaleziony a Lev zaginął- wyjąkałem
-Przykro mi. Zgłaszając się na doradców chyba liczyli się ze śmiercią. Proszę nakazać odwrót- obrócił się na pięcie i wrócił do swojej furgonetki

-A-Akaashi?- zapytał Bokuto którego ręce poczułem na sobie -już dobrze. Pobladłeś- dodał
Aktualnie miałem to w dupie. Jedna z najradośniejszych osób które znałem poprostu zaginęła... Czy tak miał wyglądać jego koniec? Czy już nigdy nie zobacze tego jego uśmiechu?

Do moich oczu napłynęły łzy które zaczęły wypływać strumieniami

-Oi Keiji nie płacz. Hej hej hej będzie dobrze!- krzyknął sowiasty stając przede mną

-L-Lev nie żyje?- zapytałem z nadzieją że chłopak odpowie że Haiba jest cały i zdrowy
-Nie wiadomo... No chodź tu- przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej -jest dobrze... Nikt nie widział go martwego. Po prostu zniknął nam z pola widzenia- zaczął gładzic moje włosy

Jestem pewien że gdyby go tu nie było własnie przeżywałbym juz chyba trzeci atak paniki

-Pierwsze osoby już wracają- usłyszałem Kōraia -kurwa- syknął cicho
-C-co?- chciałem odsunąć się od obejmujących mnie ramion jednak uścisk jedynie się wzmocnił
-Co się dzieje?!- krzyknąłem starając sie cos zobaczyć

-Spokojnie. Nic się nie dzieje. Pojedziemy teraz do domu i cie uspokoimy troszkę- wyszeptał

-Bokuto... Daj-daj mi zobaczyc- poczułem jak moje serce na chwile pezestaje bić

W mojej głowie miałem tylko jedno imię...

Nie, nie, nie, nie, nie, nie    NIEEE

-Kenma!- krzyknąłem z całej siły odpychając od siebie Koutarou

Wybiegłem z furgonetki patrząc w stronę z której przybiegali nasi ludzie

-K-Kenma!- pisnąłem nie kontrolując łez

Blondyn był niesiony na ,pannę młodą, przez zmartwionego Kuroo. Na twarzy Kozume była krew. Przez łzy widziałem jedynie czerwoną plamę

-Stracił przytomność ale to nie tak jak myslisz. On żyje- krzyk Kōraia był ostatnim co usłyszałem. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Poleciałem do tyłu

*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*

IDK IDK. PANIKARA AKAASHI PO RAZ KOLEJNY
*

To the last breath   BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz