29

471 39 7
                                    

                     OSAMU POV
Siedziałem w sali w której słychać było pikanie maszyny monitorującej bicie serca mojego brata

Naprawdę martwię się jego stanem. Niby jest stabilny ale wtedy jak jechali do szpitala... Jego serce przestało chwilowo bić. Nie wiem co bym zrobił bez niego. Jest moją jedyną biologiczną rodziną

Jednak mimo przejęcia stanem brata siedziałem przy drugim łóżku znajdującym się w sali ściskając lekko zimną dłoń tego uzależnionego idioty... Czy aby na pewno nic mu nie będzie? Nie palił od killu dobrych godzin. Nawet w nocy czasem wstawał żeby zapalić a teraz tak nagle nie może... Nie znam sie na tym totalnie ale cieszę sie że żyje. Sam do końca nie wiem przez co chłopak stracił przytomność.

Kiedy wtedy to zobaczyłem... Obok niego stał jakiś człowiek celujący do niego z broni

To jak się wtedy poczułem... To nie jest do opisania. Nie mogę stracić tego chłopaka. Jak się obudzi i jeszcze chociaż raz będzie chciał zapalić to mu wyjebie w ten pusty łeb. Ma rzucić i chuj mnie obchodzi jak to zrobi

Odsunąłem się gwałtownie od chłopaka słysząc otwieranie drzwi 

-Czemu tu siedzisz?- zapytał Kiyoomi który utykając zaczął do mnie podchodzić

-Siedze z bratem. A ty?- szybko zmieniłem miejsce na to obok łóżka Atsumiego

To ten cały maniak sprzątania?

-Ta widze... Przyszedłem zobaczyć co z moim przyjacielem...- podszedł do Suny

-Jak noga?- zapytałem
-Okej. Na szczęście strzała nie uszkodziła mi mięśni czy coś. Jak nie będę jej nadwrężać to będzie dobrze. Gorsze rzeczy się przeżyło- popatrzył na mnie przelotnie

Zapanowała cisza... Niezreczna cisza...

Kurwa powinienem wyjść?
Czarnowłosy cały czas zerkał na Atsumu

-Nie przyszedłeś do Suny, prawda?- popatrzyłem mu w oczy

-Hee? Oczywiście ze do niego. A niby do kogo?- syknął

Widać było ze jest trochę przestraszony

-Nie ukrywaj tego. Też to rozumiem. Atsumu jest wkurwiający ale jednak kiedy zaczyna go być mniej w twoim życiu zaczynasz tęsknić. Nawet za tymi jego jebanymi głupotami które zawsze gada- mruknąłem wzdychając

-Nie tęsknie za tym brudasem!- krzyknął patrząc na mnie z zażenowaniem

-Z tą miną miał trochę racji- zasmiałem się sam do siebie

-Słucham?- zmarszczył brwi

-A nic, nic. Siadaj nie nadwręzaj nogi- pokazałem na krzesełko

-Nie dzięki. Jest na nim dużo bakteri- jednak i tak po chwili zdecydował się usiąść

Patrzył na bliźniaka z nieukrywanym zmartwieniem

-Zależy ci...- prawie szepnąłem

-Co?! Oczywiście że nie! Nienawidzę go!- oburzył się

-To co w takim razie tu robisz?- założyłem rękę na rękę

-Mówiłem już- syknął

-Wiesz że Suna prawdopodobnie dostał tym usypiającym gównem. Będzie żył. Naprawdę aż tak się związaliście że mimo na przykład Noyi który może umrzeć ty siedzisz tu?- dopytałem kpiąco

-A ty? Siedziałeś przy Rintarou. Myślisz że nie widziałem jak trzymałeś jego rękę?- warknął

Poczułem lekkie pieczenie na policzkach
-T-to nie tak- podniosłem głos

-U mnie też ,to nie tak,- zrobił cudzysłów palcami

-Dobra cicho bądź i siedz przy nim. Masz nikomu nie mówic- odwrociłem sie spowrotem do Suny którego ponownie złapałem za tą jego zimną dłoń

-Ta... Ty też- usłyszałem za sobą

-Wiem- mruknąłem

                   POV AKAASHI

Wyszliśmy z sali Shoyo...

-B-Bokuto-san chciałbym iść już do Kenmy- ścisnąłem jego dłoń nieco mocniej

-Jasne... Myśle że Kuroo już się nasiedział- białowłosy posłał mi jeden z tych swoich pięknych uśmiechów
Poczułem poraz kolejny to przyjemne uczucie...

...

Weszliśmy do sali. Hirugami odłączał Kenmie kroplówke a Tetsuroo siedział ze spuszczoną głową

O co mu chodzi? To mój przyjaciel nie jego!

-Dobrze z nim?- zapytałem pielęgniarza

-Tak, tak w porządku- założył mu jakiś klips na palca -Za niedługo może sie wybudzic. Z badań wyszło że to ten sam środek usypiający co ostatnio. Chyba chcieli wyłapać wszystkich waszych doradców. Wiedzieli że przyjdziecie po nich sami...- westchnął -Sorki ale muszę to zanotować szybko bo Kōrai mnie zabije jak zapomne wpisać czegoś do tych jego kart pacjentów- wyminął nas posyłając lekki uśmiech

-Kuroo czemu tu siedzisz?- zapytałem siadając obok Kenmy

-Nie przypilnowałem go do końca... Przepraszam- spuścił wzrok
-Nie przepraszaj. To nie twoja wina- złapałem blondyna za rękę

-Ja muszę iść...- usłyszałem zirytowany głos Bokuto który sprawdzał cos na telefonie -mam zdać ojcu raport o rannych. Do później- wyszedł

Siedzieliśmy w ciszy którą postanowiłem przerwać

-Powiesz mu?- zapytałem

-Hm? O czym?- popatrzył na mnie

-Lubisz go?- zignorowałem jego pytanie

-...lubie chyba- ponownie jego wzrok powędrował w dół

-W sensie... Lubisz, lubisz?- dopytałem nie kryjąc zdziwienia

-Kurwa nie wiem. Całe życie myślałem że jestem hetero. C-chyba Kenma mi się podoba... Nie jestem pewny. Może to dlatego że tak bardzo przypomina dziewczynę- przyznał z bólem

No tego się nie spodziewałem

-Zacznij być dla niego milszy. Pokaż mu że ci zależy bo jedyne co do tej pory robiłeś to go wkurwiałeś. Wiesz... Na pewno nie mów mu że przypomina dziewczynę bo to jedna z niewielu rzeczy która go irytuje. I spróbuj go zranić to cie zajebie- odpowiedziałem jak na ,przyjaciółeczke, przystało

-Oczywiście ze go nie zranie... A on... Jest... Eghen... Hetero?- zobaczyłem jego zarumienione policzki

-Sam go zapytaj jak się obudzi. Zostawie was samych ale jak tylko zacznie się wybudzać to do mnie zadzwoń i powiedz mu że musiałem iść ale byłem- mruknąłem wstając

-Jasne- uśmiechnął się lekko

*
*
*
*
*
*
*
*
*
*

IDK DZISIAJ MACIE NUDNIEJSZE. JESTEM PRAAWIE NA KONCU KSIĄŻKI. JAKBY JAK SKOŃCZE JĄ PISAC TO W JEDEN DZIEN OPUBLIKUJE JUZ WSZYSTKIE CZESXI TAK JAK Z OSTATNIĄ KSIAZKĄ ZROBIŁAM CZY COS

To the last breath   BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz