Rozdział 11

665 24 22
                                    

Kilka miesięcy później

Nie mam już koszmarów i wszystko wróciło do normy. Jestem Avengersem a co się zmieniło urosłam 2 cm! Jestem z tego dumna bo jakoś wysoka nie jestem. Z takich informacji to bardzo zaprzyjaźniłam się z Wandą jest dla mnie jak siostra.

Przez te kilka miesięcy mieliśmy dużo misji. Ale zacznijmy od jednej na wybrzeżach miasta. W skrocie walczyliśmy wszyscy razem i w pewnym momęcie powiedziałam Pietru, żeby coś tam zrobił na mój rozkaz się obraził i kiedy misja się skończyła zaczeliśmy się kłucić całą drogę powrotną.

W bazie Avengers

- Nie możesz mi rozkazywać! - Krzyknął Pietro- Nie jestem dzieckiem!

- O serio? jesteś dzieckiem w ciele męszczyzny!- Oburzyłam się.

- Mavey wiesz, że to nie prawda potrafie o siebie zadbać! - Sprzeciwił się.

- Nie nie prawda! A kto ogląda kreskówki i śpi z misiem niby taki hop siup ale jednak baranek a co do odpowiedzialności to masz takie wysokie ego, że 6 miesięcy temu przez to prawie umarłeś i gdyby nie ja leżał byś dawno w trumnie!- Krzyknełam ze łzami w oczach nie cierpiałam się kłucić a tym bardziej z bliskimi mi osobami.

- To, że mnie postrzelono nie ma NIC wspulnego z moim ego! A ty chcesz poprostu wszystko kontrolować! - Powiedział z podniesionym głosem.

- JA CIĘ NIE CHCE KONTROLOWAĆ TYLKO CHRONIĆ! NIE MOGĘ CIĘ STRACIĆ DRUGI RAZ A PRZEZ TWOJĄ GŁUPOTE TO BARDZO MOŻLIWE!- Odpowiedziałam zdenerwowana nie myśląc co właśnie powiedzialam gdy to do mnie dotarło obejżałam się i zobaczyłam wszystkich Avengersów siedzących na kanapię z głowami w moją strone ze szczenami w dole.

Spojżałam się na Pietra miał oczy tak szeroko otwartę, że gałki mogły mu zaraz wylecieć, szybkim krokiem pognałam do mojego pokoju i wystkoczyłam za okno. Wyleciałam używając mojej mocy i leciałam przed siebie potrzebowałam chwili zdala od ludzi. Wylądowałam na jednym z drzew było już bardzo ciemno.

Po około 2h wróciłam do mojego pokoju. Umyłam się i położyłam na łóżku wziełam laptopa i zaczełam oglądać serial.

Po około 4 odcinkach spojżałam na zegarek

01:38

"O cholera" pomyślałam po czym zamknełam laptopa i poszłam spać.

Rano

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Wande przy moim łóżku.

-O MÓJ BOŻE WANDA! Zawału dostałam.- Powiedziałam do przyjaciółki po czym usiadłam.

- Wczoraj chciałam pogadać, ale gdzieś wyleciałaś i nie było cię 3h... chciałam dać ci troche czasu wiem, że mój brat jest wnerwiający.- Wytłumaczyła się rudo włosa.- Nie źle wczoraj na niego nawrzeszczałaś.- Zaśmiała się.

-Taa- siedziałam cicho.

- Pomyślałam, że nikogo dziś nie chcesz widzieć więc przyniostam ci śniadanie- dodała po czym położyła tace z kanapkami i piciem na szafkę nocną i wskoczyła obok mnie na łóżko.- To co oglądamy dziś jakieś filmy?

- No a jak- uśmiechnełam się- tylko się ogarnę.

- Key-(jakby okey ale key) odpowiedziała.

Gdy się ubrałam wróciłam do pokoju i zaczełyśmy maraton harrego pottera.

Dosłownie oglądałyśmy cały dzień o 19:30 skończyłyśmy oglądać i Wanda poszła wyszłam na balkon i usiadłam na hamaku który tam kiedyś postawił mi Pietro i Steve.  Patrzyłam na Nat i Clinta którzy trenowali w ogrodzie, aż nagle podszedł do niech Pietro. Nie chcąc być zauważoną (?) wróciłam do pokoju. Postanowiłam pójść na zakupy kto mi zabroni?.

Pojechałam jednym z aut Starka które samo jechało i pokupowałam jakieś ciuchy.

22:18

Gdy wróciłam spojżałam tylko czy nikogo nie ma i jak się spodziewałam wszyscy siedzieli w salonie a mój pokój był kilka korytarzy za nim czyli musiałabym przejść przez spodkanie super bohaterów. Jak już wspominałam nie chciałam się pokazywać więc okrążyłam bazę i weszłam od tyłu wlatując do mojego pokoju. Umyłam się i położyłam się nie mogłam spać więc leżałam w bezruchu.

Perspektywa Pietra

Cały dzień nie widziałem Mave.... ahhh wszystko zepsułem i tak miała racje jestem głupi a teraz muszę ją przeprosić. Wszedłem do jej pokoju było ciemno ale nie aż tak bo na szatynkę padało światło księżyca. Spojżałem na łóżko dziewczyny chyba już spała. "Gdy śpi jest taka słodka gdy nie śpi zresztą też" pomyślałem, chwila CO?!  nie nie nie to nie eem nie. Mave to moja PRZYJACIÓŁKA. Ooo nie.

Wtedy usłyszłem ciche:

- Czego się tak od 5 minut na mnie gapisz?

"To Mavey o cholera" pomyślałem.

Perspektywa Mavey

- Czego się tak od 5 minut na mnie gapisz? - zapytałam

Zobaczyłam zdziwienie w jego oczach

-To? - dodałam wstając z łóżka i podchodząc do niego.

Ten na to nic nie odpowiedział i tylko do mnie podszedł na co zrobiłam minę :"?"

-Próbuje cię przeprosić- wyszeptał.

- To jakoś ci nie wychodzi- odszeptałam - Która godzina?

- 01:00- odpowiedział.

- Dlatego szepczemy?- spytałam.

-Tak chyba tak- powiedział cicho.

- To po co przyszedłeś?- Powtóżyłam.

-Przeprosić- uśmiechną się.

-A dlaczego bym miała ci.... wybaczyć?- Dalej miałam "Pocker face"

- Ponieważ miałaś rację-odpowiedział cicho.- Jestem głupi............. ale drugi raz mnie nie stracisz obiecuje.

Uśmiechnełam do niego a Pietro uniusł lekko w góre prawy koncik ust. I przytuliłam się do niego

-Dobra Pietro jutro mam trening z Nat i muszę się wyspać- powiedziałam odklejając się.

- Okej to dobranoc.- Odpowiedział wychodząc

Wyszedł a ja położyłam się spać.

__________________________________________________

ᴍᴀᴠᴇʏ- ᴏᴅɪɴs' ᴅᴀᴜɢʜᴛᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz