Pomagałam Shuri przygotować wszystko a w tym czasie armia Wakandy i Nat Steve Okoye Pietro i reszta udali się do obrony żeby zdobyć więcej czasu.
Stałam z Wandą przy oknie i zobaczyłam jak armia Thanosa wybiega ze statków było ich tak dużo jak mrówek w mrowisku. Nagle Ta'chala rozkazał otworzyć kopule.
Robaki wylały się jak wodospad. Wszyscy na nich pobiegli Bruce w zbroi rozwalał, Bucky strzelał, Rodey i Sam latali i strzelali, Ta'chala razem ze Stevem bili a Pietro biegał i tez bil.
Było ich za dużo nasi zaczęli obrywać. Ja miałam im pomagać z tąd i razem z Shuri wziąsc kamień.
- Muszę tam iść..Shuri ty kontynuuj jakby coś wołaj.- Powiedziałam wzięłam miecz z Wibranium i pobiegłam na dwór.
Nie wiedziałam od czego zacząć wzniosłam się w powietrze i wylądowałam przy Pietrze który był cały w potworach roztrzaskałam ich mieczem na drobne części i podałam rękę chłopakowi.
- Dzięki.- uśmiechną się i pobiegł.
Zrobiłam kule mocy i rzuciłam w stwory które otaczały Steve'a. Wszystkie mnie zobaczyły i się rzuciły. Zrobiłam kule ktorą wzięłam czesc z nich i zaczęłam ja pomniejszać a potwory gnieść razem z nią.
Nagle z nieba otworzył się portal a z niego wyleciał topór który zabił tych przy mnie podeszłam do niego i czekałam na kogoś kto tam stał ale dobrze wiedziałam kto.
No i tak zobaczyłam Thora z królikiem i drzewem. Spojzalam na niego i podał mi drugi topór i stanęłam kolo niego podając komuś miecz. Broń nasiliłam moją mocą błyszczał się na złoto i podrzuciłam go a później złapałam.
- No to czas zacząć.- zasmialam się.
- Ha! Teraz to macie przerąbane!- krzykną Bruce do kobiety której kolezke zabiliśmy i osiłka.
- DAWAĆ MI THANOS'A!- Krzykną Thor i pobiegliśmy na nich. Miecz był okej ale ten topór phi przy nim nawet Mjölnir był słaby.
Thor wzbił się w powietrze ładując się piorunami i rozwalił dużą czesc.
Walczyliśmy w kołach czyli przyciagalismy potwory a później je niszczyliśmy ale każdy miał swoją czesc niszczylam je Toporem albo rzucialam kule energii.
- Tak przy okazji mój nowy kumpel pieniek.- przedstawił drzewo.
- Ja jestem GROOT!- krzykną nadzewajac robaki jak szaszłyki.
- Ja jestem Steve Rogers.
- Mave Odynsdottir.- uśmiechnęłam się i wzniosłam powietrze i wylądowałam obok Pietra robiąc kule (która wybuchła przy ładowaniu).
Pobiegł pomagać innym i nagle z zewnątrz przyjechały jakieś koła już miałam wznosić się w powietrze i je niszczyć gdy poczułam jak ktoś mnie bierze na plecy i odbiega.
- Pietro oni mogą umrzeć a ja mogę to zniszczyć!- wydarlam się na niego.
- Nie chce, żeby coś ci się stało.- Wytłumaczył.
- Nic mi się nie stanie!
- Ej jakby papużki nie kłócić się bo walczymy co?- zaśmiał się przez słuchawkę Sam.
Skoczyłam i wyleciałam zniszczylam jedno koło rzucając je na potwory, ale reszta dalej jeździła.
- NAT!- krzyknęłam przez słuchawkę widząc nadjeżdżające koła. Złapałam je mocami z góry tak samo jak ktoś na ziemi zostawiłam je i wylądowałam zobaczyłam Wandę Okoye i Nat.
- Nie było się tak szybciej pofatygować?- zapytała się ciemno skóra.
- Mave! Przyszli tu!- usłyszałam Shuri przez słuchawkę.
CZYTASZ
ᴍᴀᴠᴇʏ- ᴏᴅɪɴs' ᴅᴀᴜɢʜᴛᴇʀ
Fanfic„Dużo o mnie nie wiesz, ale w sumie to dobrze" #1- #scarletwitch #1- #maximoff #3 - #bogini #2- odyn #1- quicksilver #1- Wanda