Rozdział 44

155 7 0
                                    

Opuściłam wzrok, Pietro przekręcił mi lekko twarz i otarł spływającą wolno ciepłą łze. Uśmiechną się w nadziei ze poprawi mi humor co zrobił. Uwielbiałam jego uśmiech był tak hipnotyzujący ze mogłabym patrzeć się na niego godzinami.

- Usłyszałem kiedyś ładny cytat: „Gdy życie rzuca ci pod nogi kłody pozbieraj je i zbuduj z nich dom" -Powiedział

- Faktycznie ładny...- unioslam kącik ust przytuliłam go. Chłopak pocałował mnie w główkę i poczułam się bezpiecznie. 

- Tęskniłem.- Wyszeptał

Przekręciłam głowę tak żebym wpatrywała się w jego błękitne oczy.

- Gdybys może nagle nie umarł nie tęsknił byś- zaśmiałam się na co złapał mnie na twarz (?) i pocałował.- Dalej jestem zła pamiętaj.

- Tak tak pamietam- uśmiechną się i znów mnie pocałował.-

-Myśle ze już powinnismy wracać.- Przerwałam.

- Gdzie wracać?- spojzal się na mnie

- A tak em od 2 tygodni mieszkam u Starkow, Pepper chciała żebym u nich została.- odpowiedziałam.
————————

Było już ciemno otworzyłam drzwi i nie spodziewałam się nikogo, ale zza rogu wyszła mała Morgan.

- Hej ciociu!- podbiegła do mnie i przytuliła.

- Cześć- Pogłaskałam ją po głowie.

- Wujek?- zobaczyła Pietra który stał za mną.

- Hej.- uśmiechną się.

Odeszła ode mnie i wtuliła się w Pietra, spojrzałam na niego... wyglądał uroczo przy Morgan.

- Dobra mała jest już bardzo późno wiec idziemy spać.- Wziął ją na ręce i poszliśmy do jej pokoju powiedziałam jej jakąś historie i zasnęła.

Wyszliśmy z pomieszczenia i zobaczylam Pepper.

- Hej- przywitała się.- Pietro ty?

- Żyjesz tak- uśmiechną się lekko.

- Dobrze cie widzieć.

Poszliśmy do mojego pokoju i zasnęliśmy.
———————

Wstałam z okropnym humorem byłam od rana zmęczona i chciałam leżeć cały dzień, ale wreszcie wstałam.

- Hej- przywitał się ze mną Pietro który był w łazience.

- Hej- odpowiedziałam cicho. Podeszłam do umywalki i zaczęłam myc zęby. Patrzyłam się na kran i wtedy Pietro mnie przytulił od tylu.

Wyprostowałam włosy i założyłam czarną sukienkę która sięgała mi do kostek, szpilki (tez czarne) i torebkę + zrobiłam sobie makijaż.
Usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy skupiając się na oddechu.
Obok mnie usiadł Pietro w swoim ulubionym dresie. Spojrzał na mnie i pocałował.

- musisz się przebrać- rozkazałam.

- Ubrania mam w domu.- odpowiedziała

- To biegnij.

Po 2 sekundach był. Przyniósł 3 zestawy wybrałam mu 1 i się przebrał. Wyszedł z łazienki, pomogłam mu z krawatem i kołnierzykiem.
——————————-

Siedziałam na kanapie z najbliższymi Tonego, Pietro nie chciał tu być ponieważ nie czuł się mu aż tak bliski wiec czekał na dworze ja za to patrzyłam się w hologram mojego przyjaciela którego już nie spodkam.

- Wszyscy chcą mieć szczęśliwe zakończenie ale ono nie zawsze wychodzi, może teraz się uda? Mam nadzieje ze jeśli to puszczacie to z radością ze rodziny są znów razem, że wszystkich sprowadziliśmy i przywróciliśmy normalną wersje planety... jeśli taka była co za świat! Wszechświat! Gdyby 10 lat temu ktoś by mi powiedział że nie jesteśmy sami nie zdziwił bym się.- Patrzyłam się na jego nagranie i przestałam słuchać miałam taki mętlik w głowie- Dlatego na wypadek niespodziewanej śmierci nagram jej powitanie choć zawsze jest spodziewana. Podróż w czasie ktorą jutro spróbujemy może pomieszać mi w głowie, ale taka robota koniec jest częścią podróży. Nie ma co panikować wszystko wyjdzie tak jak dokładnie pawiami. Kocham cie 3000

I nagranie się zakończyło wzięłam wdech otarłam chusteczką łzy i tuż za Pepper i Morgan wyszłam ja. Miałam powiedzec coś przed pożegnaniem go wiec wyszłam na środek.

- Witam wszystkich chciałabym coś powiedzieć. Tony Stark jest to nazwisko bohatera który mimo przeszkód nigdy się nie poddał, gdyby nie on nie było by tu większości z was. Gdy mieszkałam jeszcze w Assgardzie ojciec powiedział mi ze czyny są cenniejsze od slow wiec zamiast wam mówić jak wspaniały był poprostu wam pokaże.- zamknęłam oczy i skupiłam się na wspomnieniach ze Starkiem.

Z mojej głowy wyleciała złota mgiełka mocy która przekształciła się w ekran na którym były moje wspomnienia.

Tu jak dał mi pierwszy raz Morgan na ręce, tu ślub z Pepper tu impreza, impreza i takie inne gdy skończyłam dodałam tylko jedną rzecz.

- Wiec oto był Tony Stark kochający, zabawny, troskliwy mąż, syn, tata, przyjaciel, bohater.

Zeszłam ze stopnia i podeszłam do Pietra który stał obok Wandy, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy na przód za rodziną Starka.

- „Dowód ze Tony Stark ma serce"- przeczytałam z glowie napis który widniał na bukiecie kwiatów który właśnie odpływał z prądem jeziora.
————————

- Chcialnym znaleść sposób żeby jej powiedzec, ze wygraliśmy- Powiedział Clint gdy staliśmy przy wodzie razem z Pietrem i Wandą- Że daliśmy radę.

- Ona wie....oboje wiedzą- odpowiedziała rudo włosa i przytuliliśmy się.

Nagle podbiegła do nas Morgan a za nią zdyszany Happy.

- Hej mała co tu robisz?- kucnelam.

- Jestem głodna.

- Co chcesz zjeść?- lekko się uśmiechnęłam

- Cheeseburgery- odpowiedziała

- Twój tata je lubił.

- Zjemy tyle ile będziesz chciała, ale zaraz dobrze?.- lekko ją pogłaskałam po głowie i odesłałam do Happiego.

Następnie rozłożyłam skrzydła i zwróciłam się do mojego chłopaka.

- Kto pierwszy w Assgardzie wygrywa.

Wzbilam się w powietrze i używając mocy zwolniłam sobie napęd kilkanaście sekund później wylądowałam.

Rozejrzałam się w około zobaczyłam tylko Valkirie.

- Hej- przywitałam się i nagle coś przeleciało mi przed oczami.

- Co tak długo zdążyłem przebiec całą wyspę!- Zobaczyłam Pietra.

Poszedł pogadać z Thorem na osobności a ja siedziałam z Val na zielonej trawie. Gdy po około 20 minutach wrócili wstałyśmy

- Wiec kiedy mamy się ciebie spodziewać?- Zapytała czarnowłosa - Twój lud potrzebuje króla.

- Już ma jednego- dodałam

- Zabawne- zaśmiała się- Jak nie Thor to jesteś jeszcze ty.

- Chce żyć normalniejszym życiem co będzie trudne z królestwem na koncie.- Przytuliłam Pietra.

- Ty tak na poważne?- zdziwiła się.

- To czas być tym kim się jest a nie tym kim powinno się być a ty jesteś przywódczynią- wytłumaczył mój brat.

- Dużo bym tu zmieniła.

- Na to liczę wasza wysokość.- powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Co zrobisz?- zwróciła się do Thora.

- Nie jestem pewien pierwszy raz od tysiąca lat nie mam celu, ale mam brykę!- pokazał na statek.

- Rusz się albo ją stracisz!- Wykrzyczał królik.

Thor mnie przytulił i powiedziałam trochę się dusząc:

- Jak będzie coś ważnego odbieraj połączenia zostaliśmy tylko my ni chce znów stracić kontaktu.

- Będę siostrzyczko.- poklepał mnie po plecach i wymienił wzrok z Pietrem. Wszedł na pokład i odleciał.

- Dobra to będę tu przyjeżdżać czasami jakbyś potrzebowała pomocy żeby stawić kogoś do pieśni z moją pomocą dzwon ale myśle ze poradzisz sobie- uśmiechnęłam się i wzbilam się w powietrze wracając do lasu.
________________________________

ᴍᴀᴠᴇʏ- ᴏᴅɪɴs' ᴅᴀᴜɢʜᴛᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz