Rozdział 45

152 6 0
                                    

Wylądowałam i zobaczyłam Steve'a

- Nie rób nic głupiego puki nie wrócę- powiedział do Buckiego.

- Niby jak cała głupota idzie z tobą- przytulili się- Będzie mi cie brakowało.

- Nic się nie bój- wszedł na platformę

- Jak długo to potrwa?- zapytałam die

- Dla niego ile trzeba dla nas sekundy.- odpowiedział Bruce.

Skoczył w czasie i zielony zaczął odliczać.

- 3...2...1..- klikną coś ale nie zadzalalo.

- Gdzie on jest?- wtracil Falcon.

- Nie wiem powinien tu być.

Wtedy Bucky go zauważył, ale był siwy i stary i nie jak Steve.

Podeszli do niego a ja zostałam z Pietrem na miejscu przyglądałam się wszystkiemu Kapitan podał tarcze Sam'owi.

Wróciłam do Pepper i Morgan.

- Hej Mave... Tony miał jeszcze coś dla was.- Powiedziala blond włosa, zdziwiłam się trochę i wręczyła mi paczuszkę.- Otworzysz?

- Jasne.- dodałam i nożykiem który miałam w bucie przecięłam tekturę.

Zobaczyłam kluczyki jakieś papiery, kopertę i pendriv'a.

- Do czego to?- wzięłam do ręki wszystko.

- Każda rzecz wam się przyda. Koperta była przypisana na ciebie Mave, pendrive na Pietra, papiery i kluczyki na was oboje + notka.- wytłumaczyła i podała karteczkę.

„Mave i Pietro:
Na każdego z was przypisałem pewniej przedmiot każdy jest inny lecz ważny te które dostaniecie osobno otwórzcie osobno a te wspólne otwórzcie razem. Pierwsze są kluczyki zastanawiacie się pewnie po co wam są kluczyki odpowiedz jest prosta pierwszą rzeczą jest moje auto które będzie na was czekać na zewnątrz. Mave pewnie powie „Ale ja nie umiem jeździć" to tez przewidziałem wiec załatwiłem ci jazdy będziesz mogła bezproblemowo jeździć gdzie chcesz. Są jeszcze papiery jest to działka z domem na środku wybudowałem go dawno temu lecz nigdy nawet do niego nie wszedłem gdy przepisywałem ten dom pomyślałem o tym jak do siebie pasujecie i zasługujecie na Happy Ending po latach walki. Zanim powiecie ze nie możecie przyjąć tego przykro mi ale po ptakach wpisałem to w testament wiec musicie je przyjąć.

Tony Stark"

Przeczytałam na głos i spojrzałam na Pietra który był trochę zdezorientowany następnie na Pepper i znów na Pietra. Otworzyłam usta i chciałam coś powiedzieć, ale blondynka mi przerwała:

- Tony wam je przepisał wiec po prostu to przyjmijcie.

Stałam wryta w pudełko i kobieta wzięła rzeczy spakowała je z powrotem i ruszyła na przód, niechętnie poszłam za nią.
Wyszłyśmy z domu i zobaczyłam szarego mercedesa.

- Pepper... to nie są nasze urodziny nie powinnismy dostawać prezentów a nawet jeśli by były nie takie.

- W nawigacji macie wskazany adres pojedzie tam.- Powiedziała. Przytuliłam ją i kucnelam przy Morgan.

- Ciociu kiedy przyjedziesz?- zapytała się.

- Będę was co jakiś czas odwiedzać obiecuje. Właśnie jutro możemy jechać na cheeseburgery.- zaproponowałam jej następnie się zgodziła i otulila.

Pietro wstadził walizki do bagażnika i usiadłam na przednim siedzeniu
———————————

Dojechaliśmy pod wskazany adres. Wjechaliśmy w cichą uliczkę otoczoną ze wszystkich stron drzewami i krzewami a z góry przebijało się słońce. Na samym końcu zobaczyłam wielką działkę z dużym hiszpańskim domem. W okol niego były piękne rośliny. (Media)

ᴍᴀᴠᴇʏ- ᴏᴅɪɴs' ᴅᴀᴜɢʜᴛᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz