Weszliśmy do bazy i weszliśmy do sali gdzie wszyscy byli. Po tym jak pojechali do domu usiedliśmy w salonie z Avengers'ami.
- Co się stało?- zapytał Stark.
-Wiec są 2 wersje, jedna to ta ktorą mi wmawiali 10023 lata i jedna właściwa. Wiec powiem o tej dobrej. Jak nasza matka moja i Lokiego genetyczna, była z nami w ciąży dotknęła teseraktu który w sobie miał kamień umysłu który wchłoną się w jej jedno dziecko czyli mnie. Odyn mówi ze mnie kamień mnie wybrał. Wchłonęłam jego moc dlatego jestem boginią umysłu. Jestem tu tez bo ojciec wam nie ufa nie ze akurat wam ale midgardczykom ten kamień jest jednym z 6 kamieni nieskończoności dlatego tez się zgodził żebym tu była. Chronię kamień jestem jego strażniczką tak jakby. Kontroluje go i władam. Dlatego chronię Vision'a a tak poza tym to w pewnym sensie jestem połączona z Visionem. Nie dokładnie bo z kamieniem ale kamień to czesc Visiona tak samo jak ja- wytłumaczyłam i każdy patrzył się na mnie zdziwiony.
- A druga wersja?- zapytał cicho Steve.
- Taka sama ale z Frigą ze to ina dotknęła teseraktu.- odparlam. - Okej to myśle, ze już jest późno i pójdę spac dobranoc.
Wszyscy mi odpowiedzieli i poszłam. Umylam się i usiadłam na łóżku. Usiadłam po turecku i zaczęłam bawić się mocą.
- Czyli przyjaźnie się z jedną z najpotężniejszych istot w wszechświecie?- usiadł oni mnie Pietro.
- Powiedzmy- odwróciłam się do niego.
- Nie wiedziałem ze jesteś taka silna- zaśmiał się.
- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz.- odparlam robiąc małą kule mocy.
- A jest taka osoba która wie o tobie wszystko?- zapytał się.
- ....Nie.- powiedziałam cicho. - Przepraszam popsułam wam urodziny.
- Nudne były a ty je zaciekawiłaś- Uśmiechnął się i przytulił wziął moją rękę - Dlatego przed atakiem w sokovii nazwał cie boginią?.
-Tak właśnie dlatego.- odpowiedziałam cicho
Położyłam się Pietro wyszedł z pokoju posłał mi ciche dobranoc i zasnęłam.
Ok. miesiąc później
Otworzyłam oczy i popatrzyłam na mojego pieska siedzącego na kocu obok mnie. Wolno zeszłam z łóżka i poszłam się umyć. Ogarnęłam się i poszłam do kuchni gdzie była Nat i Steve.
- Czesc- powiedziałam biorąc deskę do krojenia.
- Hej- odpowiedzieli.
Gdy robiłam sobie kanapki usiadłam na kanapie i pooglądałam film dokumentalny o ptakach. Odłożyłam talerz i właśnie miałam iść do Wandy gdy w korytarzu w biblioteczką biało-niebieska smuga zaczęła mnie szybko okrążać. Szturchnęła książki i wszystkie się na mnie zawaliły:
- Mave!- krzykną Pietro- Jesteś tam.
-...Tak Maximoff jestem tu ale ZARAZ CIEBIE NIE BĘDZIE!- wywrzeszczałam wstając.
- O użyła nazwiska Pietro już po tobie- zaśmiała się Nat.
No i zwiał obolała wzięłam groszek szmatkę i poszłam do swojego pokoju. Zrobiłam sobie okład i przylozylam do bolącej głowy.
Otworzyłam balkon przylozylam mrożonkę i zaczęłam się uspokajać.
-Wdech wydech...- powtarzałam.
- Co tym razem zrobił- zapytała się Wanda wchodząc na balkon.
- Zwalił na mnie szafkę z książkami- odpowiedziałam.
CZYTASZ
ᴍᴀᴠᴇʏ- ᴏᴅɪɴs' ᴅᴀᴜɢʜᴛᴇʀ
Fanfic„Dużo o mnie nie wiesz, ale w sumie to dobrze" #1- #scarletwitch #1- #maximoff #3 - #bogini #2- odyn #1- quicksilver #1- Wanda