Paląc już drugiego papierosa z rzędu, poczułam się trochę lepiej. Popatrzyłam na swoją nogę, która lekko drgała z przywyczajenia. Nie lubłam stresu, ani strachu. Były one słabościami, a ja nie lubiłam słabości. Po tym, jak dwa dni temu na imprezie u Camerona dowiedziałam się, że cała trójka tych idiotów ma dług u Handersona, miałam ochotę zabić ich gołymi rękami. Mimo, że nigdy nie widziałam Williama, czekając na niego na pustym parkingu z chłopakami, poczułam strach. Bałam się, jak zareagowałby na to, że przyszłam razem z nimi i w ogóle jak się zachowa. Nie miałam żadnego planu, co sama miałam zrobić, lub jak się zachować przy nim. Nie wiedziałam, jak wygląda, nie wiedziałam dosłownie nic. Jedyne, czego mogłam się spodziewać to to, że nie będę spokojna na tym spotkaniu.
- Za chwilę dziurę zrobisz tą nogą - mruknął Lucas, spoglądając na mnie z rozbawieniem w oczach. Nie rozumiałam, dlaczego chłopcy byli tacy spokojni. Mi samej robiło się niedobrze od stresu, a ci spokojni i opanowani opierali się o maski samochodów.
- Czemu wy jesteście tacy spokojni? - spytałam, depcząc niedopałek butem. Chłopak wzruszył ramionami, a ja przewróciłam oczami na jego zachowanie. Czy tylko ja nie lubiłam, gdy ktoś mi nie odpowiada?
- Przecież nie będziemy się zachowywać, jak byśmy, co najmniej mieli zginąć - kolejny raz wzruszył ramionami, a ja poleciałam wzrokiem na parkin. Sam w sobie był pusty, lecz biło od niego niepokój - Mamy z nim dobre relacje, jakby chciał nas zabić, to już dawno byłabyś na naszym pogrzebie - uśmiechnął się, a ja lekko to odwzajemniłam.
- Przyjechał - dobiegł mnie głos Camerona, a ja przez chwilę przestałam oddychać. Wpatrywałam się w czarne lamborghini, które wjechało na parking, a następnie zaparkowało między samochodem Lucasa, a Alexa.
Odwróciłam głowę w prawo, gdy usłyszałam głos otwieranych, a następnie zamykanych się drzwi. Głośno westchnęłam, a kątem oka zobaczyłam, jak czarna sylwetka spoglądała na mnie. Z jednej strony odwróciłabym głowę w jego stronę, chcąc zobaczyć twarz, której boi się całe miasto. Lecz z drugiej nie chciałam rzucać się w oczy, a gdybym na niego spojrzała, on zapewne, by to wyczuł. Poprawiłam czarny kaptur na mojej głowie i wpatrywałam się w pobliski sklep, z którego wychodziła starsza pani. I pomyśleć, że kiedyś też mnie to czeka.
- Jesteś na czas - mruknął Alex, który stał po mojej lewej. Nerwowo się poprawiawiłam, przystępując z nogi na nogę. Ten ruch spowodował, że bardziej przysunełam się do blondyna, na co ten oplótł mnie ramieniem. Rozluźniłam się przez ten ruch, i przymknęłam na kilka sekund oczy, a następnie je otworzyłam.
- Nie lubię spóźnialstwa - odpowiedział chłodny i niski ton głosu, który mógłam się założyć, że już gdzieś słyszałam - Nie przedstawicie mnie koleżance?
W tamtej chwili moje serce biło sto razy szybciej. Recę w sekundę stały się mokre od potu, a ciało spieło się, w sumie nie tylko moje. Spojrzałam na Lucasa i Camerona. Recę mieli zaciśnięte w pięści, szczęki również.
Cisza.
Nikt nie odpowiedział, a ja nie wiedziałam, czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie. Moje ciało spieło się bardziej, chodź nawet nie wiedziedziałam, czy to możliwe, gdy Handerson zaczął podchodzić do mnie. Stanął perfidnie przede mną i swoją ciepłą dłonią chwycił moją szyję. Wskazujący palec położył na moim policzku, by odwrócić głowę w swoją stronę. Gdy spojrzałam w jego tęczówki w sekundę zacisnełam szczękę i kolejny raz przestałam oddychać. Chłopak, który stał przede mną, nie jaki William Handerson, był tym samym chłopakiem, na którego wpadłam w szkole, a następnie tańczyłam w domu Camerona.
Stałam jak słup soli, nie ruszając się nawet o milimetr. Moje serce przyśpieszyło i mogłam założyć się, że chłopak to słyszał. Patrzyłam w jego czarne tęczówki, gdy jego dłoń w miły sposób pieściła moją szyję samym dotykiem. Jego serdeczny palec zjechał na moją szyję i w delikatny sposób zaczął nim poruszać. W miejscu, w którym to robił pojawiła się gęsia skórka, a chłopak widząc to, uśmiechnął się.
CZYTASZ
Never say never
Teen FictionByłeś tym, czego od zawsze mi brakowało. 06.05.2021 - 14.04.2022