U każdego człowieka była taka rzecz, która była dla niego niemożliwa. Jego oczami była ona niemożliwa i był pewny, że się ona nigdy nie wydarzy. Czasami to naprawdę były błahostki, które dla mnie mogłyby być normalne, a czasami naprawdę poważne sprawy. Te błahostki potrafiły odmienić nasze życie o sto osiemdziesiąt stopni. Każdy inaczej przeżywał takie rzeczy i ja to w stu procentach rozumiałam. Patrząc logicznie i praktycznie to wszystko było możliwe, nawet te rzeczy, które naszym zdaniem nie były, lecz i tak każdy wiedział swoje.
W momencie, kiedy ta niemożliwa dla nas rzecz jednak stawała się możliwa, działo się coś dziwnego. Gubiliśmy się, mieliśmy mętlik w głowie i nie potrafiliśmy się odnaleźć, co było uciążliwe. My wtedy nie byliśmy sobą, co nas dezorientowało i jeszcze bardziej powodowało, że działo się z nami coś naprawdę złego. My, ludzie, byliśmy zbyt egoistyczni i pewni siebie, by przyznać rację życiu, które platało nam figle.
Każdy miał inną taką rzecz. Ja ukurat miałam coś, w co nigdy nie wierzyłam i nie chciałam uwierzyć. I choć bardzo nie chciałam w to wierzyć to od jakiegoś momentu były takie chwile, w których myślałam, że może to jednak istniało. Lecz szybko się karciłam, bo przecież nie mogło to istnieć.
Po prostu nie mogło.
Rzecz, w której byłam pewna, że nigdy się miała nie wydarzyć, chyba zaczęła być możliwa. Nie umiałam tego racjonalnie wyjaśnić, ale naprawdę działo się ze mną coś dziwnego, lecz...dość przyjemnego. Coś się we mnie zmieniało, ale na lepsze i ja to czułam. Czułam, że coś się wydarzyło w moim życiu i że to coś jest tym, co miało się nigdy nie wydarzyć. Nie poznawałam samej siebie, przez co chodziłam zdenerwowana. Zdenerwowanie powodowało stres, a stres sprawiał, że nie poznawaliśmy siebie, co nie mogło się wydarzyć.
To wszystko było pierdolonym kołem, które kręciło się cały czas i łączyło się z każdym innym czynnikiem.
– Spytałam, czy... – powtórzyła Leyla, lecz szybko jej przerwałam, unosząc na nią zimne spojrzenie. Dziewczyna zamknęła usta, zaciskając szczękę.
– Wiem, o co spytałaś – odpowiedziałam i wstałam z krzesła, chwytając za paczkę papierosów – Odpowiedź brzmi: nie – warknęłam, wyciągając jednego i odpalając go. Siadłam ponownie na krześle, obserwując twarz zielonookiej.
– Nie wmawiaj mi, że się w nim nie zakochałaś! – uniosła głos, jakby moja odpowiedź ją w jakiś sposób uraziła – Każdy wie i widzi, co się między wami dzieje. Przestań w końcu bronić swojego ego, bo do niczego to nie doprowadzi! – krzyknęła, przez co spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, lecz dziewczyna mi przerwała – Każdy widzi, jak na niego patrzysz, jak uśmiechasz się, gdy go widzisz. Nie zaprzeczaj cały czas samej sobie, bo cię to zgubi – dodała już ciszej.
Znałam Leyle i wiedziałam, że mówiła wtedy wszystko, co jej leżało na sercu. Też rozumiałam ją, bo wiedziałam, jak wyglądała relacja moja i Williama. Miała prawo mieć jakiekolwiek zdanie na ten temat, a mi to nie przeszkadzało. Lecz dziwiło mnie, że tak bardzo próbowała mi wmówić, że go kochałam. Raczej taką decyzję powinnam była sama podjąć i zrozumieć, a ona mi w niczym nie pomogłaby, gdy na siłę miała próbować mi to wmówić.
Każdy miał inne zdanie, lecz bardzo podobne. Wszyscy uważali, że my byliśmy w sobie zakochani, ale nie chcieliśmy i nie umieliśmy tego sobie powiedzieć. Ja broniłam się i zaprzeczałam ich słowem, bo przecież nie mieli racji, prawda?
– Kocham cię, Leyla, jak siostrę, ale proszę cię. Możesz nie wmawiać mi czegoś, co nie jest, kurwa, prawdą? – warknęłam w jej stronę.
– A czy ty możesz w końcu przestać zaprzeczać samej sobie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie – Udowodnię ci w prosty sposób, że go kochasz – mruknęła, a ja spojrzałam się na nią ze zdziwieniem.
CZYTASZ
Never say never
Teen FictionByłeś tym, czego od zawsze mi brakowało. 06.05.2021 - 14.04.2022