Rozdział 37.

5.8K 199 30
                                    

– Cześć – uśmiechnęłam się, patrząc na swoich przyjaciół, którzy leżeli na dywanie, a niektórzy siedzieli na kanapie – Znajdzie się gdzieś miejsce dla mnie? – spytałam, bo zauważyłam, że każde miejsce było już przez kogoś zajęte. Leyla, która nadal była poddenerwowany po kłótni ze swoim chłopakiem, spojrzała na Handersona, a później na mnie z lekkim uśmiechem.

– Tak, na kolanach Williama – odpowiedziała, puszczając mi oczko. Przewróciłam oczami, gdy każdy pokiwał głową, a ciemnooki uśmiechnął się.

Nie miałam ochoty na sprzeczanie się z nimi, więc podeszłam do chłopaka, który siedział na fotelu, pokazując, by rozsunął nogi, co od razu zrobił. Usiadłam między jego nogami i oparłam się plecami o jego tors. Od razu, gdy to zrobiłam, poczułam, jak jego ręce oplotły moje ciało, a dłonie spoczęły na dole mojego brzuchu. Brunet zaczął pocierać kciukiem to miejsce, co spodobało motylki w moim brzuchu.

– Przepraszam – szepnął mi do ucha, lekko je całując. Przymknęłam powieki, bo ponownie poczułam miłe uczucie w brzuchu – Musimy później porozmawiać – dodał, a ja znów poczułam jego usta, ale tym razem na szyi. Wpatrując się w duży telewizor, który wisiął na ścianie, kiwnęłam głową, a William oparł swój podbródek o moje ramię i zaczął oglądać film.

                                    ***

Otworzyłam powieki od razu nimi mrugając, by przyzwyczaić sie do ciemności, która panowała w salonie. Wstałam, ostrożnie zabierając ze swojego brzucha dłonie Williama, by się nie obudził. Spojrzałam na chłopaka, który uroczo spał na fotelu. Spojrzałam na swoich przyjaciół i gdy zobaczyłam, że spali to nachyliłam się nad ciennookim i lekko musnęłam ustami jego lewy policzek. Odsunęłam się od chłopaka i wyszłam z salonu, kierując się do kuchni Bruna.

– O, wstałaś już – powiedziała Cloe która stała przy blacie i piła jakiś napój. Kiwnęłam głową i posłałam jej słaby uśmiech – Jak się czujesz? – spytała, a ja przegryzłam policzek na jej pytanie.

– Czemu pytasz? – spytałam, bo przecież nic mi się nie stało, by miała powód zadawać takie pytanie.

– Słyszałam o sytuacji z Handersonem – mruknęła, a ja już wtedy wszystko pojęłam –.Mam nadzieję, że między wami będzie wszystko dobrze – odparła po krótkiej chwili, co spowodowało, że się uśmiechnęłam.

– Też mam taką nadzieję, Cloe – mruknęłam cicho i spuściłam wzrok, gdy dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim szokiem — Będę się zbierać. Dziękuję za dziś i powiedz Leyli, żeby się nie martwiła – dodałam, a dziewczyna skinęła głową i pomachała mi na pożegnanie. Wyszłam z domu, gdy nagle dostałam wiadomość.

Wiadomość od: Nieznany
Dobrze się spało?

Pierwsze, co zrobiłam po przeczytaniu wiadomości to odwróciłam się w każdą stronę, by zobaczyć, czy nikt za mną czasem nie szedł, lecz byłam sama. Przeklnęłam pod nosem i zacisnęłam usta w wąską linię. Poczułam lekkie zakłopotanie, które przepłynęło przez moje ciało.

Nie bałam się, ja nigdy się przecież nie bałam. I choć powinnam to miałam w to wyjebane. Nie obchodziło mnie, czy jakiś chory na głowę człowiek wiedział, co robiłam i czy robił mi zdjecia. Ja się nie przejmowałam takimi rzeczami, bo jeśli bym się zaczęła bać to dałabym temu komuś tylko satysfakcję, a tego nie mogłam zrobić, bo wtedy dostałby to, co chciał.

Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, jakim trzeba było być idiotą i mieć popierdolone w swoim łbie, by robić komuś zdjęcia i wysyłać je jemu. Naprawdę trzeba było być ostro chorym, by to robić, bo to przecież nie miało najmniejszego sensu. Próbowanie nastraszyć kogoś w taki sposób było po prostu żałosne i dziecinne. To było zachowanie czternastoletniego dziecka, które chciało się zemścić za to, że zerwała z nim dziewczyna.

Never say never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz