Rozdział 31.

6.4K 253 43
                                    

Pov. Julie

Pociągnęłam nosem, mrugając powiekami. Tusz był rozmazany po całej mojej twarzy, a białe chusteczki porozrzucane były po kanapie. Kolejny raz pociągnęłam nosem, gdy zobaczyłam, jak postacie w filmie miały zaszklone oczy. Kochałam oglądać filmy, a szczególnie romantyczne, ale, kurwa, nienawidziłam tego, że płakałam przy nich jak pojebana. Wystarczyło, że zobaczyłam, jak postacie płakała, a ja sama płakałam

Dlaczego byłam taką miękką pizdą?

Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego potrafiłam płakać z totalnych błahostek. W niektórych momentach nawet wstyd mi było, że byłam aż tak wrażliwa.

Dryń, dryń, dryń.

Niechętnie wstałam z kanapy, szybko przełączając kanał, bo nie chciałam, by ktokolwiek wiedział, że oglądałam takie gówna. Przełączyłam kanał, a po chwili usłyszałam piosenkę swojego ulubionego zespoły, czyli Chase Atlantic. Otarłam jeszcze twarz, by pozbyć się tuszu i spokojnie poszłam otworzyć drzwi.

– Musimy porozmawiać – niski ton odbił się w moich uszach, gdy patrzyłam na Williama, który trzymał w ręce bukiet moich ulubionych kwiatów – O czymś naprawdę ważnym – dodał po dłuższej chwili.

Przełknęłam ślinę, przepuszczając go w drzwiach i mając spięte męśnie. Nie wiedziałam dlaczego nagle się spięłam, ale z drugiej strony chłopak, do którego coś poczułam chciał porozmawiać ze mną o czymś ważnym. Kto by się nie zdenerował?

– O czym chcesz porozmawiać? – spytałam i zaczesałam pasemko swoim włosów za ucho. Chłopak ochrząknął i spojrzał na kwiaty, które odłożył spokojnie na stolik.

– Chciałem cię przeprosić, bardzo przeprosić – zaczął, siadając na kanapie — Powinieniem do ciebie przyjechać, bo wiem, że potrzebowałaś mnie w tamtym monecie, a mimo to nie zrobiłem tego i właśnie za to przepraszam – jego głos lekko zadrżał, a swoje oczy wbił we mnie.

– Dalczego nie przyjechałeś? – spytałam, siadając obok niego. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka, dając swoją dłoń na moje odkryte kolano. Poczułam, jak na miejscu dotkniętych pojawiła się gęsią skórka, więc ponownie przełknęłam ślinę.

– Niedawno przed tym tą sytuacją dostałem zdjęcie, na którym całujesz się z jakimś chłopakiem – jego głos ponownie zadrżał, ale bardziej.

Patrzyłam na niego ze zmarszczonymi brwiami, bo przecież od dłuższego czasu nie całowałam się z nikim innym oprócz niego. Odkąd go poznałam nie popatrzyłam na żadnego chłopaka z takim...uczuciem, jak na niego. Bo przecież czułam coś do niego. Coś, czego nie potrafiłam opisać i nawet nie wiedziałam, kiedy to uczucie się we mnie pojawiło. Nie wiedziałam, co to jest, ani czy chłopak czuł to samo do mnie. Choć powiedział, że mu na mnie zależało to jednak nie powiedział, co dokładnie poczuł.

Próbowałam odtworzyć w głowie wszystkie momenty, w których mogłam zrobić coś takiego, ale żadnego nie było. Nie było sytuacji, ani momentu, w którym całowałam się w ostatnim czasie. Myślałam tak chwilę, do póki nie zapaliła mi się w głowie lampka.

Adrien.

To imię odbijo się w moje głowie i usłyszałam je tak, jak zawsze je wypowiadałam, czyli z obrzydzeniem i nienawiścią. Przypomniała mi się każda sekunda i każdy jego ruch, gdy był u mnie ostatnim razem. Jednym z obrzydliwych ruchów był taki, gdy pocałował mnie. Wzdrygnęłam się, czując na swoich ustach ten okropny smak.

Właśnie wtedy zrozumiałam, że to wszystko zaplanował blondyn. Najpierw miał mnie pocałować, a gdy w końcu mu się to udało, ktoś zrobił zdjęcie, a później wysłał do Williama. Wszystko było tak logiczne i nie wiedziałam, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam.

Never say never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz