Rozdział 22.

6.6K 208 49
                                    

Jeden dzień, drugi dzień, trzeci dzień i o to takim sposobem była sobota. Nie wiedziałam, kiedy to przeleciało, bo cały czas byłam zajęta kłótnią z Leylą. Tak, pokłóciłam się z moją przyjaciółką pierwszy raz w życiu. Serio przez te wszystkie lata, które się przyjaźniłyśmy nie pokłóciłyśmy się ani razu, nie licząc sprzeczek. Oczywiście poszło o Williama. Cały czas go broniła i próbowała mi wmówić, że to zdjęcie było jedną, wielką pomyłką. Zachowywała się tak, jakby wiedziała, że to zdjęcie rzeczywiście było pomyłką. A przecież nie było! Było widać, co widniejo na zdjęciu, a ta mimo to próbowała mi wmówić, że to pomyłka.
Skończyło się na tym, że wyszłam z jej domu, nie zostając na noc. Wróciłam do domu cała zła i od tamtego momentu nie miał z nią kontaktu. Jedynie Lucas do mnie dzwonił dwa razy, bo chciał byśmy się pogodziły. Powiedziałam, że dopóki nie powiedzą mi całej prawdy, nie odezwę się do niej.

Doskonale wiedziałam, że coś przede mną ukrywali, ale nie wiedziałam, co i dlaczego nie chcieli mi tego powiedzieć.

Była sobota i to właśnie dziś miała przyjechać Ciotka z Peterem. Byłam szczęśliwa i chyba tylko to wydarzenie sprawiało, że nie chodziłam przygnębiona po domu. Mieli przyjechać około szesnastej, a było za dziesięć. Nie mogłam się doczekać,kiedy zobaczę tego kosmitę.

- Przyjechali! - usłyszałam głos swojej mamy. Wstałam z czarnej kanapy, która znajdowała się w salonie i poszłam do przedpokoju - Kylie, Peter - mruknęła brunetka, przytulając ich.

Kylie - brunetka z dużymi, błękitnymi oczami była ubrana w czerwony kombinezon, a na to zarzuconą czarną, jeans'ową kurtkę. Uśmiechała się miło do swojej siostry, a po chwili za niej wyłonił się jej syn. Na jego twarzy, jak zawsze widniał szeroki uśmiech, a dołeczki sprawiały, że jeszcze bardziej był uroczy. Czerwone włosy były roztrzepane, a dwa guziku od góry od jego koszuli były odpięte. Czarne spodnie ładnie opinały jego chude nogi.

- Julie, moja gwiazdeczko - podeszła do mnie kobieta, mocno mnie przytulając - Wyrosłaś - stwierdziła, kładząc swoje dłonie na moich pulchnych policzkach. Zaśmiałam się na jej słowa, bo może i miała trochę racji.

- Co u ciebie? - spytałam, posyłając jej szczery uśmiech. Na prawdę lubiłam swoją ciocię, a w niektórych chwilach traktowałam ją, jak drugą mamę.

- Wszystko jak w najlepszym porządku, a u ciebie? - spytała z uśmiechem. Odsunęłam się od niej i podeszłam do czerwonowłosego, by następnie go przytulić.

- Bywało lepiej - mruknęłam, kierując te słowa do brunetki - Co się tak szczerzysz, deklu? - zaśmiałam się, patrząc na zielonookiego.

- Wyładniałaś, kuzynka - szerzej się uśmiechnął, zjeżdżając swoim wzrokiem na moje piesi, które były pokryte czerwoną bluzką. Przewróciłam oczami na jego słowa i uniosłam brwi.

- Pamiętaj, że jestem twoją kuzynką - burknęłam, co wywołało u niego śmiech - Tęskniłam - wyszeptałam, gdy poczułam jak przytula mnie do siebie.

- Ja za tobą też - zaśmiał się, głaskając moje włosy - Julie, co u Noami? - usłyszałam jego cichy głos, a następnie poczułam, jak się spina.

Noami była śliczną szatynką z lekko pofalowanymi włosy. Mimo tego, że miała czternaście lat to była bardzo mądrą i dojrzałą dziewczyną. Śmieszne było to, że była młodszą siostrą Camerona, który był moim przyjacielem. A kim była Noami dla Pitera? Jego pierwszą, prawdziwą miłością. I może chłopak miał piętnaście lat i dużo osób powiedziało by, że był gówniarzem, ale mogłam przysiądź, że w życiu nie widziałam takiego uczucia, jakie łączyło go z szatynką.

Poznali się rok temu, dokładniej to u mnie w domu. Cameron kiedyś do mnie przyszedł i przyprowadził zielonooką, a że akurat Peter wtedy przyjechał, nie obeszło się bez pewnej sytuacji.

Never say never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz