Rozdział 17.

7.9K 208 40
                                    

Wracanie do przeszłości nie było dobrym pomysłem. Byłam zdania, że każdy powinien patrzeć do przodu i skupiać się na tym, co jest, a nie przypominać sobie, co było kiedyś. Po prostu nie miało to sensu. Przecież nie zmienilibyśmy przeszłości, więc jaki sens był do niej wracać?

Żaden.

Zawsze, gdy ktoś wspominał mi o przeszłości, karciłam go. Wtedy przypominały mi się wszystkie moje błędy z niej, o których marzyłam zapomnieć. Przecież nikt nie chciał wracać do swoich błędów, które zazwyczaj były naprawdę głupie.

Jednym błędem z mojej przyszłości, o którym już zdążyłam zapomnieć był niebieskooki blondyn. Kiedyś powodował szczęście w moim życiu, w sumie jak każdy człowiek, którego napotkałam na swojej drodze. Ale on się różnił od innych. Zarażał szczczęściem i miłością, powodując, że każdy człowiek chciał mieć go dla siebie. Można było nawet powiedzieć, że był ideałem, ale jak dla mnie do ideału było mu daleko.

Dażył mnie uczuciem i ja to doskonale wiedziałam i o dziwo nie przeszkadzało mi to. Lubiłam się podobać ludzią, więc kolejna osoba do tej kolekcji dała mi jeszcze większą pewność siebie. Mimo, że wiedziałam jakim i jak mocnym uczuciem mnie darzył, nie zwracałam na to uwagi. Uważałam go za przyjaciela, który doradzi mi w każdej sprawie i będzie przy mnie zawsze.

I było tak przez pierdolone osiem miesięcy.

Jednocześnie najgorsze osiem miesięcy w moim życiu, a jednocześnie najlepsze. Dlaczego najgorsze? Właśnie przez taką osobę, jak Adrien Lemaire dowiedziałam się, jak się manipuluje ludźmi. Patrzyłam jak to robi z taką profesją i zaangażowaniem, że w pewnym momencie robiłam dokładnie to, co on. Nie było by w tym nic dziwnego jakby manipulował innymi ludźmi, ale on manipulował mną. Swoją przyjaciółką, która wskoczyłaby za nim w ogień i obroniła go, choć by nie wiem co. Staczałam się przez niego i nawet o tym nie wiedziałam. Nie wiedziałam, że rzeczy, które z nim robiłam i które sprawiały mi szczęście, tak naprawdę były okropne, a przynajmniej na wiek, w którym je robiliśmy.

A dlaczego najlepsze? Sprawiał, że dni mojego życia spędzone z nim były jeszcze bardziej kolorowe, niż były zanim on do niego zawitał. Ale nie było to do końca prawda, bo szybko zorientowałam się jaki tak naprawdę był Adrien. Pokazywał mi świat przez różowe okulary, a on sam patrzył na nie przez szare. Zawsze tłumaczył się tym, że chciał dla mnie jak najlepiej i pragnął, bym widziała tylko plusy świata.

Byłam głupia i naiwna, przyznawałam się do bez bicia. Ale nie mógł mi wmówić, że robił to wszystko z miłości. To była jedyna rzecz, w którą nie wierzyłam, bo w inne już tak. Miłość na tym nie polegała, bo ona nawet nie istniała. Chciał mojego szczęścia, ale najpierw smutku, czego w żaden sposób nie rozumiałam.

Stojąc przed nim, przez myśli przelatuwał mi obraz, gdy stałam przed nim w swoim pokoju cała czerwona ze złości i jak krzyczałam na niego. Moje zdenerwowanie były w tedy tak wielkie, że zbiłam jakieś dwa wazony i kilka talerzy. Od razu, gdy się dowiedziałam, że manipulował mnie tylko po to, by mnie w sobie rozkochać, zrobiłam mu taką wielką awanturę, że mogłam się założyć, że moi sąsiedzi do teraz ją pamiętają.

Minęły trzy lata, a on nic się nie zmienił. W jego oczach, jak zawsze błyszczały iskierki szczęścia, co kiedyś czasami mnie denerwowało. Kiedyś ładny śmiech, a teraz uśmiech, na który nie mogłam patrzeć. Brzydziłam się nim w jakimś stopniu, a wspomnienia z przeszłości zaczęły powoli wracać.

Moje nowe postanowenie noworocze, które brzmiało, że miałam nie wracać do przeszłości poszło się jebać.

– Julie? – spytał z takim samym zszokowaniem, jak ja. Przełknęłam ślinę, słysząc moje imię, które padło z jego ust – Tak dawno się nie widzieliśmy, że zapomniałem nawet, gdzie mieszkasz – zaśmiał się i podrapał się wolną ręką po karku.

Never say never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz