W pewnych momentach nienawidziłam swojego życia. Nie ważne, jak bardzo chciałam odciąć się od przeszłości lub nie powracać do błędów, przez które nie miałam ochoty patrzeć na siebie w lustrze, to moje życie zawsze do tych rzeczy powracało. Nie mogłam zrozumieć tego, dlaczego moje życie tak bardzo chciało, bym płaciła za wszystkie swoje złe decyzję. Nie ważne było, że chciałam zakończyć jakiś rozdział w swoim życiu i zamknąć przed nim drzwi, bo życie i tak otwierało je po kilka razy i za każdym razem żałowałam bardziej tego, co kiedyś zrobiłam.
Miałam przed sobą dwie twarze, które były kompletnie inne. Przynajmniej tak mi się wydawało. Shawn - przystojny, zielonooki szatyn, który był wrogiem Williama, ale jednocześnie też osobą, z którą mnie coś łączyło. Nic wielkiego, lecz kilka pocałunków było. Nie widziałam go długo i mogłam stwierdzić, że się trochę zmienił. A szczególnie wyraz twarzy, bo już nie patrzył na mnie tak, jak na imprezie, na której się poznaliśmy, czy kolacji, na którą sam mnie zaprosił. Patrzył tak, jakbym stała się nagle jakimś śmieciem, którego w każdym momencie chciał wyrzucić do śmieci.
Oderwałam wzrok od szatyna i spojrzałam na blondyna. Pamiętałam, co jego mama mi powiedziała na jego temat. Pamiętałam, że wspominała o tym, że chłopak był niezrównoważony psychicznie, a te wszystkie jego dziwne zachowania wskazywały na to, że jednak to prawda. I nawet jeśli chciałabym patrzeć przez to na niego nieco inaczej to i tak bym nie potrafiła. Ten człowiek sprawił, że moja psychika siadła na dno i w końcu musiał za to zapłacić.
Nic się nie zmieniał, nawet jego wyraz twarzy, który był podobny do wyrazu Joker'a. Miał ogromny uśmiech na twarzy, gdy siedział na jednej z kanap u mnie w salonie, a ja przyglądałam się mu. Cieszył się z tego, że patrzyłam na niego, czego bardziej nie rozumiałam.
Ten człowiek miał swój świat i tylko osoba tak samo chora mogła do niego wejść.
– Czego chcecie? – spytałam przez zęby, patrząc na nich. Adrien zaśmiał się niczym pieprzony psychopata, a Shawn parsknął śmiechem.
Widok ich razem nie był widokiem, który widziałam w każdy słoneczny poranek. Był z tych widoków, w ktore nie mogłam uwierzyć, a może bardziej nie chciałam. Dla mnie byli oni inni, a jednak byli tam razem, więc logicznie musiał łączyć ich jakiś cel. Tylko pytanie co, a może kto był tym celem.
– Miłe powitanie – mruknął Shawn, uśmiechając się wrednie w moją stronę – Widzę, że związek kwitnie – dodał, a jego wzrok padł gdzieś obok mnie. Po chwili poczułam dobrze znany mi dotyk na dole pleców, który sprawił, że poczułam się o wiele lepiej.
– Zazdrościsz, że to ja w nim jestem, a nie ty? – parsknął William, który stał obok mnie. Kątem oka mogłam zobaczyć, jak mocno zacisnął szczękę.
Przymknęłam na kilka sekund oczy, bo zapragnęłam, by to wszystko okazało się głupim snem i to wszystko nie było prawdą. Nie chciałam mieć nic wspólnego z moim byłym przyjacielem, który okazał się pieprzonym manipulantem, a tym bardziej z Shawnem, który nienawidził się z Williamem. Boże, było to tak bardzo wszystko popieprzone i poskąplikowane, że mi samej trudno było się połapać w tym wszystkich.
– Jak niskie bym miał standardy, jeśli nie podobała by mi się twoja kobieta? – zielonooki uniósł jedną brew do góry, patrząc wymownie na mojego chłopaka – Tak, czy się siak, nie przyszliśmy tu, by udowadniać logiczne wnioski – odchrząknął i spojrzał na mnie. Przewróciłam oczami, zaplatając ręce na klatce piersiowej na to ź Przyszliśmy wyjaśnić...kilka nie jasnych spraw – odparł, uśmiechając się lekko.
Spojrzałam na Handersona, który stał po mojej prawej stronie. Widziałam, że jego szczęka była zaciśniętą, podobnie jak pięści. Wcale mu się nie dziwiłam, bo wiedziałam, jak bardzo nie lubił Shawna. Natomiast Adriena osobiście nie znał, ale za to znał go z moich opowieści. Kilka razy wspominałam mu o naszej relacji z blondynem, która skończyła się już trzy lata temu, więc coś o nim wiedział. Zdziwiłabym się, gdyby choć trochę go polubił.
CZYTASZ
Never say never
Teen FictionByłeś tym, czego od zawsze mi brakowało. 06.05.2021 - 14.04.2022