– Boże! Ja zdałam! – zaśmiałam się, wychodząc z samochodu, którym jeździłam – William, ja zdałam! – ponownie się zaśmiałam, a następnie mocno przulilam swojego chłopaka, który podszedł do mnie. Zacisnęłam ramiona na jego szyi, nie zwracając uwagi na to, że chłopak klepał mnie lekko w ramię.
– Julie...dusisz... – jęknął, a ja z przerażeniem odsunęłam się od niego, chwytając w dłonie jego piękną twarz.
– O Boże! Przepraszam, już lepiej? – spytałam. Chłopak wziął głęboki oddech, a następnie uśmiechnął się i pokiwał głową – Ja zdałam, rozumiesz to?! – wpadłam w euforię, która pojawiła się w moim ciele.
–.Mówiłem, że zdasz – mruknął chłopak, całując moje czoło – Jestem z ciebie kurewsko dumny – dodał, a moja twarz jeszcze bardziej się rozpromieniła. Ponownie przytuliłam chłopaka, ciesząc się, jak małe dziecko.
Stałam chwilę, przytulając się do chłopaka, a następnie skierowaliśmy się do jego samochodu. Już w ręce miałam kilka papierów, które były mi niezbędne i kurewsko się z tego cieszyłam. W końcu miałam prawo jazdy, które miało dać mi mnóstwo możliwości i ogółem ułatwić mi to bardzo życie. A szczególnie wtedy, kiedy wyjadę na studia i zapewne przeprowadze się do innego miasta, czego prawdę mówiąc nie chciałam robić. Chętnie zostałabym w San Francisco i nigdy stamtąd nie wyjeżdżała, lecz nie wiedziałam, czy tam były takie możliwości naukowe, bym do końca spełniła swoje marzenia.
Ale nie chciałam o tym myśleć wtedy. W tamtej chwili chciałam się skupić na nauce, ponieważ prawo jazdy miałam już za sobą. Teraz tylko musiałam kupić jakiś samochód, lecz szczerze nie spieszyło mi się do tego. Owszem, w końcu trzeba będzie go kupić, ale na nie chciałam robić wszystkiego na raz.
W ciszy wsiedliśmy do czarnego lamborghini, które należało do Williama. Cholernie podobało mi się to auto i chciałam w przyszłości kupić sobie choć trochę podobne do tamtego. Zapiełam pasy, bo jednak była to bardzo ważna czynność w samochodzie, czy innym rodzaju transportu i zsunęłam się lekko z fotela, by było mi wygodnie.
– Dowiem się w końcu, co to za niespodzianka? – zapytałam, odwracając głowę w stronę Williama. Brunet parsknął, odpalając silnik i ruszając z miejsca.
– Trochę cierpliwości, kochanie – mruknął w moim kierunku, patrząc na mnie kątem oka. Warknęłam pod nosem, co rozśmieszyło chłopaka i założyłam ręce na piersiach.
Spoglądałam na chłopaka, który ze skupieniem obserwował drogę którą jechaliśmy. Lubiłam patrzeć na niego, gdy ten prowadził. Był wtedy spokojny, ale też skupiony i w tym wydaniu wyglądał...gorąco. Uwielbiałam, gdy mężczyzna był pewny siebie, a William taki był. Szczególnie wtedy, gdy siadał za kierownicą. Wtedy miałam wrażenie, że w jego głowie to nie było nikogo oprócz jego i jego samochodu. Był tak bardzo pewny w każdym kroku, jaki wykonywał. Zmienianie biegów w jego wykonaniu, czy nawet głupie przekręcanie kierownicą jedną ręką było intrygujące i tak dziwnie hipnotyzujące.
Zresztą on cały był hipnotyzujący.
Był bardzo dobrym kierowcą i nikt nie mógł podważyć tego zdania. Nie wiedziałam, ile lat miał prawo jazdy, ale zachowywał się tak, jakby miał je od urodzenia. Nie przekraczał żadnego zakazu, co bardzo mnie cieszyło, bo miałam jakąś dziwną obsesję na punkcie bezpiecznego jeżdżenia.
– Tak seksownie wyglądam, gdy prowadzę, że nie możesz się na mnie na patrzeć? – spytał ciemnooki z uśmiechem. Parsknęłam śmiechem, wywracając oczami.
– Trudno się nie zgodzić – mruknęłam, przegryzając wargę – Lecz o wiele seksowniej wyglądałbyś na tylnich siedzeniach ze mną na swoich kolanach – mruknęłam, wzruszając ramionami. Przyglądałam się chłopakowi, gdy ten zacisnął szczękę, podobnie jak jedną dłoń, która była na kierowcy.
CZYTASZ
Never say never
Teen FictionByłeś tym, czego od zawsze mi brakowało. 06.05.2021 - 14.04.2022