Rozdział 32.

6.6K 214 43
                                    

Biegłam przez szkolny korytarz, modląc się w duchu, bym nie spóźniła się na lekcje, choć znając moje szczęście, to już byłam bardzo spóźniona. Przygotowywałam się na niezły opieprz od nauczycielki, bo przecież byłam do tego przyzwyczajona.

– Przepraszam za spóźnienie – mruknęłam, wchodząc do klasy. Każda para oczu spojrzała w moim kierunku, posyłając mi rozbawione spojrzenie.

– Dopiero nowy rok szkolny się zaczął, a panna Julie ma już cztery spóźnienia – usłyszałam kobiecy głos, przez co spojrzałam na nauczycielkę.

– No widzi Pani, widocznie jestem stworzona do spóźniania się – uśmiechnęłam się w jej stronę sarkastycznie, a ona sama obdarzyła mnie zabójczym spojrzeniem. Usiadłam spokojnie do ławki, nie zwracając uwagi na ciemnowłosą, która cały czas na mnie patrzyła. Spojrzałam na Leyle, która notowała coś w zeszycie, więc ja również wyciągnęłam swój i zaczęłam przepisywać przykłady z tablicy.

– Znowu zaspałaś? – spytała szeptem blondynka, patrząc na mnie kątem oka. Parsknęłam, bo była powinna znać na to pytanie odpowiedź – Może powinnaś chodzić spać wcześniej – mruknęła cicho. Ponownie parsknęłam.

– Leyla, ja chodzę spać o dwudziestej drugiej. Nie moja wina, że się nie wysypiam i że mogłabym spać godzinami – burknęłam.

Widziałam kątem oka, jak dziewczyna wywróciła czami na moje słowa. Zaśmiałam się cicho pod nosem, bo akurat z tym spaniem to mówiłam prawdę. Mogłam spać godzinami, a i tak nie byłam nigdy wyspana. Było to coraz bardziej dziwne, bo nie powinnam była tak robić, lecz najwidoczniej tego potrzebowałam, więc z tym nic nie robiłam.

– Rozmawiałaś z Williamem? – spytała po chwili zielonooka. Przełknęłam ślinę, przypominając sobie wszystko, co wydarzyło się kilka dni wcześniej.

Nie umiałam opisać, co działo się w mojej głowie. Wiedziałam, że podobał mi się William, ale co miałam zrobić z tą wiadomością? Podejść do niego i spytać, czy chcę wejść ze mną w związek? Nie było bata, bym to zrobiła. Nie byłam gotowa na związek, a mimo to czułam, że z nim mogłabym spróbować, tylko, że ja doskonale wiedziałam, że to by nie wyszło. Byliśmy zbyt uparci, by wejść w coś, w czym nigdy nie byliśmy, chociaż może William był w związku, ale nie chciał się do tego przyznać.

– Tak, a czemu pytasz? – zerknęłam na nią, a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła

– Po tym, jak zjadł u was śniadanie, był dziwnie radosny, chociaż w sumie on ostatnio cały czas taki jest – zaśmiała się cicho, by nauczycielka nie usłyszała.

– Wydaje ci się – burknęłam, przeczesując swoje włosy. Dziewczyna parsknęła, kręcąc głową.

– Za jakiś czas powiesz, co innego – mruknęła pod nosem, z powrotem wracając do przepisywania przykładów.

Nie pytałam się jej, o co jej chodziło Stwierdziłam, że nadejdzie czas, w którym oni powiedzą mi wszystko. Wszystko, co mieli mi powiedzieć i wszystko, co chciałabym wiedzieć. Wierzyłam w to, że w końcu zaczną być ze mną szczerzy, bo ja byłam z nimi szczera prawie cały czas.

                                   ***

– Nienawidzę fizyki – burknął Lucas, wkładając książki do szafki – Powiedzcie mi po chuj mi do życia wiadomość, że ruchem nazywamy zmianę położenia ciała, albo to, że układ jednowymiarowy stosujemy wtedy, gdy ciało porusza się po lini prostej? – uniósł brew, patrząc na nas.

– Nie zadawaj mi takich pytań, bo doskonale wiesz, że nie znam na nie odpowiedzi – uśmiechnęłam się sarkastycznie, patrząc na blondyna. Jego dziewczyna, która przytulała się do jego boku, parsknęła na moje słowa.

Never say never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz