Biegłam przez szkolny korytarz, modląc się w duchu, bym nie spóźniła się na lekcje, choć znając moje szczęście, to już byłam bardzo spóźniona. Przygotowywałam się na niezły opieprz od nauczycielki, bo przecież byłam do tego przyzwyczajona.
– Przepraszam za spóźnienie – mruknęłam, wchodząc do klasy. Każda para oczu spojrzała w moim kierunku, posyłając mi rozbawione spojrzenie.
– Dopiero nowy rok szkolny się zaczął, a panna Julie ma już cztery spóźnienia – usłyszałam kobiecy głos, przez co spojrzałam na nauczycielkę.
– No widzi Pani, widocznie jestem stworzona do spóźniania się – uśmiechnęłam się w jej stronę sarkastycznie, a ona sama obdarzyła mnie zabójczym spojrzeniem. Usiadłam spokojnie do ławki, nie zwracając uwagi na ciemnowłosą, która cały czas na mnie patrzyła. Spojrzałam na Leyle, która notowała coś w zeszycie, więc ja również wyciągnęłam swój i zaczęłam przepisywać przykłady z tablicy.
– Znowu zaspałaś? – spytała szeptem blondynka, patrząc na mnie kątem oka. Parsknęłam, bo była powinna znać na to pytanie odpowiedź – Może powinnaś chodzić spać wcześniej – mruknęła cicho. Ponownie parsknęłam.
– Leyla, ja chodzę spać o dwudziestej drugiej. Nie moja wina, że się nie wysypiam i że mogłabym spać godzinami – burknęłam.
Widziałam kątem oka, jak dziewczyna wywróciła czami na moje słowa. Zaśmiałam się cicho pod nosem, bo akurat z tym spaniem to mówiłam prawdę. Mogłam spać godzinami, a i tak nie byłam nigdy wyspana. Było to coraz bardziej dziwne, bo nie powinnam była tak robić, lecz najwidoczniej tego potrzebowałam, więc z tym nic nie robiłam.
– Rozmawiałaś z Williamem? – spytała po chwili zielonooka. Przełknęłam ślinę, przypominając sobie wszystko, co wydarzyło się kilka dni wcześniej.
Nie umiałam opisać, co działo się w mojej głowie. Wiedziałam, że podobał mi się William, ale co miałam zrobić z tą wiadomością? Podejść do niego i spytać, czy chcę wejść ze mną w związek? Nie było bata, bym to zrobiła. Nie byłam gotowa na związek, a mimo to czułam, że z nim mogłabym spróbować, tylko, że ja doskonale wiedziałam, że to by nie wyszło. Byliśmy zbyt uparci, by wejść w coś, w czym nigdy nie byliśmy, chociaż może William był w związku, ale nie chciał się do tego przyznać.
– Tak, a czemu pytasz? – zerknęłam na nią, a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła
– Po tym, jak zjadł u was śniadanie, był dziwnie radosny, chociaż w sumie on ostatnio cały czas taki jest – zaśmiała się cicho, by nauczycielka nie usłyszała.
– Wydaje ci się – burknęłam, przeczesując swoje włosy. Dziewczyna parsknęła, kręcąc głową.
– Za jakiś czas powiesz, co innego – mruknęła pod nosem, z powrotem wracając do przepisywania przykładów.
Nie pytałam się jej, o co jej chodziło Stwierdziłam, że nadejdzie czas, w którym oni powiedzą mi wszystko. Wszystko, co mieli mi powiedzieć i wszystko, co chciałabym wiedzieć. Wierzyłam w to, że w końcu zaczną być ze mną szczerzy, bo ja byłam z nimi szczera prawie cały czas.
***
– Nienawidzę fizyki – burknął Lucas, wkładając książki do szafki – Powiedzcie mi po chuj mi do życia wiadomość, że ruchem nazywamy zmianę położenia ciała, albo to, że układ jednowymiarowy stosujemy wtedy, gdy ciało porusza się po lini prostej? – uniósł brew, patrząc na nas.
– Nie zadawaj mi takich pytań, bo doskonale wiesz, że nie znam na nie odpowiedzi – uśmiechnęłam się sarkastycznie, patrząc na blondyna. Jego dziewczyna, która przytulała się do jego boku, parsknęła na moje słowa.
CZYTASZ
Never say never
Teen FictionByłeś tym, czego od zawsze mi brakowało. 06.05.2021 - 14.04.2022