Rozdział 30.

6.4K 202 91
                                    

Pov. Alex

Opadłem na łóżko, głośno dysząc i wycierając swoje mokre czoło. Widziałem kątem oka, jak blondynka, która leżała obok patrzyła na mnie i uśmiechała się. Przewróciłem oczami w myślach, bo doskonale wiedziałem, że czuła się zajebiście po tym, jak się pieprzyliśmy. Po chwili dziewczyna przysuneła się w moją stronę, a ja spojrzałam na nią.

– Byłeś świetny – uśmiechnęła się, trzepocząc ciemnymi rzęsami. Gdy tak ruszała nimi miałem wrażenie, że zaraz jej odpadną.

One były dłuższe, niż mój fiut.

– Nigdy nie było mi tak dobrze – mruknęła, bardziej się do mnie przysuwając i całując mnie w szyję. Uśmiechnąłem się, bo kurewsko lubiłem czuć usta na swojej szyi.

– Mi też, skarbie – mruknąłem, lecz no cóż...kłamałem, bo prawda była taka, że nie raz miałem lepszy seks z innymi dziewczynami.

To nie tak, że ja je wykorzystywałem, bo szanowałem je i traktowałem dobrze. To po prostu one nie znały wyrażenia i znaczenia słów tylko seks. Za każdym razem, gdy szłem z którąś do łóżka przed tym wspominałem, że to tylko jedna spędzona noc razem i na następny dzień oboje o tym zapominamy, ale niektóre tego nie rozumiały, co mnie irytowało. Jasno mówiłem, że nie wchodziłem w związki, ale one i tak stwierdzały, że ich pragnę.

– Chciałabym powtórkę – mruknęła, przejeżdżając swoją chudą dłonią po moim brzuchu. Zaśmiałam się, bo dawało mi to dużą satysfakcję.

Odwróciłem głowę w stronę dziewczyny, napotykając jej pożądliwe spojrzenie. Nachyliłem się i musnąłem jej usta, a po chwili ponownie się uśmiechnąłem, gdy dziewczyna chwyciła mnie za kark i podniosła się, by zaraz po tym siąść na mnie okrakiem. Otarła się o mnie, przez co poczułam, jak zrobiłem się twardy. Chwyciłem zielonooką za biodra i przysunąłem ją do siebie bliżej. Po chwili jej usta zeszły na moją szyję, którą zaczęła ssać.

Dryń, dryń, dryń.

– Kurwa – mruknąłem, zataczając palcami kółka na brzuchu nagiej dziewczyny – Muszę odebrać – dodałem, wyciągając rękę w kierunku szafki nocnej, na której był mój telefon – Halo? – spytałam, gdy w końcu miałem go w ręce.

– Jesteś mi potrzebny – usłyszałem głos Handersona w słuchawce. Zagryzłem wargę, gdy blondynka, która cały szas na mnie siedziała, zeszła pocałunkami na mój brzuch. Wziąłem wdech, gdy uniosła na mnie spojrzenie.

Boże, jakie to było seksowne.

– Nie mogę teraz, jestem zajęty – odparłem, cały czas patrząc na dziewczynę. Blondynka uśmiechnęła się chytrze i lekko odsunęła kołdrę, ukazując tym kawałek mojego podbrzusza.

– Jebie mnie to, stary, czy ruchasz laske, albo, czy ona robi ci dobrze – warknął, a ja przewróciłem oczami, wiedząc, że William nie dałby za wygraną – Masz się u mnie zjawić do piętnastu minut, a jeśli nie, to przyjadę do ciebie i wezmę siłą, a tą twoją koleżankę wyrzucę przez okno – dodał już spokojniej.

– Będę do dziesięciu minut – burknąłem od niechcenia. Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na poprzednie miejsce. W ostatniej chwili lekko złapałem blond włosy w dłoń i podciągnąłem do góry, gdy usta dziewczyny już zbliżały się do mojej męskości – Muszę jechać – wstałem i ubrałem na siebie ubrania, które leżały na podłodze.

– Powtórzymy to kiedyś? – spytała, uśmiechając się szeroko i puszczając mi oczko. Pokiwałem głową, ubierając bluzkę i czekając, aż dziewczyna też się ubierzę, lecz nic nie wskazywało na to, by chciała to zrobić.

Never say never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz