Rozdział 39.

6.1K 200 50
                                    

W moim życiu było dużo momentów, w których nie wiedziałam, co zrobić. W mojej głowie miałam wiele niepotrzebnych myśli, które gryzły się ze sobą w każdej sprawie. Jedne były nierozsądne, a niektóre mądre, lecz nie zawsze odnosiły sukces. Ta myśl, którą miałam wtedy w głowie nie była nierozsądna, ale też nie była mądra. Przez tą myśl powróciłam po raz kolejny do przeszłości, która coraz szybciej mnie goniła. Nienawidziłam do niej wracać, a mimo to cały czas to robiłam. Stary, błękitny domek spowodował, że przez oczy przeleciało kilkadziesiąt momentów z przeszłości. Pierwsze grzechy, które tam robiłam zniszczyły mnie i to, czego uczyli mnie rodzicie od małego. Wszystko wróciło. Każda sekunda spędzona z Adrienem. Każdy śmiech i każdy płacz.

Przymknęłam powieki, by choć na chwilę nie widzieć tego wszystkiego. Wzięłam kilka głębokich wdechów i ruszyłam w głąb ogrodu, który już nie był taki zadbany, jak kiedyś. Wchodząc na ganek, wspomnienia z kilku lat wbiły się we mnie z potrójną mocą. Moje oczy zaszła mgła, a przed oczami pojawił mi się tak bardzo znany widok.

– No spróbuj – mruknął blondyn, kierując w moją stronę foliowy woreczek. Uniosłam na niego wzrok, zwilżając wargi i obdarzyłam go zimnym spojrzeniem, przez co uniósł brew do góry.

– Nie ćpam – burknęłam i odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Adrien westchnął, podchodząc do mnie i kładząc swoją zimną dłoń na moich policzku.

– Skarbie... – szepnął, przybliżając się do mnie jeszcze bardziej. Mały uśmiech wkradł się na moje usta, gdy uniósł mój podbródek, a nasze oczy się spotkały – Chcesz im zaimponować? – spytał, a ja spojrzałam na dwóch szatynów, którzy wyczekiwali na mój ruch. Patrząc jednemu w oczu, kiwnęłam głową, a kątem oka zobaczyłam, jak Adrien się uśmiechnął – Więc to zrób, a nie pożałujesz – dodał, nachylając się nad moim uchem. Nie minęła chwila, a poczułam różową tabletkę na moim języku, która rostapiała się z każdą sekundą.

Warknęłam pod nosem, gdy wspomnienie się rozmazało, a w gardle pojawiła się gula. Po kilku sekundach się otrząsnęłam i zapukałam do starych, drewnianych drzwi, które szybko się otworzyły.

– W czym mogę pomóc? — spytała niska kobieta, która stanęła w drzwiach. Jej jasne włosy były spięte w koka, a błekitne oczy lśniły. Była bardzo podobna do swojego syna. Aż za bardzo.

– Dzień dobry, Pani Lemaire – uśmiechnęłam się, a kobieta ze zdziwienia uchyliłam oczu i usta, zakrywając je.

– Boże...Julie – szepnęła kobieta, patrząc na mnie, jak na ducha. Podeszła do mnie, nadal patrząc z niedowierzaniem – Tak bardzo się zmieniłaś — dodała, jeżdżąc wzrokiem po moim ciele.

Wcale się nie dziwiłam, że uznała, że sie zmieniłam, bo to prawda. Ostatnim razem widziała mnie z dobre ponad trzy lata temu. Zmieniłam się z charakteru, ponieważ byłam bardziej zimna i stanowcza, z wyglądu to już w ogóle się zmieniłam. Bardziej wydoroślałam i spoważniałam, co dało kilka dobrych procent do atrakcyjności.

Mama Adriena zawsze dobrze mnie traktowała. Od samego początku ją polubiłam, a ona mnie. Często przychodziłam do niej na herbatę i rozmawiałyśmy na wszystkie tematy. Miałam z jej strony wsparcie, którego bardzo potrzebowałam w czasach, w których zadawałam się z jej synem. Ona sama nie wiedziała, co Adrien ze mną robił, a bardziej z moją psychiką. Nigdy jej nie wspominałam o naszych kłótniach, ani o żadnych problemach, jakie między nami się pojawiały i mogłam się założyć, że Adrien też jej nic nie mówił. On ukrywał przed nią zbyt wiele rzeczy, a ja nie miałam wtedy tak silnej woli, by jej to wszystko powiedzieć.

Adrien i jego mama bardzo się od siebie różnili. Czasami nawet zastanawiałam się, czy na pewno byli rodziną, bo byli kompletnie inni. Blondyn był zimnym, manipulującym i ohydnym człowiekiem, a blondynka miła, troskliwa i ciepła. Jedyne, co ich łączyło to wygląd, bo byli niemal identyczni, lecz charaktery to były kompletnie inne planety.

Never say never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz