Pół roku później.
Potarłam wykończone oczy, usiłując zmusić się do pracy. Termin mnie gonił a w wynajętym mieszkaniu współlokatorki urządzały sobie kolejną imprezę. Nienawidziłam hałasu i alkoholu, sam jego zapach wystarczał mi do tego, żebym miała mdłości. Po pierwszej szalonej bibie, przez którą musiałam wyjść z domu w środku nocy, bo jakiś idiota usiłował mnie obmacywać trzymałam się od nich w te dni z daleka.
Pora poszukać własnego kąta. Cieszyły mnie późne godziny otwarcia biblioteki uniwersyteckiej, przynajmniej tu było cicho. Ukryta pomiędzy regałami z albumami malarskimi, mogłam swobodnie skupić się na dopracowaniu szczegółów. Wróżki tańczyły wśród kwiatów. Miałam cztery wersje tego samego ujęcia. Będę musiała wysłać je rano do asystentki Górskiego. Gdy wybiorą jeden wyślę wersję kolorową i zabiorę się do kolejnej wybranej sceny. Ziewnęłam szeroko. Jasna cholera potrzebuję kawy, a ta w termosie się skończyła. Moje ciało opadało miękko, odpuszczając sobie czuwanie. Obraz się zlał w jedno. Tylko na chwilę zamknę powieki.
Cichy szelest wyrwał mnie z krainy snu, ktoś przeglądał moją pracę. Nieostry wzrok nie był w stanie wychwycić niuansów, ale byłam pewna jednego, to był facet.
- Hej, zostaw to. – Warknęłam zrywając się na równe nogi.
- Przepraszam, rozsypały się, nie chciałem ich zniszczyć. – Miły dla ucha baryton mnie zaskoczył, wepchnęłam na nos okulary i zerknęłam w górę. Facet był ode mnie sporo starszy. Może dobre dziesięć lat. Przed oczami zamajaczyła mi wytatuowana dłoń, z dwoma pasami złota na palcach i dużym srebrnym pierścieniem na środkowym palcu przedstawiającym czaszkę. Ta srebrna ozdoba kojarzyła mi się z piratami. Trzymał kartki w tej dłoni. Jasna cholera moje rysunki. – Masz talent dziewczyno, to niezwykłe. – Wyrwałam mu je z dłoni i niezgrabnie podniosłam zdrętwiałe ciało.
- Ta. – Wymamrotałam i wepchnęłam wszystko do plecaka. Stał tam wlepiając we mnie swój wzrok. Co było gorsze ledwie widziałam jego twarz, znowu musiałam zmienić okulary. Siedzenie w ciemnej bibliotece też nie poprawiało mi wzroku, jedno było pewne z tej perspektywy wyglądał przerażająco. Znajomy strach ścisnął mój żołądek. Zerwałam się na równe nogi i bez słowa minęłam teraz wyprostowaną sylwetkę faceta. Wiedziałam jedno, na głowie miał czapeczkę z daszkiem a tułów otulała mu zwykła jeansowa bluza, jakich setki widuje się na ulicach.
Minęłam go tak szerokim łukiem jak tylko mogłam, patrząc jedynie pod nogi. Coś mamrotał pod nosem, ale nie miałam zamiaru poświęcać temu uwagi. Bo i po co, był jednym z tysięcy bezimiennych twarzy jakie mogłam mijać codziennie i niech tak zostanie. Nie cierpię mężczyzn jako takich, ten podgatunek jest niezbędny tylko do jednego. A, że nie planowałam rozmnażania, mi nie byli potrzebni do niczego. Żadnemu z nich nie poświęcałam uwagi, nie umawiałam się z nimi, nie rozmawiałam, jeżeli nie musiałam ignorowałam ich do bólu. I tak naprawdę zwyczajnie się ich bałam.
- Hej zaczekaj. – Nie ma mowy, przyśpieszyłam wbiegając pomiędzy regały. Tam za kolejnym, było moje tajne wyjście. Pani Malwina, kobieta w wieku mojej babci pokazała mi je z dobrego serca. To dzięki niej spędzałam tu beztrosko tyle godzin, ile chciałam.
Szczęśliwie uniknęłam mojego prześladowcy. Teraz wystarczy dotrzeć na Grodzką i będę w domu. Może mam szczęście i impreza się skończyła.
Dwa tygodnie później wrzucałam ostatnie ciuchy do kartonu, na dole czekała na mnie taksówka. Tamtego dnia nie miałam szczęścia, powrót do tego mieszkania omal nie skończył się dla mnie tragicznie. Nadal byłam wściekła na okoliczności tego zdarzenia. Moje współlokatorki wpuszczały do środka ludzi jak leci, nie tylko znajomych. Kiedy zakradłam się tu o trzeciej nad ranem, w moim pokoju czaił się obcy facet, który ubzdurał sobie, że się ze mną zabawi.
Walczyłam z całych sił, aby się uwolnić od jego ciężaru na sobie. Dzisiaj walczę o to, aby pozbyć się koszmarów. Owszem do gwałtu jako takiego nie doszło, co nie znaczy, że mojej psychice nie zadano go. Pobił mnie dotkliwie, zanim ocknął się ktokolwiek przebywający w moim mieszkaniu. Zdążył też porwać na mnie odzież, pogryźć moje piersi, które do tej pory bolały przy dotyku. Nigdy nikt mnie nie dotykał, żaden chłopak i ten akt sam w sobie powodował, że wypluwałam żołądek za każdym razem, gdy obrazy budziły mnie ze snu.
Notatka policyjna głosiła, że napastnik korzystając z zamieszania uciekł a ja wylądowałam w szpitalu. Prawdę rzecz biorąc niewiele ze zdarzeń po samej napaści pamiętałam. Byłam w zbyt wielkim szoku.
Pani Paulina zaskoczona tym, że przez trzy dni nie pokazałam się w bibliotece zadzwoniła do mnie, gdy wydukałam jej co się stało zabrała mnie do siebie. Dzięki jej ciepłej opiece doszłam jako tako do formy. Rozpuściła wici po znajomych i znalazła mi mieszkanko, a dokładniej małe atelier z ledwie kilkoma szafkami kuchennym, mikrą łazienką i kanapą w rogu. Ale to w czym się zakochałam, to światło wielkie okna dawały go tyle ile potrzeba było artyście. Nadal unosił się we wnętrzu zapach terpentyny, w jednym z rogów stały powleczone ramy i pęknięta sztaluga.
Samego właściciela nie poznałam. Podobno przebywał na urlopie zagranicznym. Starsza pani, zajmująca się w jego imieniu wynajmem podała mi jedynie umowę do podpisania z jego podpisem na dole. Mirosław Marek. Skądś znałam te nazwisko. Przypomnę sobie kiedyś, a tymczasem miałam w końcu coś co mogłam nazwać tylko moim.
- Laska bez urazy. – Lena moja współlokatorka wdzięczyła się do mnie. Miałam ochotę splunąć jej w twarz. Cholerna idiotka.
- Mam zamiar ją długo pielęgnować. – Odpowiedziałam złośliwie. Jej wargi oklapły a ona wyglądała na zdziwioną. – Jesteście zdrowo rąbnięte i kiedyś to was spotka to samo.
- Wiesz, my lubimy. – Tak lepiej niech nie kończy. – Seks. – Teraz to mnie szlag trafił. Płomień pod moją skórą zapłonął jaśniej.
- A co gwałt ma wspólnego z seksem? Wytłumacz mi to. – Ryknęłam prosto w jej głupią twarz. – Czy to, że ktoś cię wali w pysk to dla ciebie gra wstępna? A może jak cię gryzie tak bardzo, że masz siniaki przez tygodnie? Czy ty kurwa znasz różnicę pomiędzy seksem za zgodą a taką, kiedy mówisz nie? Ogarnij się dziewczyno, bo ktoś ci zrobi olbrzymią krzywdę, jeśli nie będziesz ostrożna.
CZYTASZ
Zagubiona. ✓
RomanceUkryta pomiędzy regałami z albumami malarskimi, mogłam swobodnie skupić się na dopracowaniu szczegółów. Wróżki tańczyły wśród kwiatów. Miałam cztery wersje tego samego ujęcia. Będę musiała wysłać je rano do asystentki Górskiego. Gdy wybiorą jeden wy...