14/3.

707 102 54
                                    

Zawsze byłam typem człowieka, który za rogiem nie oczekiwał nowej przygody, ale spodziewał się kłopotów. Bo przecież życie lubiło udowadniać mi, że samozadowolenie bywa ukarane. Dlatego nigdy sobie nie odpuszczałam. Nie wystarczało mi, że dostawałam jedną pensję. Postanowiłam dorabiać, co Mirek przyjął z czułym uśmiechem, wspierając mnie w moim dodatkowym zajęciu. Ja szyłam laleczki, on je wypychał i o dziwo robił im makijaż. Pomagał mi taszczyć tygodniowy urobek co niedzielę na pobliski targ, siadał tam obok mnie i rysował karykatury za kilka pensów. Zadzwoniłam też do wuja i poprosiłam o kupienie w moim imieniu mieszkanka na poddaszu, tego w którym zaczęła się tak naprawdę nasza historia. Miałam do niego sentyment i może kiedyś przekażę je naszym dzieciom, o których często wspominał Mirek. Był ich tak pewien jak nas razem i tego, że się pobierzemy. Bawiła mnie chwilami ta jego pewność. Uwielbiałam go, kochałam dotyk jego skóry i coraz śmielsze pieszczoty jakimi mnie obdarzał. Nigdy nie nalegał na konsumpcję naszego związku, to raczej ja zaczynałam chcieć tego coraz bardziej.

Mirek zachwycony tym, że sprzedał mieszkanko i miał wkład na wykupienie swojego boxu w firmie Sławka. Obydwaj wpadli na taki właśnie pomysł. Podzielili salon na kilka stanowisk i sprzedawali prawa do użytkowania ich. Postarali się też o pozwolenie dla Mirka na pracę. I dotację. Liv była mistrzynią w załatwianiu takich niuansów. Liczyliśmy się z tym, że początki będą trudne i to ja będę nas utrzymywać. Chociaż Mirek nie siadał i nie czekał, że pieniądze spadną mu z nieba. Obaj ze Sławkiem niektóre poranki spędzali na rozładowywaniu towarów w porcie lub na dowożeniu ich do konkretnych restauracji. O dziesiątej szedł na kurs a wieczorem tatuował lub rysował. Rozkręcanie biznesu nie jest łatwe, nie w tak dużym mieście i nie wtedy, gdy jesteś obcokrajowcem. Szansą dla niego był udział w pokazie po kursie. Szukał modelki do wytatuowania, ale nie stać go było na płatne ogłoszenia. Pozostawało nam jedynie nalepianie ręcznie wykonanych ulotek blisko szkół wyższych czy też w małych sklepikach. To wymagało wielkiej cierpliwości i ilości czasu, której oboje nie mieliśmy.

- Jasna cholera. - Mirek narzekał, mamrocząc do siebie po odebraniu kolejnego telefonu.

- Co się dzieje? – Jak zawsze zerwał czapkę z głowy i przeczesał swoje gęste kosmyki.

- Musiałem odmówić kolejnej osobie, zgłaszają się sami mężczyźni albo kobiety o zbyt wiotkiej skórze do tej techniki. To muszą być delikatnie rozmyte kwiaty, taki temat mi przydzielono. – Sięgnął do plecaka i wyjął notatnik pokazując mi prześliczny rysunek. Typowo kobiecy, przeznaczony na przedramiona. Każda młoda kobieta by się w nim zakochała, bo był słodki wręcz cukierkowy.

- Piękny. – Wyszeptałam delikatnie przesuwając palcem po płatkach kwiatów.

- Cieszę się, że ci się podoba. – Lubiłam, gdy jego oczy rozświetlało szczęście.

- Zrobię to. – Oznajmiłam mu nadal podziwiając jego pracę. To nas łączyło, wspólna pasja, chociaż on już nie malował. Mnie nadal chwilami brakowało uczucia pędzla w dłoni. Teraz jego płótnem była skóra.

- Co? Nie rozumiem. – Wybełkotał, bo właśnie wpychał kawał i to nie kawałek a olbrzymi kawał jabłecznika do ust. Facet był totalnym łasuchem i żadna ilość cukru go nie zadowalała. Czasem miałam wrażenie, że tylko on sprawia, że daje radę utrzymać się na nogach. Zachichotałam, bo robił zeza sprawdzając czy czasem jakieś okruszki nie przyczepiły mu się do nosa. Wręcz przypominał uroczego owczarka, który zamierzał oblizać swój pyszczek. – Pyszne. – Zamruczał. Tak pyszne jak ty. – Tak teraz zamierzał mnie skłaniać do grzechu. Jak to mawiał.

- Chwila. Poczekaj. – Uciekłam spod jego ramion. – Nie szukaj modelki, ja nią zostanę. – Zamilkł mrugając tymi swoimi cudownymi oczyskami.

- Naprawdę? – Szeroki uśmiech rozświetlił jego twarz. Później spoważniał. – Kochanie, tworzenie tatuażu boli, przecież wiesz, jak powstają. To nie jest chwila ten będę robił w kilku etapach. Trenowałem na świńskiej skórze i na innych rzeczach, nawet na swojej nodze, ale mimo wszystko oznaczę cię na całe życie. – Zrozumiałam, że to dla niego bardzo ważne. Przełom między nami.

- Tak. Ja to wszystko wiem. – Zgarnął mnie w ramiona, tuląc do siebie.

- Kocham cię. – Wyszeptał. - Nawet nie wiesz jak bardzo.

- Wiem. – Odszepnęłam. Podnosząc twarz i patrząc mu w oczy. Czasem istnieją chwile idealne. Ta taka właśnie była. – Ja też cię kocham.

- Wiem. – I jak w każdym romansie w harlequinach pocałował mnie. A czytałam ich wiele ucząc się języka. 

Zagubiona. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz