Tydzień później.
Jeszcze chwila i zbiorę manele i polecę do kraju szukać mojego faceta. Zamiast cieszyć się pozostałościami po miesiącu miodowym ja zmagam się ze świadomością, że całe życie ja i moja matka byłyśmy okłamywane. Mój dziadek, jasna cholera jak to dziwnie brzmi w odniesieniu do Antoniego dokładnie mi wyjaśnił jak wiele tajemnic miała nasza rodzina i jak bolesne czasy ma on sam za sobą. Poświęcił wiele, aby dać swojej córeczce dom i sromotnie ją zawiódł, bo ludzie, którym powinien ufać okradli go nawet z dziecka.
Teraz robił wszystko, aby mnie i mamie ułatwić kiedyś życie. Inwestował, gdzie się da, prowadził dwie firmy w Polsce ze swoim przyjacielem, jedna taksówkarska a drugą z flotyllą małych ciężarówek do przeprowadzek, a tutaj pracował w pocie czoła nad kolejnymi domami. Teraz kupił prawdziwą ruderę, ale stała w dobrej dzielnicy i można było na niej sporo zarobić. Sławek pracował razem z nim porankami, a wstawali o czwartej rano i jechali na budowę. Sławek wracał tu w południe zjadał obiad i schodził do salonu. Klientów było coraz więcej a on dawał z siebie wszystko.
Mirek nie mógł sobie wybrać gorszego momentu na znikanie. Ja poszukiwałam pracownika do swojej firmy, bo zbyt wiele zamówień wpływało. Przydałby mi się ktoś odbierający telefony, ale tymczasem kupiłam automatyczną sekretarkę i przestałam biegać do telefonu co chwilę.
Dzisiaj wszystko mi przeciekało przez ręce, obiad omal nie został spalony, dwie bele materiału przyszły tak zniszczone, że prawie płakałam, gdy odkryłam, że skroiłam połowę a rdzawe plamy na sukienkach lalek prezentują się jakby to była krew. Do tego Antoni rozciął głowę i wylądował na pogotowiu. Zawiózł go Sławek a klient, który na niego czekał wyzwał mnie od niepoważnych.
- I co jeszcze? - Zaskrzeczałam niezadowolona, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Ostatnio było tu w okolicy kilka włamań, więc zamontowaliśmy wczoraj sztabę w drzwiach jako dodatkową ochronę. Po krzykach tamtego faceta zamknęłam ją na wypadek, gdyby zechciało mu się wrócić, żeby nadal psioczyć.
Skradając się na palcach wyjrzałam na ganek przez okienko wykuszowe i omal nie pisnęłam ze szczęścia, pędząc do drzwi. Otwierałam czym prędzej.
- Klucze nie pasują. - Mirek wymruczał w moim kierunku.
- Cześć. - Wypaliłam uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Cześć kotku. - Rzucił torbę pod nogi i zgarnął mnie w swoje ramiona. - Jak ja za tobą tęskniłem. - Nie miałam szansy mu odpowiedzieć, bo mnie całował jak szalony.
- W końcu jesteś. - Stwierdziłam, gdy już mnie odstawił na nogi. - Miałam już się spakować i po ciebie jechać. - Roześmiał się idąc do kuchni.
- Jestem głodny jak pies. Dzwoniłem do domu, nikt nie odbierał to wziąłem taksówkę. - No i poczułam się winna.
- Szyłam, mamy automatyczną sekretarkę, bo ciągle ktoś tu wydzwania. - Pokiwał głową.
- Mam ci tyle do opowiedzenia. - Pokręcił głową.
- Moja była siedzi, najwyraźniej zabukowała się u mojej mamy i obie zwabiły mnie do kraju, żeby „naprawić nasz związek" - Jego słowa zatrzymały mnie w pół kroku.
- Żartujesz?
- Chciałbym. A finał był taki, że wezwałem policję, z matką się pokłóciłem. Byłą odstawili na dołek i czeka ją sprawa międzynarodowa chyba. Interpol ma się tym gównem zająć. - Odruchowo nakładałam mu obiad. On płukał ręce w kuchennym zlewie. Wyglądał na wykończonego. - Cyrk nie z tej ziemi i nic więcej. Przynajmniej nie muszę się oglądać za plecy i bać się, że napadnie na ciebie.
- Wiesz co? Ona nawet stamtąd może nam narobić problemów. Znając jej pomysły. - Parsknął niewesoło pod nosem nadal stojąc i nawijając makaron na widelec. Dzisiaj to był jedynie on i sos warzywny, bo dawno nie byłam na zakupach.
- Pyszne. - Stwierdził jedząc tak szybko, jakby tam głodował.
Opowiadaliśmy sobie zdarzenia z ostatnich dni, kręcąc głową chwilami z zaskoczenia. Czasami są takie dni, lub tygodnie, że nie wiemy w co ręce wsadzić i jak złapać trochę snu. U nas takie sytuacje zdarzały się często. Wiecznie żyliśmy pod presją i parliśmy do przodu. Bo jakie mieliśmy wyjście?
CZYTASZ
Zagubiona. ✓
RomanceUkryta pomiędzy regałami z albumami malarskimi, mogłam swobodnie skupić się na dopracowaniu szczegółów. Wróżki tańczyły wśród kwiatów. Miałam cztery wersje tego samego ujęcia. Będę musiała wysłać je rano do asystentki Górskiego. Gdy wybiorą jeden wy...