14/1.

725 100 32
                                    

Tej nocy po raz pierwszy świadomie pojęliśmy decyzję o spaniu razem. Nie ze względu na okoliczności czy brak innego miejsca. Zrobiliśmy to, bo chcieliśmy tego. Wtuleni w siebie, z opuchniętymi wargami i rozczochranymi włosami. Tak chciałam to zapamiętać. Wtulałam się w niego, ciesząc się dotykiem jego nagiej skóry. I wdychając ten piżmowy zapach. Mężczyzny, dojrzałości i jedwabiu jakim była jego skóra.

- Dzień dobry. – Senny ochrypły głos Mirka wyrwał mnie z krainy szczęśliwości. Uśmiechnęłam się delikatnie po raz ostatni wtulając się w niego. Spodziewałam się niezręczności albo ataku na moje ciało i wymuszania na mnie seksu. Boże jak bardzo się myliłam, Mirek kolejny raz udowodnił mi, że nie jest taki jak mój ojciec. Owszem dostałam całusa, a nawet całą masę cnotliwych i śmiesznych całusków.

Nos, czoło zagłębienie między szyją a ramieniem. Policzki łaskotał mi jego zarost, miałam wrażenie, że to bardziej zabawa niż napaść czy wymóg.

Ten ranek zapamiętam jako ciąg śmiechu i radości. Nawet nie miałam ochoty pytać o to, gdzie zniknął, bo bałam się to zepsuć.

- Zrobię śniadanie, ty odpocznij. – No chyba on mnie nie znał wcale. Musiałam mieć mocno buntowniczą minę, bo zachichotał. – Wiem, ty rano wstajesz, ale musimy porozmawiać i wygodniej nam będzie tu. I chcę ci podać śniadanie. Pozwól mi na to. – Poprosił. I jaka kobieta by się na to nie zgodziła?

- Ale idę pod prysznic. – Mrugnął na mnie i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – Sama. – Podkreśliłam to tupnięciem nogi. Nadal czułam się zażenowana tym, że widział mnie nago.

- To był przypadek. – Stwierdził uśmiechając się jak kot, który pożarł kanarka. – Chociaż do końca życia zapamiętam moją nimfę wodną, nawet jeżeli była wściekła i rzucała we mnie mydłem.

- Wariat. – Rzuciłam przez ramię i uciekłam.

Czekał na mnie na łóżku, ubrany jedynie w obcięte spodnie dresowe. Stanowił apetyczny widok, cała ta skóra pokryta obrazami była apetyczna i te mięśnie. Rozproszył mnie przykrywając swój brzuch poduszką.

- Nie patrz tak na mnie kobieto, bo zamiast rozmowy będziemy baraszkować w pościeli. – Ostrzegł. A potem westchnął i wskazał na nasz posiłek. Wypiłam łyk kawy i zabrałam się za jajecznicę, była świetna. Co mnie zaskoczyło.

- To jest pyszne. Powiesz mi, dlaczego tylko ja gotuję? – Roześmiał się.

- Bo ty jesteś typem opiekunki, dbasz o innych i o swojego faceta, nawet jeśli twierdzisz, że nie jest twój. – Puściłam to mimo uszu.

- To, gdzie byłeś? – Odłożył chleb i widelec i ciężko przełknął.
-  Malwina obrobiła mi konto i sprzedała mój salon. W Polsce nasz rozwód nie został potwierdzony, bo papiery miałem tutaj. I ta suka z tego skorzystała. – Zatkało mnie. - Jak to mówią zostałem goły i wesoły. Bynajmniej finansowo. Na szczęście mieszkań mi nie dała rady opylić, bo byłbym bezdomny.

- Jezu, a co z chłopakami? – Wzruszył ramionami.

- Nigdy im nie wytłumaczyłem do końca zażyłości z tą suką. Oznajmiła im, że jestem w szpitalu i potrzebuję kasy na rachunki, sami odeszli.

- Niedobrze. I co my z tym zrobimy? – Pochylił się i ucałował moją twarz.

- Poradzimy sobie. – Obiecał mi. – Poszukam tu pracy, gdy skończę ten kurs. Odłożymy trochę i zaczniemy od nowa. Weźmiemy ślub, będziemy mieli małe słodkie bobasy itd. itp.

- Co?

- Dokładnie to. – Zamruczał całując mnie ponownie.

Zagubiona. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz