15/3.

721 115 29
                                    

Szef uściskał mnie i wepchnął nas do opłaconej przez niego taksówki.

- Weź kilka dni wolnego dzieciaku. I porozmawiaj z nim. – Powiedział cicho. – Nie zbudujesz związku na tajemnicach, to nikomu nie wychodzi na zdrowie.

- Dbaj o nią. – Warknął w kierunku Mirka. O tylko skinął głową. W taksówce przytulił mnie do siebie. Oboje wyglądaliśmy strasznie i pewnie niezbyt dobrze pachnieliśmy, bo nasz kierowca zerkał na nas podejrzliwie.

W mieszkaniu nadal był zastawiony stół, pełen butelek i zepsutej już teraz żywności.

- Sprzątnę to. Ty idź pod prysznic i się połóż. – Myślałam, że będzie mnie gnębił i próbował ze mnie wyciągać powody, dla których uciekłam z mieszkania.

Nie miałam siły rozmawiać ani nawet myśleć o czymkolwiek. Po raz pierwszy od dawna rzuciłam odzież na podłogę w łazience i mechanicznie bez udziału mózgu i uczuć szorowałam swoje ciało. Zasłona prysznicowa została odciągnięta i woda zakręcona. Narzucił na moje plecy wielki ręcznik kąpielowy, który przywiózł mi z kraju. Osuszył mnie delikatnie i posadził na blacie umywalki.

Wyczesał mi włosy i ubrał w jego wielką koszulkę, którą czasami nosiłam zamiast piżamy. Zaniósł do łóżka i troskliwie otulił kołdrą. Wszystko to w ciszy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

- Dzięki stary, ale nie. To dla mnie nie ma sensu. – Głos Mirka był stłumiony. – Ja nie wiem co ty mi próbujesz wmówić? Uważasz mnie za idiotę? Macałeś moją dziewczynę i dla ciebie wystarczającym usprawiedliwieniem jest fakt, że byłeś pijany? – Słuchał odpowiedzi. – Kurwa, ja ci nie ufam i naszą umowę możesz uznać za nieaktualną. A jeśli spróbujesz zblokować mi kasę to pójdziemy do sądu. Wolę pracować na budowie niż z tobą kutasie. Ciesz się, że ci mordy nie obiłem i kurwa nie zwalaj na nią niczego świnio. – Odłożył słuchawkę i uderzył pięścią w blat stołu. Cała jego postawa wyrażała złość.

Przekręcił swoją czapeczkę tyłem do przodu i uśmiechnął się do mnie delikatnie, rozkładając szeroko ramiona.

- Chodź tutaj mała. – Miałam wrażenie, że sprawdza czy nadal mu ufam. Ufałam, moje zachowanie niewiele miało wspólnego z tym jaką postawę miał on, gdy pił. Mirek nadal był sobą, zwyczajnie uśmiechniętym facetem.

Wtuliłam się w niego nadal troszkę otępiała, ale to miało więcej wspólnego ze zmęczeniem i chyba przeziębieniem, niż z poczuciem, że oboje siebie zawiedliśmy.

- Kocham cię dziewczynko. – Lubił mnie tak nazywać podkreślając czasami naszą różnicę wieku.

- Ja ciebie też. – Wychrypiałam. Masz ci los jakby było mi mało powodów do nieszczęścia. Otulił dłonią moje czoło i syknął.

- Wracaj do łóżka. Ja pobiegną do apteki. Nie mamy termometru a czuję, że masz gorączkę. Kupię od razu aspirynę i jakieś witaminy. – Pocałował mnie w czoło i opatulił leżącą na kanapie jego bluzą. – Do łóżka marsz.

Jęknęłam nieszczęśliwa, na ten stan rzeczy, bo moje ciało każdy ciężar odczuwało na sobie potrójnie.

- Czemu mi nic nie może się poukładać? – Marudziłam pod nosem.

- Bo w życiu jest już tak a nie inaczej. Raz słońce, raz deszcz. Cała sztuka, to cieszyć się światłem i tańczyć w deszczu kochanie. Każdy z nas ma swoje problemy i traumy. Ty ze swoich z czasem wyjdziesz. A ja będę przy tobie. Teraz mam przynajmniej świadomość z czym się zmagam. Chociaż jak znam ciebie, to dopiero wierzchołek góry lodowej. – Zatrzymał mnie jego głos. Chwilami miał uszy jak nietoperz.

- I co ty we mnie widzisz? – Całkiem poważnie zapytałam.

- Swoją przyszłość kochanie. I tak. Jesteś tego warta. – Teraz to ja się czułam jak bezdomny, przemarznięty kot a nie osoba warta wyższych uczuć. – Idź spać zaraz wrócę.

Powłócząc noga za nogą z trudem namierzyłam łóżko i owinięta w pościel i koc szczękałam zębami.

- Spać. – Wymamrotałam z jękiem. - Chcę spać.

✨✨✨😡✨✨✨
Sorry Misie, bałam się, że nic nie uda mi się wrzucić. Wieje koszmarnie, zaraz mogę być bez prądu. Ledwie 600 słów ale jest. Wiecie chyba nie lubię poniedziałku 😉 Gwiazdki i komentarze poproszę... Z góry dziękuję ❤️😘

Zagubiona. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz