5/3.

866 109 9
                                    

Wieczorem naprawdę byłam wykończona, wręcz zadeptana  emocjonalnie i wszystko to zawdzięczałam jednemu nieopatrznie rzuconemu słowu przez człowieka, który miał mi wiele do zaoferowania. Praca u niego na pewno mnie nie udręczy i nie sprawi, że będę łkać w poduszkę. Potarłam zmęczone oczy i kolejny raz ułożyłam się na kanapie. Z tego całego stresu wyszorowałam całe mieszkanie od góry do dołu, a nadal sen nie nadchodził. W takich chwilach brakowało mi tego co zapewniało mi Rujewo, możliwości nocnych spacerów po bezdrożach. W starym życiu wiecznie wymykałam się, żeby wychodzić stres. Zdawałam sobie sprawę, że jestem jak młoda – stara, dziewczyny w moim wieku szalały po dyskotekach, imprezowały i zawierały nowe znajomości ja ukrywałam się w domu i wtapiałam we wszelkie tło.

- Śpij idiotko. – Nakazałam sobie zamykając powieki i zwalniając oddech, jeden, dwa, trzy. Sama nie wiem, kiedy odpłynęłam i przeniosłam się w inny świat. Było mi ciepło i wygodnie, leżałam wtulona w męską pierś.

- O czym myślisz dziecinko? – Zabrzmiał miękki ton Mirka. Podniosłam głowę, opierając się na brodzie, popatrzyłam w jego cudownie zielone oczy i westchnęłam.

- O niczym szczególnym, chłonę atmosferę. – Roześmiał się a ja uniosłam kąciki ust. – Nigdy nie przyszło by mi do głowy, że będę tak. – Zamilkłam nie chcąc zapeszyć.

- Szczęśliwa? – Znał mnie jak nikt inny. – To się nie zmieni wiesz. Zawsze tak będzie. – Zapewnił mnie żarliwie. Pochylił twarz w moim kierunku i szarpnął mnie do siebie. Jego wargi musnęły moje. Jęknęłam cicho w odpowiedzi na ten atak.

- Nie ma czegoś takiego jak zawsze czy na zawsze. – Mruknęłam cynicznie, roześmiał się, łaskocząc mnie delikatnie.

- Każdy może mieć swoje na zawsze Katka, ale musi to wybrać. To ty musisz wybrać wiarę w nas, a ja ci to będę udowadniał każdego dnia. To mogę ci obiecać. – Szarpnęłam się z mocnym wciągnięciem powietrza, zrywając się do postawy siedzącej. Głośne dudnienie i znajomy głos wyrwały mnie ze snu. Snu, którego wcale nie chciałam pamiętać.

- Katarzyno. – Ja pierdziu co on robił pod moimi drzwiami? Nie zastanawiając się skoczyłam w kierunku wejścia i przekręciłam klucz otwierając.

- Co? – Warknęłam. Zamilkł z uniesioną dłonią wpatrzony we mnie jak w obrazek. – Już południe? – Zapytałam zaskoczona ciszą. Oderwał ode mnie wzrok i spojrzał w dół.

- Nie, nie południe, ale mamy zlecenie, potrzebuję twoich wróżkowych talentów. – Ziewnęłam potężnie i podrapałam rozczochraną głowę.

- To tak zawsze będzie? Jeśli tak, to ja chyba przestaję być chętną kandydatką do tej pracy. – Przeciągnęłam słowa ziewając. – Rano potrzebuję kawy.

- Mamy ekspres w pracy. No chodź, firma się nadal rozwija i nie mogę odrzucić tak znanej osoby. Ona jest tu przejazdem. – Warknęłam i ruszyłam do łazienki.

- Dziesięć minut. – Odkrzyknęłam zza drzwi.

- Pięć i zawiozę cię do cukierni na pączki po pracy. 

Zagubiona. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz