- No i jak się wam podoba? - Wujek jak zwykle bawił się w mojego anioła stróża i dobroczyńcę. Nie wiem skąd brał pieniądze i jak wiele rzeczy sobie odmówił przez te wszystkie lata, że w tej chwili dysponował aż takimi pieniędzmi. Bo najwyraźniej sprzedał mieszkanko dołożył trochę i kupił dom z zagospodarowaną sutereną w Waltham Abbey. Do mojej pracy było stamtąd jakieś dwadzieścia kilometrów, dzielnica była trochę zaniedbana, ale mimo wszystko kosztowało to niemałą fortunę jak dla mnie. Ja nadal każdego funta przeliczałam na złote.
- Wujku. - Jęknęłam w głos.
- Wolałbym dziadku. - Powiedział z uśmiechem. Zaskoczyły mnie jego słowa. - No przecież nie będziesz mi dziadku wujku mówić.
- No dobrze. Dziadku, to wszystko to za dużo. - Uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie daję wam tego w prezencie. To rudera, potrzebuje ciężkiej fizycznej pracy. To inwestycja. Pozwalam wam tu urzędować bezterminowo. Wyremontujecie. Mirek będziesz musiał zdobyć certyfikaty na remont. Ja mam elektryka i hydraulika. Ty mała idziesz po papiery malarza. Mirek zrobisz dekarza i murarza. - Wytrzeszczyliśmy na niego oczy. - Ja funduję materiały i pomagam. Potem wracam do Polski, bo zamówiłem samochody. Otwieram firmę taksówkarską. - Popatrzył po sąsiednich domach, wiele stało pustych. - Mamy szansę podciągnąć tą dzielnicę. Ten dom należał do znajomego, razem służyliśmy na morzu. Gdy chorował na raka zajmowałem się nim w miarę możliwości. Był sam na świecie, bo rodzina go wyklęła. Długa i smutna historia. Tuż przed śmiercią sprzedał mi go za tysiąc funtów. To jak u nas za złotówkę. Szczerze zapomniałem o nim. - Wskazał na dom. - Bo on zostawił konto i dyspozycje, aby opłacać z niego podatki i bieżące opłaty. Wynajmował ludziom mieszkania, więc zostawiłem to wtedy jak było. Teraz się przyda. Sprzedałem mieszkanko i drugi dom nad morzem. Mamy fundusze. Po co masz płacić za wynajem. Zastanawiam się nad kupieniem dwóch sąsiednich domów i odświeżeniem ich. Trzy wyremontowane domy przyciągną nowych najemców i kupców.
- To mógłby być niezły interes. - Mirek kalkulował. - Poranki mógłbym spędzać na remontowaniu ich, a popołudnia na pracy w salonie. Może to ja powinienem sprzedawać fotele w moim salonie, zamiast zatrudniać. - Zastanawiał się głośno. - Miałbym stały dochód.
- No proszę biznesmen z ciebie wyrośnie. - Antoni zatarł ręce. - Idziemy to obejrzeć, w końcu od tego zależy wasza przyszłość dzieciaki. - Ciągle mnie zadziwiało jak dobrze ta dwójka się dogadywała.
Trzy dni później po wyszorowaniu góry i wstawieniu dwóch nowych łóżek z wygodnymi materacami, zabraliśmy się do urządzania miejsca pracy Mirka. Dysponowaliśmy już pozwoleniami na rozpoczęcie działalności, opłaciliśmy podatki i inne bzdury, żeby być pewnym, że możemy zacząć wkrótce zarabiać.
Mój cudowny szef wczoraj odwiedził mnie na „naszej" budowie i z zainteresowaniem obejrzał wszystko.
- Wiesz ja wiem, gdzie są aukcje sprzętu, sam tam kiedyś kupowałem wyposażenie po okazyjnych cenach. - Mirek aż podskoczył z wrażenia. - Podobno za tydzień lecisz do Polski?
Taki mieliśmy plan, mój facet jakimś cudem planował dostarczyć tu wyposażenie przynajmniej podstawowe jakie posiadał. Maszynki do tatuażu i tusze i całą resztę, której potrzebował do swojej pracy.
- Tak, kuzyn obiecał, że podrzuci tu mój sprzęt. Przywiozę większość rzeczy, których potrzebuję, żeby zacząć na nowo. - Szef uśmiechnął się ciepło.
- Załatwię ci fotele i przepierzenia, jeżeli przywieziesz mi polskie przetwory. Nie sklepowe, domowe. - Mirek się roześmiał.
- Żartujesz prawda? - Pokręcił głową z szokiem i niedowierzaniem. - Czy ty wiesz, ile kosztuje fotel i łóżko do tatuażu? - Kevin się uśmiechnął szeroko.
- Nigdy nie żartuję z jedzenia. I dobrych przetworów. A tak naprawdę mogę kupić tanio a import kosztuje. Katarzyna mnie uczy, jak je robić. - Wzruszył ramionami. - Widzisz za dwa tygodnie przyjmuję dyplomatów z Polski, od lat tu siedzą. Już zapomnieli, jak smakują polskie grzyby, flaczki czy kiszona polska kapusta. To co mamy umowę? - Spojrzał na mnie z uśmiechem i mrugnął okiem. Zrozumiałam. - Będziemy gotować Bigosz. Tak?
- Jasne. - Zapewniłam go. - I ruskie pierogi.
- Czemu ruszkie? - Lubiłam te jego kaleczenia polskich słów. Facet uwielbiał się uczyć języków.
CZYTASZ
Zagubiona. ✓
RomanceUkryta pomiędzy regałami z albumami malarskimi, mogłam swobodnie skupić się na dopracowaniu szczegółów. Wróżki tańczyły wśród kwiatów. Miałam cztery wersje tego samego ujęcia. Będę musiała wysłać je rano do asystentki Górskiego. Gdy wybiorą jeden wy...