Dwa tygodnie, tyle czasu minęło od czasu, gdy Mirek wyszedł z tego domu. Nie pojawił się więcej. A ja? Ja pracowałam ponad siły oczyszczając do końca ogród, za tydzień oddawałam dom w inne ręce. Wuj pracował ze mną każdego dnia. Oboje gotowaliśmy na zmianę i zarzynaliśmy się, żeby jak najszybciej przygotować ten dom. Zwłaszcza po informacji, że prawdopodobnie zostanie kupiony. Znikąd spadł człowiek z niezłą ofertą i przyjaciel wujka się zgodził. Dzisiaj Antoni wyjechał, bo coś stało się w jego firmie, jakaś pęknięta rura czy inne uszkodzenie. Tak naprawdę nie słuchałam tego co mówił zbyt skupiona na swoim wewnętrznym monologu. Zapamiętałam jedynie, że wróci w ciągu dwóch dni.
Może to i dobrze, bo dostałam okres i nie nadawałam się do żadnego wysiłku, tak jak moja matka cierpiałam strasznie. Skurcze i wylewająca się w tym czasie krew skłaniała mnie do praktycznie zamieszkania w toalecie. Przykładałam termofor, ale był strasznie stary i bałam się, że zwyczajnie pęknie mi na brzuchu parząc go. Dzięki Bogu miałam w domu zdrowy zapas podpasek, bo chyba bym musiała rwać te stare prześcieradła leżące w bieliźniarce w korytarzu. Dwa razy zmieniałam pościel, ból mnie zabijał. Zdesperowana wyciągnęłam wiekową butelkę z napisem wino malinowe, gdzieś kiedyś słyszałam, że alkohol pomaga na skurcze. Zanim się obejrzałam pochłonęłam pół butelki i w końcu moje ciało się rozluźniło. Dolałam sobie kolejny kieliszek i wygodnie oparta o zagłówek popijałam je. Jak błogo, jak cudownie. To był pierwszy raz kiedy piłam tak naprawdę alkohol, bo kojarzył mi się z ojcem i przemocą.
- Pierdolony skurwiel, niech sczeźnie. - Wymamrotałam. - On nie powinien istnieć. - Tłumaczyłam wiszącemu na ścianie obrazkowi. Był stary i ręcznie malowany na desce, nie byłam fanem świętych obrazów, ale ta kobieta przypominała z wyglądu moją mamę. A ja za nią tęskniłam. Mimo wszystko. Ciągle winiłam ją za swoje przejścia, ale tak czy tak kochałam ją. Nalałam kolejny kieliszek. - Czemu nie odeszłaś? Co? Czemu pozwoliłaś mu robić nam obu te świństwa? Czemu mamo? - Butelka stała się pusta, więc wytoczyłam swoje cielsko i ruszyłam w kierunku kredensu tam, gdzie powkładałam uratowane z piwnicy wina i zgarnęłam kolejną. Miałam niezły problem z wygrzebaniem korka poprzednim razem, ale ten załatwiłam wkręcając w niego stary długi wkręt i pociągając za niego.
- Brawo ja. - Oznajmiłam niewidocznemu słuchaczowi i zabrałam się do konsumpcji. Te było inne i wydawało się mocniejsze. Rozejrzałam się po odnowionej kuchni, która wyglądała teraz jak przed wojną, odkryliśmy z wujkiem stare płytki, ukryte pod warstwą boazerii, odnowiłam kredens i wstawiłam drugi znaleziony w pokoiku na strychu. Stary stół błyszczał od wosku. Białe krzesła, każde z innej parafii jakoś wyglądały tu idealnie. W odnowionym oknie wisiała szydełkowa firanka, a mosiężny kran ponownie działał. Wuj umiał go naprawić. Była piękna w swojej prostocie.
- Będę tęsknić. - Bo przez nieliczne chwile, czułam się tu szczęśliwa. Prostota takiego życia przemawiała do mnie, tak jak czas, który spędziłam z Mirkiem. Pracując obok siebie byliśmy idealni, odnajdywałam w nim wszystko to, czego nie umiałam znaleźć w moim ojcu. Zaskakiwał mnie na każdym kroku. To bolało, gdy człowiek, który był jak moja własna druga połówka jabłka był dla mnie niedostępny.
Rano obudził mnie dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Zerwałam się rozglądając się po wnętrzu i szukając nowych źródeł dźwięku. Było cicho. Przesunęłam dłonią po poduszce chcąc wstać, obcy zapach uniósł się z poduszki. Pod palcami poczułam znajomy kartonik. Czyżbym rysowała w nocy? Nic sobie takiego nie przypominałam. Podniosłam blok i zobaczyłam obcy rysunek, to byłam ja wtulona w męską pierś, spokojna i szczęśliwa, znajome wytatuowane ramię obejmowało mnie opiekuńczo, moje wargi unosiły się w delikatnym uśmiechu, a ciało przylegało do niego nie pozostawiając pomiędzy nami milimetra przestrzeni. Na dole jak Nemezis błyszczał wytartą gumką napis.
MOJA.
********
Przepraszam wczoraj zaliczyłam leczenie kanałowe, nie byłam w formie, żeby napisać chociaż jedno słowo. Miłego czytania. Rozdział 9 kompletny.
CZYTASZ
Zagubiona. ✓
RomanceUkryta pomiędzy regałami z albumami malarskimi, mogłam swobodnie skupić się na dopracowaniu szczegółów. Wróżki tańczyły wśród kwiatów. Miałam cztery wersje tego samego ujęcia. Będę musiała wysłać je rano do asystentki Górskiego. Gdy wybiorą jeden wy...